Ryan Millar dla SportoweFakty.pl: Może spróbuję nauczyć się trochę języka polskiego?

Ryan Millar, środkowy reprezentacji Stanów Zjednoczonych, to jeden z zagranicznych nabytków rzeszowskiej Resovii. Zawodnik nie jest jeszcze w pełni gotowy do gry po niedawnym skręceniu kostki, lecz ma nadzieję, że w najbliższej przyszłości dojdzie do odpowiedniej dyspozycji fizycznej i w pełni sił stanie do walki w polskiej lidze.

W trakcie przygotowań do siatkarskiego mundialu środkowy reprezentacji USA, Ryan Millar, doznał przykrej kontuzji kostki, która wyeliminowała go z gry we Włoszech. Od tego wydarzenia minęło już jednak sporo czasu. Jako że amerykański środkowy będzie w nadchodzącym sezonie bronił barw Asseco Resovii Rzeszów, portal SportoweFakty.pl zapytał go o stan jego zdrowia.

- Mam nadzieję, że uda mi się wydobrzeć do premierowego spotkania w nowym sezonie. Na razie nie jestem jeszcze oczywiście w stu procentach gotowy do gry - mogę grać na mniej więcej 70 proc. swoich możliwości - ocenił swą aktualną dyspozycję sympatyczny siatkarz. - Miałem niedawno naprawdę nieprzyjemne skręcenie kostki, którego konsekwencje wciąż jeszcze odczuwam. Jestem jednak pod opieką specjalistów i daję z siebie wszystko, by jak najlepiej przygotować się do rywalizacji w PlusLidze - zapewnił, pełen wiary w jak najkrótszy okres rekonwalescencji. - Z drugiej jednak strony przez stosunkowo długi czas nie grałem i czuję, że moje ciało nie jest jeszcze w najlepszej formie. Liczę na to, że dwa, maksymalnie trzy, cztery tygodnie wystarczą mi do uzyskania odpowiedniej dyspozycji - zdradził.

Jego transfer do polskiej ekipy, mimo wcześniejszych pogłosek, był jednak sporym zaskoczeniem. Co skłoniło Ryana Millara do przyjazdu do PlusLigi? - Wcześniej wielokrotnie grałem przeciwko drużynom z polskiej ligi. Nie ukrywam, że PlusLiga przypadła mi do gustu. Resovia była bardzo zainteresowana pozyskaniem mojej osoby w swoje szeregi, sprowadzeniem mnie do Rzeszowa. Ja również wyraziłem taką chęć i... dlatego tutaj jestem! - wyjaśnił bez owijania w bawełnę.

Korzystając z faktu, iż reprezentant USA spędził już w Polsce trochę czasu, portal SportoweFakty.pl podpytał go o jego pierwsze wrażenia. - Przyjazd do Polski sprawił mi wiele radości i frajdy. W końcu mogłem zobaczyć na żywo zespoły, z którymi przyjdzie nam walczyć o mistrzostwo kraju. Zapoznałem się już po części z klimatem panującym tutaj na trybunach, mam też oględny zarys poziomu rywalizacji w PlusLidze - odpowiedział jednym tchem. - Wydaje mi się, że przede mną naprawdę ciekawy sezon. Będzie on jednak jednocześnie niebywale ciężki, ponieważ przed nami bardzo wiele potyczek. Mam nadzieję, że wszyscy będziemy na przestrzeni całego sezonu zdrowi i sukcesem zakończymy ligowe zmagania - napomknął z nadzieją w głosie. Wyraźnie ma już bowiem dość "przygód" związanych z kontuzjami.

Zapytany o porównanie Polski z państwami, w których miał wcześniej okazję grać, odpowiedział dość wymijająco. Jego zdaniem, jest jeszcze za wcześnie na głębszą analizę porównawczą. - Polska przypomina mi trochę Włochy, lecz nigdzie nie ma takiego kraju jak Turcja (śmiech) - wyznał ze szczerością. - Gra tam kilka dobrych zespołów, lecz liga jest znacznie słabiej zorganizowana. Na razie trudno jest porównywać Polskę z krajami, w których wcześniej grałem, ponieważ muszę jeszcze dobrze poznać całą moją drużynę, a także miasto i wszystko to, co wiąże się z grą w nowym miejscu - zamyślił się. - Może nauczę się trochę języka polskiego? Na pewno spróbuję, lecz słyszałem, że jest trudny (śmiech) - dodał ze śmiechem. Kto wie, może już niedługo Ryan Millar odkryje swoje lingwistyczne zdolności?

Zanim jednak siatkarz rozpocznie swą przygodę z polszczyzną, musi dobrze wniknąć w struktury swojego nowego klubu. - Uważam, że jeśli tylko unikniemy problemów natury zdrowotnej, będziemy stanowili naprawdę dobry team. W moim odczuciu jesteśmy grupą fajnych siatkarzy, wybuchową mieszanką zawodników doświadczonych i młodych - ocenił potencjał swojej drużyny. - Dysponujemy dużą siłą, lecz wiele będzie zależało od tego, czy stworzymy razem prawdziwy zespół z krwi i kości. Jestem podekscytowany perspektywą poznania całego klubu i sprawdzenia, czy możemy stanowić na boisku jedność - podkreślił z nieskrywanym uniesieniem.

Nie zapominajmy jednak, że w polskiej lidze obowiązują limity, które jasno określają, ilu zagranicznych graczy może przebywać w danym momencie na placu gry. Jak problem z tą rygorystyczną zasadą rozwiąże Resovia? - W każdym kolejnym roku poszczególne zespoły muszą radzić sobie z problemem dotyczącym limitów wśród obcokrajowców. Ja ze swojej strony postaram się udowodnić swą przydatność do Resovii, dać trenerowi powód do tego, by to właśnie mnie wystawiał w meczach w podstawowym składzie - zapowiedział ambitnie Ryan Millar. - Każdy z zagranicznych siatkarzy powalczy o miejsce na boisku, każdy startuje z takiego samego pułapu. Jednak przed nami jest tak wiele potyczek, że postaramy się razem zdobywać poszczególne cele. Chcemy bowiem sięgnąć po mistrzostwo Polski, Puchar Polski, a także Puchar CEV, więc szerokie grono zawodników, którzy będą wspólnie pracowali na wynik, z pewnością bardzo nam się przyda - zakończył optymistycznie.

Źródło artykułu: