Trzy porażki z KS-em Murowana Goślina oznaczają koniec sezonu dla AZS-u UEK Kraków. Cel, który był postawiony przed zawodniczkami został osiągnięty. Awans do pierwszej czwórki był dla krakowianek sukcesem. Mimo tego po ostatnim meczu z ekipą z Murowanej Gośliny Tomasz Klocek czuł lekki niedosyt. - Trochę na czworaka dobrnęliśmy do końca sezonu. Oprócz tego, że nie mogłem skorzystać z trzech zawodniczek, to jeszcze niektóre z tych na parkiecie również narzekało na drobne niedyspozycję, a to utrudniło nam przygotowania do tych najważniejszych spotkań. Może gdyby było inaczej, to byśmy zaprezentowali się lepiej - powiedział trener AZS-u UEK.
W drugim meczu jego ekipa nieznacznie przegrała w tie-breaku. W trzecim krakowianki również miały szansę by jeszcze mieć nadzieję na przedłużenie tej rywalizacji, ale jej nie wykorzystały. - Nawet w trzecim secie prowadziliśmy wysoko, ale było to głównie spowodowane postawą zawodniczek z Murowanej Gośliny. Graliśmy przeciętną siatkówkę, a one prezentowały się znacznie gorzej. Później wróciły na swój poziom i z mojego zespołu już nie było co zbierać - stwierdził Klocek.
AZS UEK, który był niespodzianką pierwszej rundy fazy zasadniczej. Drugą rundę siatkarki z Grodu Kraka miały nieco słabszą, ostatecznie z szóstego miejsca awansowały do play-off. Później potrzebowały czterech spotkań, by uporać się z Chemikiem Police, jednak z KS-em nie zdołały za wiele zdziałać. - W dwóch przegranych meczach 0:3, zagraliśmy zdecydowanie najsłabiej w całym sezonie. Mogliśmy coś ugrać w drugim pojedynku, ale dziewczyny nie mają zmiany przez te kłopoty z kontuzjami. Gdy dzieje się źle na parkiecie, ja nie mam im jak pomóc. Można wziąć czas, można coś podpowiedzieć, ale głównie są to momenty dla odpoczynku i żeby przeciwnika nieco wybić z rytmu - powiedział trener krakowianek.
Po rywalizacji z Chemikiem apetyty w obozie AZS-u wzrosły, mimo że KS już przed sezonem był uznawany za głównego kandydata do awansu. - Jadąc do Murowanej Gośliny wierzyliśmy w to, że może ta rywalizacja ułożyć się po naszej myśli - stwierdził Klocek. Jak się jednak okazało, rzeczywistość okazała się brutalna i mocno pokrzyżowała plany jego ekipie. - Ale brakło umiejętności, brakło tych dziewczyn, które mogłyby pomóc. Sandra Biernatek, grała w podstawowej szóstce przez cały sezon. Magda Żochowska zaliczała bardzo dobre zmiany. Zawiodły skrzydła i mimo, że Kinga Hatala rozegrała dobre spotkania, to nie miał jej kto pomóc - dodał.
Oprócz kontuzji kluczowych zawodniczek, porażki spowodowała niekonsekwencja w taktyce. - Próbowaliśmy różnych wariantów. Jednym z nich była zagrywka kierowana na Beatę Strządałę, ale nie wyrządzaliśmy jej krzywdy na tyle żeby nam się to opłacało. Ze statystyk wynikało, że Dominika Nowakowska ma słabsze momenty i rzeczywiście, w tym ostatnim meczu popełniła dużo błędów. Ale i tak w tym było dużo niekonsekwencji, bo z kolei wiedzieliśmy, że na Katarzynę Walawender nie można zagrywać, bo przyjmuje bardzo dobrze, a dużo serwisów szło właśnie na nią - podsumował Klocek.
Mimo wszystko AZS UEK może uznać sezon za udany, jeżeli udałoby się wzmocnić zespół na kilku pozycjach, działacze mogliby myśleć o awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej. Jednak taki scenariusz wcale nie jest pewny. Mimo takiej perspektywy, przyszłość tego klubu jest niepewna. - Na chwilę obecną nie wiemy jaki będziemy mieć budżet w przyszłym sezonie. Nie wiadomo, czy będzie nas stać na wzmocnienia. Jeżeli będzie on za niski, niższy od tego na ten rok, to nie jest wykluczone, że niektóre zawodniczki z tego składu od nas uciekną. Jeszcze nic nie jest pewnego, cały czas walczymy o to, żeby sponsorzy nas wspomagali - zakończył Tomasz Klocek.