- Moje koleżanki uwielbiają horrory i masochizm. Im więcej cierpimy, tym lepiej nam idzie - powiedział po meczu trener Mariusz Bujek. Patrząc na przebieg tegorocznej rywalizacji, trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. Policzanki bowiem przez lata zahartowały się w trudnych sytuacjach nie tylko na siatkarskim parkiecie. Klub od dawna boryka się z kłopotami finansowymi, jednak ligowa tabela zupełnie tego nie odzwierciedla. Łatwo nie było również w sobotnim starciu z AZS Skawa Kraków. Drużyna z Zachodniopomorskiego na własne życzenie zgotowała sobie nerwówkę. Po pierwszym przegranym secie, mimo słabej gry, gospodyniom udało się zgarnąć komplet punktów. - Nie będę owijał w bawełnę, popełniliśmy sporo głupich błędów. Zagraliśmy źle i martwię się tym, bo mógł być to zupełnie fajny mecz. Graliśmy słabo, a mimo to wygraliśmy i to jest bardzo ważne - przyznał po zakończeniu spotkania trener Bujek.
Niezadowolony z postawy swojego zespołu był również Tomasz Klocek. Trener AZS Skawa szczególnie krytycznie ocenił postawę swoich podopiecznych w ataku. Brak dokładności i nonszalancja sprawiły, że trudno było w jakikolwiek sposób przeciwstawić się rywalkom. - Jeżeli wynika coś z gry co można podpowiedzieć zawodniczkom, to nie uchylam się od tego. Ale jeżeli gra się nie klei, bo brakuje nam przyjęcia, brakuje rozsądku w ataku, bo wybijamy piłki w aut, walimy prosto w blok, psujemy zagrywki, to trudno w trakcie meczu powiedzieć coś więcej niż powiedziało się na odprawie przedmeczowej - przyznał opiekun zespołu spod Wawelu.
Trener Klocek nie ukrywał po spotkaniu, że kilka jego zawodniczek nie spełnia pokładanych w nich nadziei. Co prawda szkoleniowiec nie wymienił nazwisk siatkarek, które ma na myśli, jednak nietrudno domyślić się o kogo może chodzić. - Zawodniczki, które u nas dysponują największym wzrostem, nie grają najlepiej i chociażby patrząc na drugą stronę siatki, okazuje się to prawdą po raz kolejny, że nie trzeba mieć gigantycznego wzrostu, żeby świetnie grać w siatkówkę - powiedział trener AZS Skawa Kraków.