Wojciech Jurkiewicz (kapitan Delekty): Były wśród nas chwile zwątpienia po meczu w Kielcach. Tam pechowo przegraliśmy końcówki setów, ale teraz pokazaliśmy, że w decydujące fragmenty potrafimy rozstrzygać na własną korzyść. W niedzielę zwyciężyliśmy 3:0. To wysoka wygrana, ale gdzieś w nas była ta sportowa złość po porażce z Fartem. Ponadto pokazaliśmy klasę zespołu, gdzie jest dwunastu równych zawodników. Każdy wchodzi z ławki i coś wnosi do gry tej drużyny.
Waldemar Wspaniały (trener Delekty): Trudno nie być zadowolonym po zwycięstwie za trzy punkty. Właściwie swoją cegiełkę do wygranej dołożyli wszyscy gracze. Ten fakt jest niezwykle ważny dla każdego szkoleniowca. Istotne były też końcówki drugiego i trzeciego seta, które potrafiliśmy rozstrzygnąć na własną korzyść, bo przecież tak jak w Kielcach wynik tutaj mógłby być zupełnie odwrotny. Nie ustrzegliśmy się też pewnych błędów, ale to jest sport i one po prostu muszą występować. Cieszy mnie także niezła frekwencja jak na początek sezonu. Zwłaszcza po ostatniej porażce z beniaminkiem.
Mariusz Sordyl (trener Indykpolu AZS): To był zdecydowanie mecz niewykorzystanych szans z naszej strony. Popełniliśmy zbyt wiele błędów w ataku i zagrywce. Zwłaszcza nasze serwisy z wyskoku nie przynosiły żadnego efektu. To było widoczne także podczas inauguracyjnego spotkania w tym sezonie. Właściwie od początku niedzielna potyczka toczyła się punkt za punkt i w pewnych momentach potrafiliśmy się przełamać, ale to było za mało. Zagraliśmy zdecydowanie lepiej niż z ZAKSĄ. Jeśli chcemy w najbliższych spotkaniach wygrywać, to do gry podstawowej szóstki muszą się włączyć inni zawodnicy.
Paweł Siezieniewski (kapitan Indykpolu AZS): Liga jest tak wyrównana i tak zagęszczona, że praktycznie każdy mecz jest niezwykle ważny. Tak samo było w niedzielne popołudnie i obie drużyny potrzebowały wygranej. Jesteśmy właściwie rozczarowani i wściekli, bo byliśmy do tego pojedynku przygotowani bardzo dobrze i liczyliśmy na konkretny wynik. Jednak od pierwsze seta to Delekta narzuciła nam swoją grą i spokojnie ten mecz kontrolowała. Mieliśmy w drugiej i trzeciej partii decydujące piłki, ale nie potrafiliśmy tego wykorzystać.