PP: To była gra nerwów - komentarze po spotkaniu Skra Bełchatów - Resovia Rzeszów

- Jesteśmy szczęśliwi, że wygraliśmy tak ciężkie zawody - przyznał po pierwszym spotkaniu półfinałowym Mariusz Wlazły. Kapitan Skry Bełchatów uważa, iż spotkanie stało na dobrym poziomie i mogło się podobać publiczności.

Tomasz Józefacki (kapitan Resovii): Skra zagrała bardzo dobrze zagrywką, równie ciężko było z nimi wygrać pod siatką. Tymi elementami ustawili sobie dobry wynik w pierwszym secie. Z kolei my nie potrafiliśmy wykorzystać przewagi, jaką później udało nam się osiągnąć. Nie byliśmy w stanie zdobywać punktów z kontr i popełniliśmy dużo błędów, co spowodowało, że nie zagramy w finale. Ale walczymy w europejskich pucharach i gramy o mistrzostwo Polski.

Mariusz Wlazły (kapitan Skry): Jesteśmy szczęśliwi, że wygraliśmy tak ciężkie zawody. Dwa sety były kontrolowane przez nas i udało się je wygrać znaczną różnicą punktów, ale tak naprawdę wszystko to, co się działo na boisku, to była również ciężka gra nerwów dla obydwu drużyn. Uważam, że mecz stał na wysokim poziomie, chociażby ze względu na dużą ilość długich akcji, które mogły się podobać kibicom. My się cieszymy, rywale zapewne nie, ale tak to już jest skonstruowane, że w siatkówce nie ma remisów.

Ljubomir Travica (trener Resovii): Skra to mocna drużyna, która pewnie dąży do finału. W szczególności pokazali to w pierwszym secie, gdzie grał tylko jeden zespół spośród dwóch, znajdujących się na boisku. Zagraliśmy nierówno i nerwowo, dodatkowo przy takiej ilości błędów nikt nie jest w stanie nawiązać walki ze Skrą. Dla mnie ważne jest to, że zawodnicy grają na 100 proc. bez względu na to, czy wygrywają, czy też nie.

Jacek Nawrocki (trener Skry): Cieszymy się z awansu do finału. Mecz z Resovią zapowiadał się jak wielka wojna i takim był. Nerwowość, o jakiej mówił Mariusz, w spotkaniach tego typu jest jak najbardziej uzasadniona. Dla mnie Resovia jest jednym z najlepszych zespołów w Europie, posiada takich zawodników, że aby wygrać, to trzeba rozegrać naprawdę dobre spotkanie. Trochę nerwowej atmosfery trzeba było wprowadzić, szczególnie po pierwszym, tak łatwo wygranym secie. Jeśli się komuś wydaje, że później wszystko idzie gładko, to się myli. Stąd właśnie taki nerwowy stan, jaki był utrzymywany do samego końca. W trzecim secie straciliśmy punkt w wyniku nieporozumienia, za co biorę odpowiedzialność.

Źródło artykułu: