Michał Kubiak: Teraz gracze ZAKSY muszą się pomęczyć z nami!

W konfrontacji drugiej kolejki PlusLigi pomiędzy zespołami AZS Politechniki Warszawskiej i Asseco Resovii Rzeszów zakończył się bardzo widowiskowym triumfem Inżynierów w tie-breaku. MVP pojedynku został ponownie niemalże nieomylny w szeregach teamu Radosława Panasa Michał Kubiak, który podzielił się z portalem SportoweFakty.pl swoimi pomeczowymi odczuciami.

Nowy przyjmujący AZS Politechniki Warszawskiej, który powoli staje się firmowym znakiem stołecznego zespołu - Michał Kubiak - cieszył się po konfrontacji z Resovią przede wszystkim ze zwycięstwa. Tuż po wykorzystaniu przez jego team piłki meczowej, nie zastanawiał się nad zdobyczą punktową, tylko świętował bardzo efektowną wiktorię w tie-breaku. Jakie elementy siatkarskiego rzemiosła, zdaniem MVP ostatniej potyczki, pozwoliły Politechnice po raz drugi w krótkim odstępie czasu pokonać rzeszowską drużynę?

- Dobry blok w naszym wykonaniu był przede wszystkim zasługą skutecznej zagrywki. Moim zdaniem w spotkaniu z rzeszowianami ponownie pokazaliśmy niemałe umiejętności, jakimi dysponujemy w polu serwisowym, co zaowocowało dużą liczbą punktowych bloków - tłumaczył siatkarskie tajniki gry. - Wszystko w siatkówce jest bowiem ze sobą ściśle powiązane, a serwis wydaje się być naszym koronnym atutem - dodał pokrótce.

Przypomnijmy, iż Inżynierowie w ciągu ostatnich dwóch tygodni aż dwukrotnie grali z zawodnikami Ljubomira Travicy. Obie potyczki zakończyły się triumfem warszawiaków w tie-breaku, lecz warto nadmienić, iż w starciu rozgrywanym w ramach V Memoriału Zdzisława Ambroziaka nie brał udziału Georg Grozer. Jednak chyba nie taki diabeł straszny, jak go malują? - Niezależnie od tego, jak zakończą się następne mecze Resovii, będę się trzymał swojego zdania - nawet jeśli ktoś nazywa się Georg Grozer, musi to po prostu udowodnić swoją grą na boisku - stwierdził ze zdecydowaniem Michał Kubiak.

- Mnie osobiście nie przeszkadza, jeśli po drugiej stronie siatki znajdują się zawodnicy uważani w powszechnej opinii za bardzo dobrych graczy. Wręcz przeciwnie - lubię występować przeciwko siatkarzom o "wielkich" nazwiskach - ich obecność motywuje mnie do jeszcze lepszej gry - podkreślił z dużą pewnością siebie. - W ogóle odnoszę wrażenie, że z naszpikowanymi gwiazdami zespołami gra nam się mimo wszystko łatwiej, ponieważ chcemy "wydrzeć" im każdy możliwy punkt oraz pokazać, iż nie są tacy mocni, jak im się wydaje - dorzucił ze znaczącym uśmieszkiem.

Wracając jednak do potyczki z Asseco Resovią Rzeszów - meczbola przy stanie 13:12 wywalczył nie kto inny, jak tylko stołeczny przyjmujący. W niewygodnej sytuacji wypchnął na skrzydle piłkę po rękach rywali, wprawiając ich w siatkarską wściekłość. - Ręka absolutnie mi nie zadrżała. W każdej kolejnej akcji staram się po prostu pokazywać swoje umiejętności - przyznał w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. W końcu to on wykorzystał przy pierwszej nadarzającej się okazji piłkę meczową. - Jestem oczywiście zadowolony, gdy udaje mi się pokazać z jak najlepszej strony. Nie boję się ryzykować w trudnych momentach, co przynosi na razie efekty - skomentował końcówkę środowego starcia.

AZS Politechnika Warszawska ma po pojedynkach ze srebrnymi i brązowymi medalistami z poprzedniego sezonu aż pięć oczek na swoim koncie. Czy może to w jakiś sposób wpłynąć na postrzeganie jej graczy przez siatkarzy innych klubów? - Nie wiem, czy ten wynik powinien budzić w szeregach naszych kolejnych rywali respekt... Może raczej ma on za zadanie pokazać im, że stanowimy scaloną drużynę, która nie "wymięka" w trudnych momentach. Jest to też znak, że będziemy walczyć z absolutnie każdym przeciwnikiem - dorzucił z charakterystyczną dla siebie zadziornością.

W weekend rozegrana zostanie trzecia kolejka spotkań PlusLigi. Tym razem stołeczny team pojedzie do Kędzierzyna-Koźla, gdzie zmierzy się z groźną ZAKSĄ. - Nie widziałem jeszcze ZAKSY w akcji. Z tego, co się orientuję, kędzierzynianie nie grali w dwóch pierwszych kolejkach z najlepiej dysponowanymi przeciwnikami. Odnieśli jednak dwa zasłużone zwycięstwa, lecz teraz... muszą się pomęczyć z nami! - zakończył z nutką optymizmu w głosie Kubiak.

Źródło artykułu: