Bogumiła Barańska: Błędy własne są naszą zmorą

Piątkowy wieczór w hali "Centrum" upłynął pod znakiem starego siatkarskiego porzekadła - kto nie wygrywa 3:0, przegrywa 2:3. Porażka Tauronu MKS w drugim ćwierćfinałowym spotkaniu sprawiła, że w rywalizacji jest remis 1:1, a po świętach walka przeniesie się do Wrocławia. - Własna hala i kibice będą naszym siódmym zawodnikiem i pomogą wygrać mecze - powiedziała Bogumiła Barańska, przyjmująca Gwardii.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik

Czwartkowe spotkanie ćwierćfinałowe pomiędzy Tauronem MKS Dąbrowa Górnicza a Impelem Gwardią Wrocław nie zachwyciło swoim poziomem, ale obfitowało w emocje. Ostatecznie po czterech setach triumfowały gospodynie. Było wiadomo, że w piątek Zagłębiankom wygrać nie będzie już łatwo, wrocławianki postawiły trudniejsze warunki, ale dopiero od trzeciej partii.

Dzięki wygranej w tie-breaku udowodniły prawdziwość twierdzenia "kto nie wygrywa 3:0, przegrywa 2:3". - Bardzo się z tego cieszymy, bo udało nam się podnieść po niezbyt dobrych w naszym wykonaniu dwóch setach. Później w tej trzeciej partii nastąpił zwrot akcji, poczułyśmy ducha walki i udało nam się wygrać w tie-breaku - podkreśliła Bogumiła Barańska, wrocławska przyjmująca.

Jednak piątkowy mecz mógł być o wiele krótszy, w drugim i trzecim secie bardzo dużo do powiedzenia miały Gwardzistki, które zaprzepaściły swoje wysiłki pomyłkami i niedokładnościami. Wykorzystały to zawodniczki Waldemara Kawki, które triumfowały w drugiej odsłonie, natomiast w trzeciej doprowadziły do nerwowej końcówki. - Niestety, błędy własne są chyba nasza zmorą. Czwartkowy mecz przegrałyśmy właśnie przez nie, które dawały o sobie znać szczególnie w końcówkach setów. Całą partię potrafiłyśmy grać dobrze, a po 20 punkcie pojawiały się błędy, które nas wykańczają. Bardzo cieszymy się, że to drugie spotkanie było inne, potrafiłyśmy się bowiem skupić i wygrać - powiedziała Barańska.

W ćwierćfinałowej rywalizacji jest więc remis 1:1. Dąbrowianki nie są w najlepszej formie, a po Pucharze Polski najwidoczniej nie zdążyły odbudować się psychicznie. Przewaga własnej hali powinna więc pomóc Gwardzistkom w odniesieniu zwycięstwa. - Bardzo byśmy chciały. Własna hala i kibice, którzy przez cały sezon wypełniają Orbitę praktycznie do ostatniego miejsca, będą naszym siódmym zawodnikiem i pomogą wygrać mecze - powiedziała w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Przed rozpoczęciem walki o półfinał było wiadomo, że rywalizacja a w tej parze będzie niezwykle zacięta, a celem dla ekipy Rafała Błaszczyka był powrót do Wrocławia z jedną wygraną na koncie. Po świętach nadejdzie czas na grę w hali "Orbita", co bardzo umożliwi gospodyniom wygranie dwóch spotkań. - Miałyśmy plan, by wywieźć z Dąbrowy jedno zwycięstwo. Zmobilizowałyśmy się i zrealizowałyśmy ten plan. Mam nadzieję, że we Wrocławiu nasza gra również zaskoczy. Bardzo chciałybyśmy wygrać w tej rywalizacji 3:1, aczkolwiek na pewno nie będzie to łatwe i być może jeszcze wrócimy do Zagłębia - zaznaczyła Bogumiła Barańska.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×