Cesarz Neron czy święty Bartłomiej, patron rzemieślników?
- Raczej nie ma we mnie niczego z dyktatora, więc powinienem postawić na św. Bartłomieja - ocenił swoje usposobienie Bartłomiej Neroj. - Mam jednak nadzieję, że nie jestem tylko siatkarskim rzemieślnikiem. Może jednak na boisku powinienem częściej być Neronem? - zapytał retorycznie, podkreślając tym samym rolę rozgrywającego.
Warszawska Starówka czy kopalnia Bełchatów?
Mimo iż od pewnego czasu Neroj występuje w AZS Politechnice Warszawskiej, zdecydował się na bełchatowskie, a tym samym bardziej dla niego znajome tereny. - Stawiam na kopalnię, bo przez kilka lat w Bełchatowie nie miałem problemów ze zwiedzaniem. Wszędzie było blisko - podkreślił. - W Warszawie wszystko jest daleko - dodał bez ogródek.
Michał Kubiak czy Zbyszek Bartman?
Któremu koledze z teamu się naraził, dokonując tego jakże trudnego wyboru? - Ten pierwszy. "Bo wszystkie Michały to fajne chłopaki" - orzekł bez wahania. - A tak na poważnie to mam trzymiesięcznego syna Michała, więc mój wybór nie mógł być inny - wytłumaczył.
Atak z przechodzącej piłki czy wystawa na czystą siatkę?
Bartłomiej Neroj udowodnił w tym pytaniu, iż zawsze stawia na dobro drużyny. - Mówiąc po piłkarsku, wolę być królem asyst. Nawet jak mogę walnąć z drugiej piłki, to wolę wystawić "na czysto" koledze - przyznał mistrz zbić lewą ręką z drugiej piłki.
Mistrzostwo świata juniorów czy awans do play-off z Politechniką?
- Nie da się porównać. Mistrzostwo świata juniorów było dawno temu. Zostały mi na pamiątkę płyty - zamyślił się. Może jednak w tym roku nie będzie miał podobnego dylematu, gdyż AZS ugra coś więcej niż tylko awans do najlepszej szóstki sezonu?
Więcej w Przeglądzie Sportowym.