Paweł Sala: Jak groźna jest kontuzja Anny Werblińskiej, która w drugim secie opuściła parkiet kulejąc? Czy można już coś więcej powiedzieć?
Mariusz Wiktorowicz: Coś stało się z torebką stawową. Muszę się zorientować, na ile poważny jest to uraz. Z pewnością pojawił się ból jak zawodniczka gdzieś tam źle stanęła. Dokładnie jeszcze nie wiemy wszystkiego. Będę rozmawiał z samą zawodniczką i fizjoterapeutką.
Wygraliście pierwszy mecz z Centrostalem dosyć łatwo i prowadzicie w rywalizacji do trzech zwycięstw. Dobre otwarcie było chyba bardzo ważne?
- Ja jestem zadowolony. Mamy pierwszy mecz, w niedzielę jest kolejny. Trzeba utrzymać koncentrację, bowiem łatwo nie będzie. Z każdym przeciwnikiem trzeba grać dobrze i być skoncentrowanym. Swoją dobrą grą wygrywać, a nie liczyć, że ktoś nam za darmo coś da.
Wróćmy jednak do Pucharu Polski, który nie tak dawno odbył się w Inowrocławiu. Mieliście dużą szansę nawet na zdobycie trofeum. Chyba pozostał niedosyt?
- Z perspektywy czasu można tak powiedzieć. Jednak z drugiej strony nie jechaliśmy do Inowrocławia w roli faworyta. Jechaliśmy po różnych przejściach w zespole. Ten był mimo to nastawiony dobrze mentalnie i fizycznie, co było widać w każdym spotkaniu. Dlatego też przy porażce w dwóch pierwszych setach w pierwszym meczu Pucharu Polski mogło być różnie. Jednak uwierzyliśmy, że stać nas na dobrą grę i nie takie różnice punktowe odrabialiśmy. To przełożyło się na naszą lepszą grę od trzeciego seta. Drużyna uwierzyła, że może grać, i to grać skutecznie. To pokazaliśmy w półfinale i finale. Cały turniej był dla nas bardzo udany.
Wygrana z Bankiem BPS Muszynianką Fakro Muszyna była w waszym zasięgu, a więc i Puchar Polski mogliście zdobyć...
- Celem, jaki sobie założyliśmy przed sezonem, było bycie w tym ścisłym finale. I ten cel został zrealizowany. Oczywiście, jakbyśmy zdobyli Puchar Polski to by była super sprawa, ale - tak jak powiedziałem - nie jechaliśmy tam w roli faworyta. Wielu fachowców mówiło, że ubarwiliśmy ten turniej. Ja się z tym zgadzam, gdyż dziewczyny pokazały kawał dobrej siatkówki w każdym elemencie. Pokazały, że walczą i są zdeterminowane, a przy tym potrafią się uśmiechać i bawić - na tym to polega.
Nie tak dawno w jednej z wypowiedzi pańską drużynę chwalił trener Jerzy Matlak. Mówił, że BKS może namieszać w finałowej rywalizacji o złoto mistrzostw Polski.
- Słyszało się jeszcze półtorej, miesiąc temu, że BKS nic nie ugra, że jest już prawie w strefie spadkowej. Ale sport ma to do siebie, że gra się do końca. Nastąpiła w pewien sposób zmiana w zespole i gramy dobrze, skutecznie. Dziewczyny odbudowały się po serii porażek. Chcieliśmy rozpocząć play-off u siebie. Bardzo ważne były dla nas mecze z Białymstokiem, z Wrocławiem na wyjeździe - był to bezpośredni konkurent do pierwszej czwórki. Te mecze wygraliśmy, dlatego dzisiaj gramy play-off z Bydgoszczą i gramy u siebie.
Trafiliście w pierwszej rundzie play-off na Centrostal Bydgoszcz - drużynę dobrą, grającą zespołowo. Paradoksalnie może to być plus dla was, bowiem będzie to dobre przetarcie przed ewentualną walką w półfinale i finale z mocnymi ekipami, jak Bank BPS Muszyna.
- Ja bym tak tego nie odbierał. Centrostal jest dobrą drużyną, ale i Impel Gwardia taką jest. Personalnie dobrym zespołem jest Organika, choć mają swoje kłopoty. Ta liga pokazała, że tyle niespodziewanych wyników było w tym sezonie jak nigdy. Tutaj z każdym przeciwnikiem byłoby trudno. Jednak stać nas na to, żeby grać z każdym skutecznie. W zespole jest potencjał, Trenujemy ciężko, pracujemy nad pewnymi założeniami i to przekładamy na mecz. Nie wyobrażam sobie, aby na treningu ćwiczyć jakiś element, a na meczu grać zupełnie coś innego. Powtarzam, że grajmy tak jak trenujemy, a trenujmy tak jak gramy - to jest moja filozofia i do tego tak będę podchodził.
Kompletna ławka i szeroka kadra to chyba najważniejszy plus przed następnymi meczami twojej drużyny?
- Sezon jeszcze trwa i tak jak było to widać w tym sobotnim spotkaniu - korzystam z wszystkich dziewczyn. Tak też będę robił. W miarę możliwości można robić zmiany, dokonywać korekty, bo wszystkie dziewczyny są zdrowe. To dla mnie bardzo ważne, bo był taki okres, że mieliśmy skróconą ławkę i tych korekt było mniej. Doszły kontuzje, choroby. A od pewnego czasu mamy możliwość gry całą trzynastką zawodniczek. I to jest ważne w perspektywie całego play-off. Jest możliwość zmian, jest rywalizacja na pozycjach, a jak jest taka rywalizacja na treningach, to automatycznie podnosi się poziom drużyny.
Wprawdzie rywalizacja w play-off dopiero się rozpoczęła, jednak tegoroczny sezon zbliża się już raczej ku końcowi. Czy wyciągnął już trener personalne wnioski na przyszłoroczne rozgrywki? Anna Podolec pożegna się z drużyną?
- Jeszcze za wcześnie na takie tematy. Jeszcze trochę czasu musi upłynąć, żeby móc o tym poważnie myśleć.