Mimo, iż siatkarze Jastrzębskiego Węgla dzielnie walczyli, nie udało im się pokonać finalisty poprzedniej edycji Ligi Mistrzów. Chociaż wyniki poszczególnych setów wskazują, że spotkanie było dosyć wyrównane, to mistrzowie Słowenii cały mecz wygrali pewnie 3:1. Czegoś podopiecznym Igora Prielożnego zabrakło. - Najbardziej zabrakło naszej większej presji zagrywką na rywalu. Wtedy grałoby się nam łatwiej w obronie i w elemencie bloku. Zabrakło również troszeczkę szczęścia, które w sporcie jest koniecznie potrzebne - mówi portalowi SportoweFakty.pl Lukas Divis, przyjmujący Jastrzębskiego Węgla.
Słowak w spotkaniu z ACH Volley Bled zanotował 52-procentową skuteczność w ataku, zdobywając 17 punktów. Był bardzo aktywny w przyjęciu, bo przyjmował aż 33 razy. 73 procent to były przyjęcia pozytywne, zaś 48 perfekcyjne, co było najlepszym wynikiem spośród wszystkich zawodników wicemistrza Polski. Statystyki rywali, zarówno w przyjęciu, jak i w pozostałych elementach, nie były znacząco lepsze, a o porażce naszego reprezentanta w Champions League zadecydowały przegrane końcówki setów. -Nie graliśmy swojej siatkówki. W rozstrzygających momentach poszczególnych partii zagraliśmy za mało zdecydowanie i nie tak jak mieliśmy to zrobić. Musimy być bardziej pewni własnych poczynań. Tego nam jednak brakuje w ostatnich spotkaniach - wyjaśnia siatkarz. -Jesteśmy tylko ludźmi i towarzyszą nam takie same emocje, jak każdemu człowiekowi. Potrzebujemy zwycięstwa, bo najlepiej nabiera się własnej pewności poprzez wygrywanie. Jestem już doświadczonym zawodnikiem i wiem, że będzie lepiej. W tej drużynie drzemie ogromny potencjał - dodaje Lukas Divis.
Przyjmujący Jastrzębskiego Węgla to reprezentant Słowacji oraz zdobywca Ligi Mistrzów z zespołem Friedrichshafen w 2007 roku. Mówiąc zatem o własnym doświadczeniu ma rację, oby miał ją też twierdząc, że będzie lepiej.