Słoiczek po cukrze - relacja ze spotkania AZS Politechnika Śląska Gliwice - Gedania Żukowo

Pierwsze od ponad trzech miesięcy zwycięstwo na pierwszoligowym froncie odniosła w sobotnie popołudnie drużyna AZS Politechnika Śląska Gliwice. Akademiczki, które przed tygodniem straciły szanse na utrzymanie na zapleczu Plus Ligi Kobiet w ostatnim w tym sezonie meczu we własnej hali pokonały Gedanię Żukowo 3:1.

Pojedynek AZS Politechnika Śląska Gliwice z Gedanią Żukowo był dla obu drużyn meczem o pietruszkę. Gliwiczanki za sprawą zeszłotygodniowej porażki z SMS-em Sosnowiec straciły szansę na utrzymanie w pierwszej lidze. Pewne ligowego bytu dzięki temu wynikowi mogły być za to zawodniczki Gedanii, która legitymuje się lepszym bilansem setów od Sparty Warszawa i sosnowiczanek.

W pierwszym secie mecz długo toczył się systemem punkt za punkt. Dopiero w środkowej części partii Gedania zdołała odskoczyć Akademiczkom na dwa, a potem trzy oczka. Przy stanie 19:16 dla przyjezdnych o czas poprosił trener Wojciech Czapla. Strategia szkoleniowca gliwiczanek przyniosła oczekiwany efekt, bo po wznowieniu gry jego podopieczne zniwelowały stratę do jednego punktu i w końcówce seta doprowadziły do wyrównania. Przy stanie 23:23 trener Paweł Kramek posłał do boju Laurę Tomsia, która przyczyniła się do zwycięstwa żukowianek na przewagę 26:24.

Porażka w pierwszym secie nie podziałała jednak na zawodniczki Politechniki Śląskiej demotywująco. Wręcz przeciwnie. Gliwiczanki wzięły się do roboty i szybko wyszły na trzypunktowe prowadzenie. Gedania zdołała co prawda zniwelować stratę o jedno oczko, ale po chwili straciła dwa kolejne i trener Kramek musiał poprosić o czas. Zabieg taktyczny szkoleniowca nie przyniósł jednak efektu. Do stanu 14:10 utrzymywała się czteropunktowa przewaga gliwiczanek, które wkrótce powodzeniem zakończyły dwie kolejne akcje i kolejna przerwa na żądanie trenera przyjezdnych odbyła się przy stanie 16:10.

Zawodniczki Gedanii odrabiać straty zaczęły dopiero przy prowadzeniu AZS 19:12. Wówczas przyjezdne zdobyły trzy punkty z rzędu, a po przerwie na żądanie trenera gospodyń dołożyły trzy kolejne oczka, niwelując straty do jednego punktu. Przy stanie 19:18 znów zaskoczyły Akademiczki, które zdobyły sześć punktów, tracąc przy tym tylko trzy i zakończyły seta wynikiem 25:21.

Set trzeci był mieszaniną dwóch poprzednich partii. Początkowo mecz toczył się systemem punkt za punkt, a przy stanie 10:10 znów pięć punktów z rzędu zdobyły Akademiczki. W dalszej fazie seta prowadzenie gliwiczanek stopniało na moment do trzech oczek, ale gospodynie rozsądnie nadgoniły wynik do stanu 20:15, po czym dołożyły kolejny punkt. To zmotywowało żukowianki, które trzy kolejne akcje rozstrzygnęły na swoją korzyść, a po przerwie na żądanie trenera Czapli zdobyły dwa kolejne oczka, przy jednym gliwiczanek, doprowadzając stan meczu do 22:20.

Końcówka seta należała jednak, podobnie jak w poprzedniej partii, do Akademiczek. Gliwiczanki zdobyły cztery punkty, tracąc tylko jeden i mogły się cieszyć z ze zwycięstwa 25:21, wyprowadzając stan meczu na 2:1. Już to należało uznać za sukces zawodniczek Politechniki Śląskiej zważywszy na fakt, że po raz ostatni w meczu ugrały więcej niż seta 20 listopada, po zwycięstwie w Sosnowcu nad SMS-em 3:1. Na trybunach znów dało się czuć wiarę w to, że fatalna passa dziewięciu porażek z rzędu zostanie wreszcie przełamana.

Czwarty set był dla obu szóstek prawdziwą próbą charakteru. Od początku odsłony gra toczyła się systemem punkt za punkt i dopiero przy stanie 6:6 żukowianki zdołały wyjść na dwupunktowe prowadzenie, które zdołały utrzymać do stanu 12:10. Wówczas dwa punkty z rzędu zdobyły gliwiczanki i na tablicy wyników znów był remis, a gra wróciła do systemu oczko za oczko. Przy stanie 18:17 dla Gedanii Akademiczki zdobyły dwa punkty z rzędu, na co trener Kramek zareagował błyskawicznie, prosząc o czas. Nie przyniosło to jednak oczekiwanego efektu, bo zaraz po wznowieniu gry gospodynie zdobyły kolejny punkt wychodząc po raz pierwszy w tym secie na dwupunktowe prowadzenie.

Zaraz po zdobyciu punktu na 20:18 o przezornie o przerwę poprosił trener Czapla, przekazując swoim podopiecznym wskazówki na ostatnie fragmenty gry. Wskazówki szkoleniowca gliwiczanki wzięły sobie do serca, nie tylko nie pozwalając Gedanii doprowadzić do wyrównania, ale przy stanie 22:21 zdobyły dwa punkty z rzędu i mogły się cieszyć z przywileju aż trzech piłek meczowych. Pierwszą z nich zmarnowały i opiekun AZS natychmiast poprosił o czas. Po wznowieniu gry kolejną akcję na swoją korzyść rozstrzygnęły żukowianki i znów szkoleniowiec gliwiczanek zmuszony był poprosić o przerwę. To jednak przyniosło znikomy efekt, bo po chwili znów zapunktowały zawodniczki Gedanii i był remis 24:24.

W grze na przewagę na prowadzenie wyszły Akademiczki, ale przyjezdne natychmiast doprowadzały do wyrównania. Dwie ostatnie akcje spotkania należały już jednak do gliwiczanek, które najpierw zatrzymały atak Gedanii blokiem, a chwilę później same zdobyły punkt wykorzystując niefrasobliwość w obronie żukowianek. Trzy punkty zdobyte przez gliwiczanki w tym spotkaniu są niczym słoiczek po cukrze. Choć smakują słodko, niczego już nimi nie da się osłodzić. Może jednak choć trochę ukoją gorycz degradacji do drugiej ligi.

AZS Politechnika Śląska Gliwice - Gedania Żukowo 3:1 (24:26, 25:21, 25:21, 27:25)

AZS Gliwice: Dominika Żółtańska, Magdalena Pietroczuk, Sylwia Pastuszko, Karolina Pawłowska, Barbara Kubieniec, Agata Turbak, Marta Jonak (libero) oraz Aleksandra Nowicka, Sandra Guzowska, Paulina Dereń, Anastazja Bańska (libero).

Gedania Żukowo: Monika Gorszyniecka, Edyta Kucharska, Justyna Łukasik, Emilia Reimus, Justyna Sachmacińska, Monika Bryczkowska, Marcelina Krukowska (libero) oraz Laura Tomsia, Anna Łozowska, Marta Żmudzińska.

Źródło artykułu: