Spotkanie rozpoczęło się od ataków częstochowian, którzy starali się wykorzystywać słabości osłabionej Resovii. Wiele piłek dostawał Bartosz Janeczek, nazwany przez spikera zawodów "kilerem". Zespół spod Jasnej Góry wyszedł na pięciopunktowe prowadzenie 8:3. Z czasem jednak do głosu zaczęli dochodzić podopieczni Ljubomira Travicy, doprowadzili do wyrównania, a potem objęli prowadzenie 20:18. Set błędów wygrali jednak częstochowianie, do 25.
Drugą partię znowu lepiej zainaugurowali Akademicy. Kilka razy skutecznie atakował powracający po ciężkiej kontuzji Dawid Murek. Nieźle rozgrywał Fabian Drzyzga, a będący w dobrym humorze spiker, wyraził nadzieję, że w nagrodę za występ dostanie od mamy szarlotkę. Po kolejnej udanej akcji młodziana z Częstochowy, wspomniał nawet o podwójnej porcji. Scenariusz seta drugiego podobny był do premierowej partii. Resovia znowu w końcówce doprowadziła do wyrównania i wyszła na prowadzenie, którego nie odpuściła do końca.
Set trzeci stał na tym samym poziomie. Mniej błędów popełnili częstochowianie i to oni wygrali do 22, po skutecznym ataku Piotra Nowakowskiego. W czwartym secie liczba błędów jeszcze się zwiększyła. Po jednym z ataków Aleh Akhrem trafił w górne bandy reklamowe po drugiej stronie siatki. Czwartego seta również wygrali częstochowianie, a cały mecz 3:1. Obie drużyny zaprezentowały się słabo, co nie wróży dobrze przed startem ligi.
Tytan AZS Częstochowa - Asseco Resovia Rzeszów 3:1 (27:25, 23:25, 25:22, 25:20)
AZS: Drzyzga, Janeczek, Sobala, Nowakowski, Murek, Gierczyński, Dębiec (libero) oraz Hebda, Gradowski
Resovia: Baranowicz, Buszek, Mika, Grzyb, Kosok, Akhrem, Ignaczak (libero) oraz Perłowski