Piast Szczecin - Gwardia Wrocław 1:3 (trenerski dwugłos)

Piast Szczecin uległ spadkowiczowi z LSK Gwardii Wrocław 1:3 (15:25, 18:25, 25:17, 23:25). Mogło się wydawać, że po pierwszych dwóch setach Piast się już nie podniesie. - Szkoda, że tak późno dotarło do zawodniczek, że nie mają nic do stracenia. Dopiero wtedy pokazały, że dużo potrafią i jak wyeliminują własne błędy to ich gra wygląda fajnie - powiedział po spotkaniu Marek Mierzwiński.

Marek Mierzwiński (Piast Szczecin):

- Dziewczyny za bardzo chciały. W dwóch pierwszych setach zagrały zdecydowanie zbyt nerwowo zwłaszcza w przyjęciu zagrywki. Przyjęcie zagrywki to jest jeden z niewielu elementów w rzemiośle siatkarskim, w którym nie używa się siły. Tam nie można napiąć ani jednego mięśnia, bo wtedy traci się dokładność. Uczulałem dziewczyny na błędy, które popełniamy żeby ich nie robić i szanować piłkę. Niestety nic z tych założeń nie wyszło. Zawodniczki na siłę próbowały zdobyć punkt czasami nawet z niemożliwych piłek. Skończyło się to bardzo źle. Seria błędów spowodowała, ze przeciwnik łatwo mógł odskoczyć. Najbardziej było to widać w pierwszej partii, którą wygrała Gwardia. W drugim secie był taki moment, gdzie mogło się wydawać, że moje podopieczne podniosą głowę, ale kolejna seria błędów spowodowała przegraną w tej części meczu. Mam pretensje odnośnie zagrywki tylko do tego, że nie były one kierowane na zawodniczki, które ustaliliśmy, tylko tam gdzie najprościej, czyli w libero. Wiadomo, że ona jest szkolona w tym elemencie.

Rafał Błaszczyk (Gwardia Wrocław):

- Taktyka na ten mecz składała się z kilku elementów. Bardzo dobrze graliśmy zagrywką kierowaną i udało się odrzucić rozgrywającą Piasta od siatki. Przeciwniczki miały utrudnione zadanie, bo wiele piłek musiały atakować po wystawach z głębi pola, a my z kolei potrafimy blokować. Dlatego między innymi tak ta gra wyglądała w pierwszym i drugim secie. Później dzięki temu, że trener Mierzwiński zareagował bardzo umiejętnie, wprowadził pewne roszady w ustawieniu, gra się wyrównała. Na boisku pojawiła się Anna Związek, więc założyliśmy przynajmniej teoretycznie, że jest słabsza od pozostałych dwóch, które grały w przyjęciu od początku spotkania. Uznaliśmy ją za najsłabsze ogniwo i na nią zagrywaliśmy. W trzecim secie nie mogliśmy sobie poradzić z zagrywką Piasta. Ten zespół posiada zagrywkę dynamiczną z wyskoku, gdzie kierunek nie jest istotny. Tam się liczyło wykonanie i trafienie w plac. Piłka jest szybka. To się przeciwniczkom udało. Żółtą kartkę otrzymałem słusznie, ponieważ trener nie może komentować decyzji sędziów. Osobiście uważam jednak, że ta kartka była przedwczesna. Nie użyłem słów wulgarnych, ani nie krytykowałem w jawny sposób. Więc powinna być jakaś gradacja kar i najpierw powinienem dostać upomnienie, a dopiero potem ewentualnie kartkę. Piast nie rozczarował nas. Grał, walczył choć był w trudnej sytuacji. Przegrywał 2:0 i potrafił się podnieść, to świadczy o ich charakterze. Nie wiele zespołów stać na taki zryw. Normalną sytuacją jest nie podjęcie dalszej walki i przegranie 3:0. Natomiast tutaj był pokaz charakteru i dzięki temu pełna hala w Szczecinie mogła przeżywać emocjonujące widowisko i pełne ciekawych, siatkarskich zagrań.

Komentarze (0)