Asseco Resovia Rzeszów swój start w Pucharze Polski 2011 nie może uznać za udany. Półfinałowy mecz rzeszowskiej ekipy z ostatecznym triumfatorem tych rozgrywek, PGE Skrą Bełchatów, był jednym z gorszych meczów siatkarzy Ljubomira Travicy w tym sezonie. - Myślę, że nie ma co się załamywać. Na pewno potrafimy grać lepiej i mamy w swoim zespole takich zawodników jak Alek czy George, którzy też potrafią wstrzelić się zagrywką i jeśli są w swojej optymalnej dyspozycji, to jesteśmy bardzo groźnym zespołem - uważa Ryan Millar, środkowy Asseco Resovii Rzeszów. - Musimy teraz kontynuować swoją pracę, zregenerować się jak najszybciej i przygotować się już do meczu ligowego z AZS-em Olsztyn. Nie ma nawet czasu na rozpamiętywanie porażki w Pucharze Polski. Wciąż mamy dużo do wygrania w tym sezonie. Na pewno nie zabraknie nam motywacji do pracy oraz wiary w siebie - kontynuował na łamach portalu plisliga.pl środkowy rzeszowskiego teamu.
Ryan Millar uważa także, że niezwykle napięty kalendarz rozgrywek jest bezsensownym pomysłem. W minioną niedzielę zakończył się Puchar Polski, a już w środę rozegrana zostanie osiemnasta kolejka PlusLigi. - Szczerze mówiąc, dla mnie ten system gry jest głupi. Tej siatkówki jest po prostu za dużo. Oczywiście to jednak nie miało żadnego znaczenia dla wyniku sobotniego półfinału ze Skrą, bo przecież oni byli w takiej samej sytuacji jak my, więc nie mamy się co tłumaczyć zmęczeniem. Właściwie to nie możemy nic z tym zrobić, bo przecież nie zmienimy kalendarza, dlatego nie ma co o tym dyskutować - dodał na koniec nieco rozgoryczony.