Sobotni pojedynek przyniósł kibicom mnóstwo emocji, kontrowersje i dramatyczny tie-break zakończony zwycięstwem Aluprofu. - Grają tutaj dwa równorzędne i wyrównane zespoły. Dziewczyny z Bydgoszczy na pewno nie odpuszczą, my też nie odpuścimy i zrobimy wszystko, żeby w niedzielę wygrać - komentowała Agata Sawicka. Walkę do upadłego zapowiadały obie drużyny i na to właśnie liczyli kibice, którzy pierwszego maja zawitali do hali Łuczniczka, by obejrzeć czwarty mecz ćwierćfinałowy. Niestety ich nadzieje okazały się całkowicie płonne.
Mistrzynie Polski świetnie zaczęły niedzielne spotkanie, od prowadzenia 3:0. Piotr Makowski natychmiast poprosił o czas, ale mimo to kolejne punkty trafiały na konto BKS-u. Niemoc swojego zespołu przerwała Ewa Kowalkowska. Przy jej zagrywce Pałac doprowadził do remisu 6:6. Był to jednak tylko chwilowy zryw, bo gdy zablokowana została Charlotte Leys na tablicy pojawił się wynik 7:12. As serwisowy Jolanty Studziennej sprowadził zawodniczki na drugą przerwę techniczną (9:16). Po bydgoskiej stronie siatki mnożyły się błędy, a bielski blok funkcjonował równie dobrze, jak w poprzednim meczu (w sobotę podopieczne trenera Wiktorowicza zablokowały swoje rywalki aż 21 razy) (9:21). Nie pomogły zmiany i kilka skutecznych akcji Sylwii Pelc. Gospodynie z trudem przekroczyły w pierwszym secie barierę 10 oczek (12:25).
Takie otwarcie meczu, mogłoby niejeden zespół załamać, ale Pałacanki słyną z tego, że nigdy się nie poddają. Drugą partię rozpoczęły od prowadzenia 3:0, a na pierwszą przerwę techniczną zeszły po ataku Charlotte Leys (8:6). Mimo kilku efektownych akcji bielszczanki nie mogły odzyskać inicjatywy. Sylwia Pelc doprowadziła do stanu 13:12. Choć przewaga bydgoszczanek była minimalna, to utrzymywanie jej nie sprawiało miejscowym większego problemu. Wynik 17:15 skłonił Mariusza Wiktorowicza do wzięcia czau. Końcówka przebiegała już pod dyktando faworytek. As serwisowy Anny Werblińskiej pozwolił Aluprofowi wreszcie wyjść na prowadzenie (18:19). Błędy własne zniweczyły wysiłki Centrostalu z pierwszej części partii. Zepsuty serwis Moniki Naczk (20:25) pozwolił mistrzyniom Polski objąć w meczu prowadzenie 2:0.
Bielszczanki wyraźnie zamierzały uniknąć kolejnego horroru. Od samego początku trzeciej odsłony spotkania zmierzały do jak najszybszej wygranej (2:5). Tuż przed przerwą techniczną ponownie dał o sobie znać blok Aluprofu, od którego tym razem odbiła się Charlotte Leys (5:8). Przy stanie 5:10 trener Makowski poprosił o czas i próbował zmobilizować zawodniczki do walki. Jego wysiłki przyniosły skutek, bo po chwili swoje podopieczne przywoływał na krótką rozmowę Mariusz Wiktorowicz (11:14). Na drugą przerwę techniczną zespoły zeszły po asie serwisowym Karoliny Ciaszkiewicz (13:16). Centrostal nie chciał składać broni i przy zagrywce Ewy Kowalkowskiej doprowadzi do remisu 17:17. Ambitna walka nie wystarczyła jednak, by zatrzymać rozpędzone obrończynie tytułu. Mecz zakończył blok na atakującej gospodyń (21:25).
Rywalizacja ćwierćfinałowa zakończyła się wygraną Aluprofu 3:1. O awans do wielkiego finału PlusLigi Kobiet bielszczanki powalczą z Muszynianką Muszyna.
GCB Centrostal Bydgoszcz - BKS Aluprof Bielsko-Biała 0:3 (12:25, 20:25, 21:25)
Centrostal: Spicer, Kowalkowska, Polak, Leys, Pelc, Mróz, Kuehn-Jarek (libero) oraz Naczk, Zielińska, Kuligowska
Aluprof: Skorupa, Bamber, Ciaszkiewicz, Werblińska, Studzienna, Okuniewska, Sawicka (libero) oraz Waligóra
MVP: Katarzyna Skorupa (Aluprof Bielsko-Biała)