Skoro na placu boju po stronie radomian zaprezentował się wręcz drugi garnitur zespołu, można było spodziewać się, że mecz, przynajmniej w niektórych fragmentach będzie wyrównany. Gdy jednak doskonale znający radomski parkiet Kacper Gonciarz i Szymon Romać zaczęli podrywać swoich kolegów z SMS-u, co więcej, w samej końcówce pierwszej partii osiągnęli dwupunktowe prowadzenie, na ławce Jadaru zrobiło się nerwowo. Opiekun zespołu zmuszony był nawet dwukrotnie poprosić o czas dla swojego zespołu. I przyniosło to spodziewany efekt.
Ostrzeżenie dane radomianom w pierwszej odsłonie meczu nie wystarczyło. Na początku drugiej SMS znów wyszedł na prowadzenie 4:1. Od tego momentu jednak trener Kwapisiewicz zdecydował się na kilka zmian, co pozwoliło radomianom wreszcie zacząć grać "swoje".
Bardzo dobrą partię rozegrał Jimmie Ivarsson, który nie tylko przyjmował "w punkt", ale także skutecznie prezentował się na siatce.
Na parkiecie pojawił się także kapitan zespołu z Radomia Arkadiusz Terlecki. Kontuzja, której nabawił się w przerwie świąteczno-noworocznej nie pozwala mu jeszcze grać na sto procent, ale widać, już pierwsze postępy rehabilitacji.
Jadar Radom - SMS Spała 3:0 (27:25, 25:22, 25:20)
Jadar: Górski, Kałasz, Wołosz, Szumielewicz, Mikołajczak, Gaca, Kryś (libero) oraz Bucki, Radomski, Ivarsson, Terlecki.
SMS Spała: Gonciarz, Zalewski, Nowakowski, Romać, Łapszyński, Dryja, Luks (libero) oraz Mucha, Macyra, Guz, Zugaj.