Na jedno z ważniejszych strać w końcówce rundy zasadniczej bielszczanki wybrały się bardzo osłabione. Od dłuższego czasu kontuzja męczy Annę Werblińską. Do grona kontuzjowanych dołączyła również podstawowa atakująca i serce drużyny, Natalia Bamber. Biorąc pod uwagę kolejne problemy ze zdrowiem Anny Podolec, sytuacja mistrzyń Polski była bardzo trudna.
Mariusz Wiktorowicz musiał bardzo się natrudzić, aby skompletować szóstkę, która miałaby nawiązać skuteczną walkę z liderującym Atomem Treflem. Siatkarki z południa przed 15. kolejką zajmowały dopiero 5. lokatę i w każdej możliwej okazji muszą bić się o jakiekolwiek punkty. Ostatecznie szkoleniowiec, który zastąpił na stanowisku Grzegorza Wagnera przypomniał Berenice Okuniewskiej, że kiedyś była próbowana po przekątnej z rozgrywającą. Tą w poniedziałek była Anna Kaczmar, a nie Katarzyna Skorupa. Na środku od pierwszego gwizdka pojawiła się Gabriela Wójtowicz.
Zupełnie inny nastrój panował w obozie Alessandro Chiapiniego, który do dyspozycji miał wszystkie siatkarki i mógł dowolnie rotować składem. Efekty widać było już na samym początku starcia, gdzie przewaga po stronie gospodyń była dość wyraźna. Kluczowym elementem była zagrywka, która skutecznie odrzucała od siatki przyjezdne. Nie najlepiej radziła sobie Karolina Ciaszkiewicz, ale nie była w tym osamotniona. Niestety dla widowiska, mecz obfitował w dużą ilość błędów. Dzięki temu BKS zdołał na moment dojść do swoich rywalek, jednak ten stan nie trwał długo. Do gry dobrze wprowadziła się Katarzyna Konieczna, która zastąpiła Olgę Fatiejewą. Dobra gra w ataku pozwoliła na zwycięstwo 25:23.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Aluprof zaczął się bardzo poważnie gubić. Bolączką tym razem była skuteczność w ataku, co ponownie było konsekwencją nie najlepszych odbiorów. Nie można myśleć o zwycięstwie, popełniając tak dużą ilość błędów własnych. Trener Wiktorowicz mógł tylko bezradnie rozkładać ręce, bo w jego drużynie nie było liderki, która mogłaby pociągnąć zespół do walki.
Ostatnią okazją do pozostania w rywalizacji o jakikolwiek punkt był set numer trzy. Ten okazał się w końcu udany dla bielszczanek. Gospodynie zbyt szybko poczuły się zwyciężczyniami spotkania. Efekt? 1:7 już na samym początku. Bardzo skuteczny atak i dobry blok nie pozostawił złudzeń pewnym siebie Atomówką, które zdołały wywalczyć jedynie 20 oczek.
Na więcej wpadek gospodynie sobie już nie pozwoliły. Świadome swojej siły i pewne swego przystąpiły do czwartej partii. Tylko po kilku pierwszych piłkach wynik oscylował w granicach remisu. Im dłużej trwała odsłona, tym większa przewaga zarysowywała się na parkiecie. Magdalena Śliwa uspokoiła grę Trefla i spokojnie doprowadziła do końca pojedynku. Mistrz Polski ponownie znalazł się na kolanach.
Atom Trefl Sopot - Aluprof Bielsko-Biała 3:1 (25:23, 25:17, 20:25, 25:20)
Atom Trefl Sopot: Świeniewicz, Bełcik, Maculewicz, Fernandez, Fatiejewa, Ozsoy, Maj (libero) oraz Konieczna, Sieczka, Śliwa, Boz
BKS Aluprof Bielsko-Biała: Ciaszkiewicz, Wojtowicz, Frąckowiak, Okuniewska, Studzienna, Kaczmar, Sawicka (libero) oraz Podolec, Waligóra, Matusiak