Oddech ulgi na Podbeskidziu - relacja ze spotkania BKS Aluprof Bielsko-Biała - AZS Białystok

Koniec fatalnej passy w lidze siatkarek mistrzyń kraju z ubiegłego sezonu, BKS-u Aluprof Bielsko-Biała. Po serii porażek z rzędu wyraźną ulgę poczuły bielszczanki wygrywając w poniedziałek z AZS-em Białystok przed własną publicznością, spragnioną zwycięstw swoich ulubienic. Mecz nie był jednak jednostronny, a białostoczanki dzielnie walczyły przynajmniej przez dwie i pół partii.

Paweł Sala
Paweł Sala
Zdeterminowane do wygranej przed własną publicznością bielszczanki rozpoczęły od mocnego uderzenia. Po celnych atakach ze skrzydeł, dobrym bloku i błędach rywalek w przyjęciu objęły prowadzenie 4:0. W składzie gospodyń dało się zauważyć zmianę w stosunku do poprzednich spotkań na pozycji przekątnej z rozgrywającą. Wobec kłopotów kadrowych trener Mariusz Wiktorowicz zdecydował się postawić na nominalną środkową Berenikę Okuniewską, która jednak w przeszłości zaczynała właśnie na tej pozycji. Właśnie ona po świetnym zbiciu z lewego skrzydła dała prowadzenie miejscowym 6:2. Dzięki dobrej zagrywce przyjezdne zbliżyły się jednak szybko na jeden punkt (9:8, as serwisowy Aleksandry Kruk. W kolejnych akcjach pokazał się z dobrej strony bielski blok i przewaga BKS-u znowu wzrosła 13:9. Mistrzynie kraju utrzymały niewysoki, acz bezpieczny dystans trzech "oczek" przewagi nad rywalem. Białostoczanki jednak tak łatwo nie odpuszczały i goniły wynik. Nie były w stanie natomiast zatrzymać świetnie dysponowanej Okuniewskiej. Przy stanie 17:15 najpierw ta zawodniczka znakomicie zaatakowała po prostej, a później dołożyła celnego asa i zrobiło się już 19:15. Przytomnie zagrała chwilę później Joanna Frąckowiak przebijając instynktownie "bezpańską" piłkę i mieliśmy już 22:16 dla gospodyń. Frąckowiak rozpędziła się na skrzydle, a bielszczankom pozostały dwa punkty do zakończenia partii. Gdy wydawało się, że przewaga BKS-u jest bezpieczna i pozostaje już tylko domknąć seta, niemoc wkradła się w poczynania mistrzyń Polski. Z 24:19 zrobiło się tylko 24:22. Wściekła na siebie Frąckowiak dwa razy nie skończyła dogodnych sytuacji. Wreszcie w obronie pogubiły się białostoczanki i ostatecznie to Aluprof zwyciężył. Początek drugiej odsłony okazał się znacznie bardziej wyrównany niż pierwszej. Białostoczanki łapały bielszczanki na błędach, a te z kolei dobrze radziły sobie w bloku w wygranych przez siebie akcjach. Remisowy rezultat utrzymał się do stanu 7:7. Na pierwszą przerwę techniczną gospodynie schodziły prowadząc jednym punktem. Po dobrym bloku w pewnym momencie to AZS objął prowadzenie (9:10), lecz bielszczanki odpowiedziały tym samym i szybko rezultat odwrócił się na ich korzyść (12:10). Jeszcze raz Gabriela Wojtowicz i Karolina Ciaszkiewicz zablokowały atak Anny Klimakovej - tej samej, która w pierwszym meczu obu drużyn niezwykle naprzykrzyła się bielskim siatkarkom. Po zepsutej zagrywce gości na pierwszą przerwę techniczną prowadząc schodził Aluprof (16:14). Goście nie dawali za wygraną i po mocnym uderzeniu po prostej Klimakovej zmniejszyli stratę do jednego punktu, a źle przyjęta zagrywka Magdaleny Godos przez bielskie siatkarki dała wyrównanie w partii (17:17). BKS znów wyszedł na prowadzenie (22:20) niesiony dopingiem kibiców, pomimo seryjnie psutych zagrywek. Udany atak Ciaszkiewicz i błędy w obronie AZS-u dały piłkę setową gospodyniom (24:21). Partię zakończył znakomity blok Katarzyny Skorupy. BKS prowadził już 2:0 i był bliski przełamania złej passy porażek w PlusLidze Kobiet. Jednak do wygranej potrzebny był jeszcze jeden zwycięski set. Ten zaczął się jednak średnio dla mistrzyń kraju. Białostoczanki znów nie pozwoliły uciec rywalkom i mieliśmy remis po 4, a wkrótce po złym przyjęciu Okuniewskiej po 6. Świetne zagranie na siatce Wojtowicz dało prowadzenie 8:7 bielszczankom. Świetna gra Wojtowicz i Okuniewskiej (kolejny znakomity podwójny blok) dała prowadzenie 10:8 miejscowym. Do tego mylić zaczęły się przyjezdne. Dlatego też trener Wiesław Czaja w przeciągu kilku minut wykorzystał dwa przysługujące sobie czasy. Przewaga bielszczanek urosła w pewnym momencie do czterech punktów (14:10). Białostoczankom nie pomogły nieliczne zrywy, jak ten, gdy świetnie z drugiej linii w końcowe metry boiska uderzyła Rumunka Daiana Muresan. BKS po kolejnych udanych atakach prowadził 16:11. Po powrocie na boisko z drugiej przerwy technicznej znów pokazała się z dobrej strony Okuniewska, która fantastycznie radziła sobie na skrzydłach. Po bardzo dobrym bloku Jolanty Studziennej BKS prowadził już 19:12. To było wszystko, na co tego dnia stać było i tak dzielnie walczące białostoczanki. Gospodynie prowadziły już 22:13 i zmierzały w stronę wygranej za trzy punkty. Ostatecznie gospodynie po ataku Okuniewskiej wygrały seta 25:17 i mecz 3:0.
BKS Aluprof Bielsko-Biała - AZS Białystok 3:0 (25:22, 25:21, 25:17)
BKS Aluprof: Karolina Ciaszkiewicz, Gabriela Wojtowicz, Joanna Frąckowiak, Berenika Okuniewska, Katarzyna Skorupa, Jolanta Studzienna, Agata Sawicka (libero) oraz Anna Kaczmar, Iwona Waligóra, Anna Podolec. AZS: Magdalena Godos, Dominika Kuczyńska, Aleksandra Kruk, Sinead Jack, Daiana Muresan, Anna Klimakova, Magdalena Saad (libero) oraz Małgorzata Właszczuk, Ewa Cabajewska, Anca Martin, Channon Thompson. Sędziowie: Krzysztof Łygoński (I), Anna Szymańska (II). MVP: Gabriela Wojtowicz Widzów: 1000
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×