Bez wątpliwości, trener Jerzy Taczała wykonał w Warszawie kawał dobrej roboty – szkoleniowiec przyszedł do stolicy na początku tego roku (zastąpił Edwarda Skorka), kiedy zespół Politechniki przeżywał ogromny kryzys i przegrywał mecz za meczem.
Zadanie nowego szkoleniowca było więc bardzo proste – utrzymać Politechnikę w ekstralidze. I Jerzy Taczała wykonał je perfekcyjnie. Po ciężkich barażach z Delectą Bydgoszcz i - dużo łatwiejszych - z KS Poznań stało się jasne, że akademicy z Warszawy zostaną w najwyższej klasie rozgrywek. Pod jego wodzą zespół zanotował dziesięć zwycięstw oraz dziewięć porażek.
Dwa tygodnie temu Jerzy Taczała porozumiał się nawet z prezes Politechniki - Jolantą Dolecką na temat swojej przyszłości w Warszawie i był przekonany, że zostanie na następny sezon. Niestety, okazało się, że w klubie nie ma za dużo pieniędzy i obie strony nie porozumiały się w sprawach finansowych. Prezes Dolecka nie zgodziła się propozycję szkoleniowca.
Trener Jerzy Taczała nie kryje żalu, iż tak zakończyła się cała sprawa. Nie ma nawet pretensji do pani prezes, bo doskonale wie, że sytuacja w stolicy jest obecnie dość nieciekawa.
Szkoleniowiec zaczął budować w Warszawie niezły zespół i tym bardziej żałuje, że musi go opuścić w takim momencie. Tak naprawdę z Warszawy ma same dobre wspomnienia. Nie wie jednak, jaka będzie przyszłość tej drużyny, ale obecnie nie rysuje się ona w kolorowych barwach.
Po zwolnieniu Jerzego Taczały prezes Dolecka rozpoczęła poszukiwania nowego trenera. W poniedziałek podpisała kontrakt z Krzysztofem Kowalczykiem.