Iwona Kandora: Nie nastawiamy się na żaden awans ani na grę w ekstraklasie

Silesia Volley obecnie zajmuje czwartą lokatę, ale jeszcze niedawno chorzowianki były wiceliderem w I lidze kobiet. Teraz tracą do drugiego miejsca jeszcze trzy punkty, ponieważ dzięki wygranej z AZS-em UEK Kraków odrobiły do pauzującego KS-u Murowana Goślina, z którym notabene tydzień wcześniej przegrały. Mimo wszystko Silesia nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Do drużyny dołączyła nowa rozgrywająca, efekty tej zmiany powinny być widoczne już nie długo - Od niedawna z nami trenuje Justyna Ordak i musimy się z nią zgrać - powiedziała Iwona Kandora.

Łukasz Płócienniczak
Łukasz Płócienniczak

Silesia Volley wywiozła z Krakowa komplet punktów, choć nie przyszło im to łatwo. - Bałyśmy się tego meczu, bo AZS UEK Kraków często zaskakuje. Ich dobrą grę mogliśmy zobaczyć na różnego rodzaju turniejach lub choćby jesienią u nas. Wiedziałyśmy, że nie będzie lekko - powiedziała po meczu Iwona Kandora. - Miałyśmy krótszą rozgrzewkę, ponieważ utknęliśmy w krakowskich korkach. Trochę zaważyło to na naszej grze. Mamy nową rozgrywającą i cały czas się zgrywamy, ale myślę, że nie ma co rozliczać spotkania wygranego za trzy punkty - podsumowała przyjmująca Silesii.

Mimo wszystko zwyciężczynie popełniały niezliczona ilość własnych błędów. Przez nie omal nie przegrały trzeciego seta i zamiast wyjść na prowadzenie mogły przegrywać. To była kluczowa partia, jeżeli wygrałby ją AZS UEK, to podopieczne Tomasza Klocka mogłyby nie odpuścić i zgarnąć całą pulę. - Nie zawsze jest się w tej optymalnej formie - skwitowała Kandora. - Głównym powodem takiej ilości popełnionych błędów był fakt, że Justyna Ordak od niedawna z nami trenuje i musimy się z nią zgrać. Na szczęście, te błędy są przeplatane dobrymi zagraniami, w tym spotkaniu zwyciężyłyśmy i to jest najważniejsze - dodała.

Wygrana z AZS-em UEK Kraków była dla przyjezdnych swego rodzaju możliwością zmazania plamy po ubiegłotygodniowej porażce na własnym parkiecie z KS-em Murowana Goślina. Silesia przegrała wtedy w trzech odsłonach. - Tydzień wcześniej siatkarki z Murowanej Gośliny zagrały bardzo dobry mecz, szczególnie w bloku. Cały czas próbowałyśmy nawiązać z nimi walkę, spotkanie mogło się podobać, było na wysokim poziomie. Dlatego ta porażka z nimi nie była jakąś plamą dla nas, którą musiałyśmy w tym pojedynku zmazać. Po prostu byłyśmy gorsze - zaprzeczyła zawodniczka Silesii.

Chorzowiankom udało się odrobić trzy oczka stracone w meczu z KS-em Murowana Goślina, ponieważ zawodniczki z Wielkopolski w tej serii spotkań pauzowały. Ale mimo tego, Silesia traci do nich jeszcze trzy punkty. Czy je nadrobi i wróci na fotel wicelidera? - Chciałybyśmy wygrać te spotkania, które udało nam się zwyciężyć w pierwszej rundzie fazy zasadniczej. Później będą play-offy i zobaczymy, jak sytuacja się w nich potoczy - powiedziała Iwona Kandora. - Nie nastawiamy się na żaden awans ani na grę w ekstraklasie. Naszym celem na ten sezon było przede wszystkim utrzymanie i jak najlepsza postawa na parkiecie. Chciałyśmy w każdym następnym spotkaniu zaprezentować się lepiej i poprawiać nasze błędy, konsekwentnie staramy się to czynić, żeby nie przytrafiały nam się wpadki takie, jak choćby przegrana AZS-u UEK ze Spartą Warszawa. Na chwilę obecną KS Murowana Goślina i PTPS Piła są lepszymi zespołami od nas - zakończyła.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×