Centrostal i Aluprof to zdecydowanie najbardziej wyrównana z par ćwierćfinałowych PlusLigi Kobiet. Gdy kluby z Muszyny, Dąbrowy Górniczej i Sopotu szykują się już do walki o medale, bydgoszczanki i bielszczanki wciąż nie mogą być pewne miejsca w czwórce. Po pierwszych dwóch meczach stan rywalizacji był remisowy. Sporym wzmocnieniem dla BKS-u będzie z pewnością powrót na boisko Anny Werblińskiej. Przyjmująca boryka się z kontuzją, mimo to zapowiada: - Nawet jak bym miała zacisnąć zęby, będę chciała pomóc zespołowi w obronie tytułu. Chcę być częścią tej drużyny i do tego będę dążyć.
Sobotnie spotkanie lepiej rozpoczęły gospodynie. To one, po asie serwisowym Sylwii Pelc, osiągnęły trzypunktową przewagę (5:2). Na pierwszą przerwę techniczną zawodniczki sprowadził atak Ewy Kowalkowskiej, kończący świetną kontrę Centrostalu (8:4). Bielszczanki miały spore problemy z przyjęciem zagrywki i głównie z tego powodu, nie mogły zniwelować strat. Dopiero skuteczny atak Natalii Bamber zaniepokoił trenera Makowskiego (12:9). Czas okazał się jednak tylko dowodem ostrożności szkoleniowca Pałacanek. Jego podopieczne nie zamierzały bowiem wypuścić prowadzenia z rąk (16:13). Przyjezdnych taka postawa bydgoszczanek wcale nie zdeprymowała. Prze zagrywce Anny Werblińskiej doprowadziły do upragnionego remisu (18:18). Końcówka przyniosła kibicom wiele emocji. Z początku inicjatywa należała do miejscowej drużyny, ale świetne wejście w pole zagrywki Anny Kaczmar przechyliło szalę zwycięstwa na korzyść mistrzyń Polski (23:25).
W drugiej partii zespołem, który szybciej wypracował sobie nieznaczną przewagę, był Centrostal. Do wyniku 6:3 doprowadziła przede wszystkim świetna gra Patrycji Polak. Bielszczanki wpadły w mały dołek i nie mogły zmienić, niewygodnego dla siebie, ustawienia. Nie pomagało wprowadzanie rezerwowych i dyskusje z sędziną (9:3). Mariusz Wiktorowicz liczył, że niekorzystną sytuację odmieni zmiana rozgrywającej. Wejście Anny Kaczmar tym razem nie zdało się jednak na wiele. Przy stanie 12:5 szkoleniowiec BKS-u musiał poprosić o czas. Gra mistrzyń Polski kompletnie się rozsypała. Przy zagrywce Charlotte Leys fani Aluprofu zaczęli martwić się, czy ich ulubienice w ogóle przekroczą barierę dziesięciu oczek (20:7). Ostatecznie udało im się ten "cel" osiągnąć, a Piotr Makowski wolał dmuchać na zimne i poprosił o przerwę (22:11). Seta zakończyła Katarzyna Mróz (25:14).
Niezwykle wysoka wygrana mocno uśpiła Pałacanki, które od razu straciły kilka punktów z rzędu (0:3). Interwencja trenera nie przyniosła skutku, bo po chwili na tablicy pojawił się wynik 1:6. Ze swojego zadania wywiązała się za to Monika Naczk, której zagrywki zniwelowały przewagę przyjezdnych (6:8). W trzeciej partii w natarciu były jednak obrończynie tytułu. Świetny atak Jolanty Studziennej pozwolił im ponownie odskoczyć na pięć oczek (8:13), a mocne zbicie Karoliny Ciaszkiewicz zejść z prowadzeniem na przerwę techniczną (12:16). Choć Piotr Makowski nie krył irytacji, nie mógł wpłynąć na postawę swoich podopiecznych. Nie zrobiły tego również punktowe zagrywki Charlotte Leys (15:18). Aluprof pewnie zmierzał do wygranej w trzecim secie. Błąd Belgijki dał bielszczankom pierwszą piłkę setową, którą natychmiast wykorzystały, blokując Ewę Kowalkowską (18:25).
Czwarta partia rozpoczęła się od sporych kontrowersji. Gospodynie długo dyskutowały z sędziną na temat jednej z akcji. Barbara Krzywda pozostała jednak niewzruszona i przyznała punkt BKS-owi, a po chwili pokazała żółtą kartkę trenerowi Makowskiemu (1:5). Nie zdeprymowało to bydgoszczanek, które starały się jak najszybciej wrócić do gry. Po kiwce Natalii Bamber siatkarki zeszły na przerwę techniczną (5:8). Chwilę później dyskusję z panią arbiter wszczęła Katarzyna Skorupa. Sędzina po sprawiedliwości również ją postanowiła ukarać żółtym kartonikiem. Walka bardzo się wyrównała, a atak Patrycji Polak pozwolił Centrostalowi wyjść na prowadzenie (16:14). W drugiej części seta Pałacanki grały tak, jakby ktoś włączył im turbodoładowanie i sukcesywnie powiększały swoją przewagę (19:15). Przy wyniku 22:17 mogły już powili zacząć myśleć o tie-breaku. Ostatecznie doprowadziła do niego Ewa Kowalkowska (25:19).
Piątą partię otworzyła Karolina Ciaszkiewicz. W hali Łuczniczka rozgorzała walka punkt za punkt, a żaden z zespołów nie mógł wypracować sobie większej przewagi. Świetny atak Patrycji Polak dał prowadzenie Pałacankom. Po błędzie Anny Werblińskiej trener Wiktorowicz musiał poprosić o czas (7:5). Wkrótce ponownie przywoływał podopieczne do siebie, gdy asa posłała Monika Naczk (10:7). Mistrzynie Polski nie zamierzały jednak składać broni i dwukrotnie zatrzymały Sylwię Pelc (11:10). Po chwili emocje sięgnęły zenitu, a na tablicy pojawił się wynik 12:12. Trudne zagrywki Katarzyny Skorupy przechyliły szalę zwycięstwa na korzyść BKS-u (12:15).
Choć po sobotnim spotkaniu bliżej półfinału są bielszczanki, to ich rywalek nie można skreślać. W niedziele o 14.45 w hali Łuczniczka z pewnością rozpocznie się kolejny emocjonujący pokaz dobrej siatkówki.
GCB Centrostal Bydgoszcz - BKS Aluprof Bielsko-Biała 2:3 (23:25, 25:14, 18:25, 25:19, 12:15)
Centrostal: Spicer, Kowalkowska, Polak, Leys, Mróz, Pelc, Kuehn-Jarek (libero) oraz Kuligowska, Naczk, Skiba, Zielińska
Aluprof: Skorupa, Bamber, Werblińska, Ciaszkiewicz, Okuniewska, Studzienna, Sawicka (libero) oraz Kaczmar, Podolec, Frąckowiak, Wojtowicz
MVP: Jolanta Studzienna (Aluprof Bielsko-Biała)