Lukas Divis: Tego nie powie nikt nawet za milion dolarów

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla pokonali po raz trzeci wielunian i zapewnili sobie utrzymanie w PlusLidze. Bardzo dobre spotkanie rozegrał Lukas Divis. Słowak zdobył 18 punktów i zasłużenie został wybrany MVP meczu.

- Zauważyłem, że w Polsce przyznawanie nagrody MVP meczu to trochę polityka. Nie zawsze statuetkę otrzymuje najlepszy gracz spotkania, ale bardzo się cieszę, że w tym ostatnim meczu ją otrzymałem - dzieli się spostrzeżeniami z portalem SportoweFakty.pl Lukas Divis, przyjmujący Jastrzębskiego Węgla. Trudno się z siatkarzem nie zgodzić, bo należał on do zdecydowanie wyróżniających się postaci w ekipie wicemistrzów Polski i niejednokrotnie jastrzębianie na nim właśnie opierali swoją grę. Nagrodą MVP został nagrodzony po raz pierwszy w ostatnim meczu Jastrzębskiego Węgla w tym sezonie.

Słowak był podporą drużyny nie tylko w PlusLidze, ale również, a może przede wszystkim w rozgrywkach Ligi Mistrzów. - Nie zdobyliśmy medalu w Bolzano, ale myślę, że nie zawiedliśmy i pokazaliśmy w Final Four dobrą siatkówkę. W PlusLidze nie wyszło nam kilka pierwszych spotkań i później już trudno było to nadrobić. Rozgrywaliśmy trudne spotkania w europejskich pucharach i w rodzimych rozgrywkach. Na jednym froncie daliśmy radę, na drugi niestety nie. Osobiście uważam, że gdyby nie było nowego systemu, moglibyśmy jeszcze mocno powalczyć w polskiej lidze. Byliśmy przecież w ósemce, a w obecnej formie stać nas na walkę z najlepszymi. Tak się jednak nie stało. Zabrakło punktów, by znaleźć się w najlepszej szóstce i musieliśmy walczyć o utrzymanie - ocenia siatkarz.

Końcówka sezonu jest w wykonaniu jastrzębian znacznie lepsza, niż początek. Czy to ma związek ze zmianą na stanowisku szkoleniowca górniczej ekipy i czy gdyby od początku rozgrywek zespół prowadził Lorenzo Bernardi, Jastrzębski Węgiel walczyłby teraz o medal mistrzostw Polski? - Nie wiem. Mogłoby być lepiej, ale to wcale nie jest pewne. Tego nie powie nikt na świecie, nawet za milion dolarów - mówi Divis. - Bernardi to włoska szkoła siatkówki i na pewno wniósł do drużyny dużo dobrego. Kiedy do zespołu przychodzi nowy trener, działa to na psychikę zawodników i to pomaga kiedy brakuje wyników - dodaje przyjmujący jastrzębian.

Kłopoty zespołu ze Śląska rozpoczęły się już od pierwszego meczu sezonu, w którym spotkała się w Warszawie z tamtejszą Politechniką. Był stan 1:1 w setach, a w kolejnym jastrzębianie prowadzili kilkoma punktami. Ówczesny trener Igor Prielożny dokonał wtedy podwójnej zmiany i jastrzębianie stracili dużą ilość punktów w serii. Chwilę później nastąpiła wymiana zdań szkoleniowca z Lukasem Divisem i słowacki przyjmujący wylądował na ławce rezerwowych, nie biorąc udziału w grze już do końca meczu. Dobra gra Jastrzębskiego Węgla legła w gruzach i spotkanie zostało przegrane 1:3. Czy to był początek kłopotów, które się ciągnęły przez cały sezon? - Każdy człowiek popełnia błędy. Robią je zawodnicy, robią trenerzy. To był duży błąd Igora Prielożnego i po tym przegranym meczu powiedziałem mu o tym - wyjaśnia szczerze zawodnik.

Wszyscy się w tej chwili zastanawiają, czy ten znakomity siatkarz zostanie w Jastrzębskim Węglu na kolejny sezon. - Gdyby to zależało tylko ode mnie, zostałbym w Jastrzębskim Węglu - ucina krótko Lukas Divis.

Źródło artykułu: