Środkowy podkreśla że przegrany set w meczu przeciwko Fartowi Kielce nie ma aż takiego znaczenia, gdyż w tej chwili najważniejsze jest, aby pokonać Skrę Bełchatów. - Pojawił się u nas chwilowy brak koncentracji. Kapfer miał świetną serię na zagrywce, a u nas były problemy z przyjęciem i rozegraniem. Sami sprokurowaliśmy sobie problemy, bo popełniliśmy kilka prostych błędów. Najważniejsze jednak, że nawet po tym momencie słabości, w czwartym secie wróciliśmy z powrotem do naszej dobrej gry. Wygraliśmy to spotkanie za trzy punkty i od razu zaczęliśmy się koncentrować na meczu ze Skrą Bełchatów – powiedział w rozmowie z portalem plusliga.pl Ryan Millar.
Mecz przeciwko Skrze będzie drugim w ciągu dwóch dni, zarówno dla bełchatowian jak i rzeszowian. Amerykanin jest przekonany, że obie drużyny mimo wszystko stworzą dobre siatkarskie widowisko. - Myślę, że to nie będzie rzutowało na naszą grę, ponieważ tak naprawdę nie straciliśmy w pojedynku z Fartem zbyt wielu sił. Zresztą Skra również grała mecz w środę, tak więc dyspozycja fizyczna obu zespołów powinna być na podobnym poziomie. Poza tym kilku zawodników, którzy najczęściej pojawiają się w pierwszej szóstce w meczu z Fartem albo odpoczywało albo wchodziło na pojedyncze akcje. Zobaczymy, jaki skład Ljubo desygnuje ostatecznie na boisko w Bełchatowie – dodał.
Millar sam mówi, że czuje się coraz lepiej, a po kontuzji z początku sezonu nie ma już niemal śladu. - Czuję się bardzo dobrze. Myślę, że ta przerwa w grze wyszła mi na dobre, bo mogłem też przy okazji odpocząć psychicznie, a wiadomo, że meczów w tym sezonie gramy naprawdę sporo. Teraz czuję się naprawdę świetnie. Z moją nogą i kostką też jest coraz lepiej. Już nawet nie potrzebuję żadnych specjalnych opatrunków, czy plastrów, a to duży krok do przodu dla mnie. Korzystam jedynie z usztywniacza na kostki.
Źródło: plusliga.pl