Mistrzostwa świata zamiast urlopu macierzyńskiego

Sympatycy reprezentacji Holandii z pewnością ze sporym zaskoczeniem przyjęli decyzję trenera Avitala Selingera. Selekcjoner zdecydował się do kadry na Mistrzostwa Świata dołączyć siatkarkę, która kilka tygodni wcześniej urodziła swoje pierwsze dziecko. Kim Staelens podczas spotkań rozgrywanych w Japonii pokazuje, że można połączyć macierzyństwo z utrzymaniem wysokiej sportowej formy. Reprezentantka Oranje od pierwszego spotkania regularnie wychodzi w pierwszej szóstce czołowej drużyny Europy.

W tym artykule dowiesz się o:

Kim Staelens mimo, że przed sześcioma tygodniami urodziła córeczkę zdecydowała się na grę podczas japońskiego mundialu. To z pewnością ewenement bowiem rzadko której siatkarce udaje się powrócić do gry na najwyższym poziomie po tak krótkim czasie rekonwalescencji. Tym bardziej zaskakujący jest fakt, że siatkarka nie straciła nawet miejsca w podstawowej szóstce zespołu Oranje. -Nie mogłam sobie pozwolić na to, aby zabrakło mnie na tak ważnym turnieju. Dokonałam niemożliwego. Przekonałam trenera, że powinnam polecieć z zespołem do Japonii. Realizowałam również skrócony program treningowy, który pozwolił mi zachować formę - wyjaśnia kulisy powołania do kadry rozgrywająca reprezentacji Holandii.

Siatkarka nie ukrywa, że osiągnięcie wyznaczonego celu kosztowało ją sporo pracy, którą przerwała zaledwie na kilka dni po porodzie. -Ćwiczyłem siatkówkę do tygodnia przed porodem. Po porodzie lekarz pozwolił mi na lekki jogging zaledwie 10 dni po porodzie. Ja miałam jednak siły już na dużo większy wysiłek - przyznaje Staelens.

Zawodniczka po powrocie do treningów z kadrą nawet na chwilę nie zapomniała o swojej córeczce Lynn. - Po porodzie prosiłam mojego położnika, aby poinstruował mojego fizjoterapeutę jak należy zajmować się dzieckiem - przyznaje siatkarka. Do Japonii udała się również babcia, która opiekować się będzie dzieckiem w czasie treningów i meczów.

Siatkarka nie ukrywa, że bardzo cieszy się z faktu, że udało jej się zagrać na mundialu. -Kiedy dołączyłam do moich koleżanek z drużyny i trenera widziałam jak bardzo byli szczęśliwi. Przyznam, że ja również jestem najszczęśliwszą osobą na świecie bo mam małą córeczkę i dookoła ludzi, którzy mnie wspierają - mówi rozgrywająca reprezentacji Holandii.

Zadowolenia nie ukrywa także szkoleniowiec zespołu Oranje Avital Selinger. -Trudno sobie wyobrazić jak długą drogę musiała przejść Kim do upragnionego celu. Ona pełni kluczową rolę w moim zespole, dlatego kiedy wróciła do formy nie wahałem się, aby dodać ją do listy zawodniczek powołanych na Mistrzostwa Świata w Japonii - przyznaje selekcjoner.

Komentarze (0)