Włoskie Bolzano zostało wybrane gospodarzem tegorocznego Final Four i już za niespełna 48 godzin będzie wiadomo, kto zostanie mistrzem spośród mistrzów sezonu 2010/11. Polscy kibice zastanawiają się, czy Jastrzębski Węgiel stać na niespodziankę, zważywszy na to, iż rywalem drużyny ze śląska będzie Itas Diatec Trentino.
Mistrz świata kontra kopciuszek
Podopieczni Radostina Stojczewa jako organizator mieli niesłychanie skróconą drogę do Final Four. Z kolei w pierwszej fazie Ligi Mistrzów nic nie wskazywało na to, iż jastrzębianie dotrą aż tak daleko. Tym bardziej, że po trzech kolejkach rozegranych w grupie C spisywali się najsłabiej. Jednakże potrafili się zrewanżować rywalom za doznane porażki i wywalczyli awans do następnego etapu rozgrywek, gdzie Itasu już nie było. W dalszej grze drużyna Lorenzo Bernardiego miała sporo szczęścia, zwłaszcza w rozstrzyganiu złotych setów na swoją korzyść. A to właśnie dwie złote partie dały przepustkę do ekskluzywnej czwórki w europejskich pucharach. Czy jastrzębianie pójdą za ciosem wykorzystując szczęście i umiejętności w starciu ze znacznie bardziej utytułowanym oraz doświadczonym przeciwnikiem?
Polska ekipa pełni rolę disnejowskiego kopciuszka: są najbiedniejsi spośród wszystkich zespołów-finalistów, sława i chwała są im obce w bieżącym sezonie, a w dodatku słabo oddzielali groch od fasoli, w efekcie czego na plusligowych parkietach przyszło im walczyć o utrzymanie. W związku z tym nie mają już nic do stracenia, bowiem gorzej być nie może. A w dodatku mają w swoich szeregach królewicza, który już raz wcielił się w główną postać innego kopciuszka - VfB Friedrichshafen - drużyny, która w 2007 roku Ligę Mistrzów wygrała, a Lukaš Diviš otrzymał wówczas tytuł najlepszego zawodnika imprezy. I chociaż scenariusz taki wydaje się mało realny, to trzeba pamiętać, że w siatkówce, jak w bajkach, marzenia tych najsłabszych też się spełniają.
Zadanie łatwe nie będzie, w szczególności wtedy, gdy po drugiej stronie siatki znajdą się mistrzowie świata oraz dwukrotni triumfatorzy LM, którzy z pewnością dołączyli by do swojej i tak już licznej kolekcji, jeszcze jedno trofeum. Włoska ekipa dzieli i rządzi w Serie A, dotychczas przegrała zaledwie jedno spotkanie i z pewnością Matej Kazijski i spółka mają ochotę na Scudetto, co w przypadku graczy ze śląska w tym sezonie się nie ziści.
Bratobójcza walka dwóch bogaczy
- Nie rozumiem dlaczego dwa rosyjskie kluby nie mogłyby się spotkać w finale. My i Dynamo uczciwie zapracowaliśmy na awans do Final Four. Nikt nam kwalifikacji nie podarował - nie kryje oburzenia szkoleniowiec Zenitowców, Władimir Alekno. Zarówno jemu, jak i Jurijowi Czerednikowi taka bratobójcza walka jest nie na rękę. Obydwaj woleliby spotkać się w finale, bowiem wówczas rosyjska drużyna odniosłaby końcowy triumf w tych prestiżowych rozgrywkach. Tak się jednak nie stanie, dlatego zarówno siatkarze z Moskwy, jak i Kazania poczynili solidne przygotowania ku Final Four. W ostatniej kolejce Superligi trenerzy do gry desygnowali zawodników rezerwowych, by nie przeciążać tych, od których zależeć będzie wygrana w półfinale. Według Czerednika, szanse obydwu zespołów są wyrównane, a o wyniku zadecyduje dyspozycja dnia, realizacja taktyki, ale również... psychologiczne podejście.
W Superlidze Dynamo i Zenit podzieliły się zwycięstwami i punktami, w Bolzano remisów nie będzie. Od kilku lat rosyjskie zespoły stają na podium Ligi Mistrzów. W ubiegłym sezonie bliscy triumfu byli moskwiczanie, lecz na drodze stanęło im Trentino. W sezonie 2007/08 w Final Four najlepsi byli siatkarze z Kazania. Jak będzie w tym roku?
Program Final Four
sobota, 26 marca
Jastrzębski Węgiel - Itas Diates Trentino, godz. 15:00
Bezpośrednią relację live przeprowadzi portal SportoweFakty.pl!
Dynamo Moskwa - Zenit Kazań, godz. 18:00
niedziela, 27 marca
mecz o 3. miejsce, godz. 14:30
finał, godz. 18:00
Bezpośrednie relacje z meczu o 3. miejsce oraz finału przeprowadzi portal SportoweFakty.pl. Zapraszamy!