Mecz "Atomówki" wygrały, jednakże był on niezwykle zacięty i sopocianki przechyliły wynik na swoją korzyść niemal w ostatniej chwili. Co według środkowej Atomu było przyczyną tak ciężkiego meczu? - Co się stało? Przede wszystkim zaczęłyśmy źle ten mecz, one natomiast zagrały od pierwszych piłek zdecydowanie. To nie tak, że zlekceważyłyśmy rywala. Wiedziałyśmy, że one potrafią grać trudną siatkówkę, ale jednakże zabrakło trochę koncentracji na początku, co dodało skrzydeł rywalkom, które zaczęły wierzyć, że mogą wywieźć korzystny rezultat z Sopotu - komentowała spotkanie Kinga Maculewicz.
Środkowa Atomu zwraca uwagę na bardzo dobrą postawę Stali, zwłaszcza w obronie, która zrobiła duże wrażenie na zespole z Sopotu. - One prezentowały się doskonale w obronie, zaczęły się przez to napędzać. Ale ważne jest to, że myśmy umiały uwierzyć w siebie, cały czas wierzyłyśmy w nasze umiejętności i potrafiłyśmy mimo pogoni za rywalkami, wygrać sety. To bardzo cieszy przed kolejnymi meczami. To był bardzo potrzebny trening mentalny dla naszej drużyny - dodaje Maculewicz.
Dużą rolę odegrały w tym meczu rezerwowe, które udowodniły, że są równie wartościowymi postaciami w zespole Atomu. - Dziewczyny, które weszły dodały energii i świeżości, to było pomocne i zawsze się cieszymy, że młode zawodniczki tak dobrze wprowadzają się do gry. Ten mecz naprawdę wygrałyśmy całą dwunastką i każda udowodniła, że może grać w PlusLidze na najwyższym poziomie - komentowała ćwierćfinałowy mecz Kinga Maculewicz.