Debiut przeciwko warszawskiej drużynie był w wykonaniu Walińskiego dość skromny - jeden atak i jedno przyjęcie piłki. Jednak dla zawodnika sam fakt pojawienia się na parkiecie był dość znaczący. - Tremy jako takiej nie było, ponieważ zostałem wpuszczony na końcówkę trzeciego seta, w którym przegrywaliśmy dosyć wysoko. Kiedy zawodnik rezerwowy wchodzi to wiadomo, że chciałby pokazać się z jak najlepszej strony, raz wychodzi a raz nie, dlatego wciąż będę czekał na swoją kolejną szansę.
Zawodnik Delecty dołączył do zespołu półtora roku temu, przechodząc ze Skry Bełchatów. Przez ten czas cierpliwie trenował z pierwszym zespołem, ogrywając się w drugiej lidze bądź w Młodej PlusLidze. - Cały czas trenuję z pierwszym zespołem i staram się na treningach dawać z siebie maksimum. Trener Wspaniały obserwował cały czas moją pracę i w meczu 1/4 Pucharu Polski z Częstochową w tym sezonie dostałem szansę pokazania swoich umiejętności przez półtora seta. Dla mnie było to wspaniałe doświadczenie, które mam nadzieję tylko zaprocentuje w przyszłości, ale zmusza mnie również do jeszcze cięższej pracy - podsumował sam zainteresowany.
Przed kilkoma dniami wraz z kolegami "Kipek", bo tak o nim mówią, sięgnął po medal już w pierwszym sezonie Młodej PlusLigi. - Bardzo się cieszymy, że już pierwszym sezonie udało nam się zaistnieć w tych rozgrywkach. Został mały niedosyt, ponieważ w najważniejszym meczu ze Skrą Bełchatów nie mogłem zagrać, byłem wtedy z drużyną seniorów na meczu z Jastrzębskim Węglem. Chłopaki powalczyli bardzo dzielnie, bo przegrali 2:3 i ten punkt dał nam ustabilizowanie w tabeli. W jakiś sposób na pewno pomógłbym chłopakom i może ten mecz skończyłby się inaczej, ale skończyło się tak, że uplasowaliśmy się na trzecim miejscu i uważam to za dobry wynik.
Jednak na brązowe medale zawodnicy muszą jeszcze poczekać, bowiem uroczyste wręczenie zaplanowano na koniec lutego, podczas jednej z przerw w meczu Delecty ze Skrą Bełchatów, który najprawdopodobniej będzie transmitowany przez telewizję.
Młodym zawodnikom niezwykle trudno jest przebić się do zespołów ekstraklasy, napływ obcokrajowców zabiera miejsca rodzimym juniorom. Przykładem jest chociażby Michał Kubiak, który w ostatnich sezonach musiał ogrywać się w zagranicznych zespołach, teraz po powrocie do kraju został objawieniem sezonu. Marcin Waliński wraz z Łukaszem Owczarzem również czeka na pokazanie się w większej ilości setów. - Jedynym klubem, jaki znam w Polsce w PlusLidze, który zawsze stawiał na młodych zawodników jest AZS Częstochowa, tam zawsze był młody skład i jak widać po tabeli i poziomie tych zawodników nie są "bici" przez inne drużyny. Młodość na pewno ma swoje plusy, ale fakt jest faktem, że ciężko się przebić na najwyższy poziom, a już nie mówię o graniu w pierwszej szóstce zespołów PlusLigi, trzeba naprawdę ciężkiej i wytężonej pracy.