Obie ekipy doskonale zdawały sobie sprawę z wagi niedzielnego pojedynku. Zwycięzca zajmował fotel lidera na dwie kolejki przed końcem rundy zasadniczej i stawiał się w komfortowej sytuacji przed samym finiszem. Własny parkiet i jedno oczko więcej na koncie pozwalało stawiać Bank BPS jako faworyta meczu, mimo poważnych osłabień.
Kadra wicemistrzyń Polski jest na tyle szeroka i wyrównana, że strata dwóch przyjmujących nie była wielkim problemem dla Bogdana Serwińskiego. Obok kapitan Aleksandry Jagieło od pierwszej akcji na parkiecie znalazła się Klaudia Kaczorowska, która już w tym sezonie udowadniała swoją przydatność. Jednak pierwsze piłki meczu nie były dobre w wykonaniu gospodyń, które nie mogły sobie poradzić z serwisami Eleonory Dziękiewicz. Rozpoczęło się od 2:6, na pierwszej przerwie technicznej było 5:8 i wówczas do gry włączyły się siatkarki z południa. Ostrzeliwana serwisami Neriman Ozsoy, podpora trójmiejskiej drużyny, miała ogromne kłopoty we wszystkich aspektach - od przyjęcia po atak. Muszynianki spokojnie kontrolowały przebieg gry. Nic nie wskazywało na to, że w końcówce mogą wystąpić jakiekolwiek problemy.
Na tablicy świetlnej widniał wynik 24:21 na korzyść Banku BPS. Piłkę w ataku otrzymała Dorota Świeniewicz. Ten okazał się autowy i rozpoczynało się świętowanie. To popsuł sędzia, który dopatrzył się siatki. Gospodynie i ich trener zbyt długo rozpamiętywały tamtą sytuację i nim się obejrzały był już remis. Przestój nie trwał długo. Milena Sadurek dała kilka kolejnych piłek do Joanny Kaczor, która nie zawiodła i poprowadziła swoją ekipę do zwycięstwa.
Wynik podciął nieco skrzydła Atomówką. Na początku kolejnej odsłony nie było to jeszcze nadto widoczne, ale kolejne akcje zdominowane zostały przez wicemistrzynie kraju. Ponownie kluczową odegrał serwis muszynianek. Dobrze dysponowane były Agnieszka Bednarek-Kasza i Jagieło, które swobodnie rozbijały przyjęcie sopocianek. Alessandro Chiappini szukał kolejnych rozwiązań, prosił o przerwy, ale nie przynosiło to zamierzonego efektu. Włoski szkoleniowiec nie mógł myśleć o dobrym wyniku z 7-punktową zdobyczą jego siatkarek w ataku.
Swojej szansy w trzeciej części gry Trefl ponownie szukał na początku. Rozpoczęło się od serii zagrywek i prowadzenia 4:1. Szkoleniowiec zmienił bezproduktywną Ozsoy i dał szansę Ewelinie Sieczce, ale również ona nie była w stanie przełamać powtarzającego się schematu, w którym siatkarki z Muszyny ponownie odrabiały straty i kontrolowały przebieg spotkania. Mielna Sadurek spokojnie rozgrywała piłki do stanu 19:16. Widmo szybkiej porażki w trzech setach zmobilizowało Atom do jeszcze większego wysiłku. Gdy po chwili na tablicy pojawił się rezultat 19:19, Bogdan Serwiński rozpoczął przemeblowywać swoją drużynę. Na parkiecie pojawił się holenderski duet Caroline Wensink-Debby Stam, która miała nie wystąpić. Widać jednak było, że holenderska przyjmująca nie znajduje się w pełnej dyspozycji. Pogubione Mineralne nie zdołały zakończyć meczu i skazały się na kolejną partię, przegrywając 22:25.
Wiatr w żagle przyjezdnych wiał nadal w czwartej odsłonie. Atomówki dominowały we wszystkich składowych siatkarskiego rzemiosła. Przewaga rosła w zastraszającym tempie, a kibice obecni na spotkaniu łapali się za głowy, nie wiedząc, dlaczego ich ulubienice nie są w stanie nawiązać równorzędnej walki. Wszystko bardzo szybko zmierzało do tie-breaka. Aż siedem oczek przewagi (14:21) wydawało się być spokojnym dystansem, którego muszynianki nie odrobią. Na zagrywce pojawiła się Joanna Kaczor i seria punktów przywróciła jeszcze nadzieje na sukces. Zmniejszenie różnicy do jednego oczka było wszystkim, na co było stać gospodynie.
Bardzo ciężko opisać wszystkie zwroty akcji, które miały miejsce w tie-breaku. To jednak może tylko utwierdzić, że to spotkanie faktycznie było szczytem w PlusLidze Kobiet, a mierzyły się dwie obecnie najlepsze ekipy w Polsce. Popisowo grała Ewelina Sieczka, która kończyła wszystkie posłane do niej piłki. Po drugiej stronie taką rolę pełniła Joanna Kaczor. Początek należał do Trefla. Jednak ważniejsza była końcówka, która padła łupem Banku BPS. Atomówki ponownie zaczęły popełniać błędy w kluczowym momencie. Z tarapatów fantastycznie wybrnęła Kaczor, która oburącz zaskoczyła rywalki. Było 12:9, kontrowersyjną akcję na swoją korzyść wygrały przyjezdne. Na parkiecie pojawiła się Ozsoy, która po chwili serwisem pociągnęła swój zespół do walki.
Żadna z ekip nie zamierzała odpuszczać. Poskutkowało to niesamowitą walką na przewagi. W najlepsze trwał pojedynek Sieczka-Kaczor. Po profesorsku zachowywała się podstawowa atakująca reprezentacji, która zdobywała punkty z niewiarogodnych pozycji. Wicemistrzynie kraju pokazały wielką odporność psychiczną, broniąc kilka piłek meczowych. Ostatecznie jednak mecz zakończył atak Debby Stam-Pilon, której w ogóle miało nie być na parkiecie. Skuteczne zbicie ustaliło wynik tie-breaka na 21:19!
3:2
(27:25, 25:19, 22:25, 23:25, 21:19)
Bank BPS: Milena Sadurek, Agnieszka Bednarek-Kasza, Klaudia Kaczorowska, Joanna Kaczor, Katarzyna Gajgał, Aleksandra Jagieło, Mariola Zenik (libero) oraz Agnieszka Śrutowska, Debby Stam-Pilon, Caroline Wensink, Magdalena Piątek
Atom: Izabela Bełcik, Kinga Maculewicz, Dorota Świeniewicz, Olga Fatiejewa, Eleonora Dziękiewicz, Neriman Ozsoy, Paulina Maj (libero) oraz Natalia Nuszel, Ewelina Sieczka
MVP: Joanna Kaczor (Bank BPS)