Dzień po porażce w pierwszym meczu półfinałowym PlusLigi Kobiet sytuacja Aluprofu Bielsko-Biała uległa dodatkowemu pogorszeniu. Nie dość, że w domu pozostała Karolina Ciaszkiewicz, to w kolejnej potyczce nie brała udziału Anna Werblińska, która po piątkowym spotkaniu ponownie narzekała na uraz stawu skokowego. To przyprawiło o spory ból głowy Mariusza Wiktorowicza, który został zmuszony do wystawienia na przyjęciu… Bereniki Okuniewskiej. Młoda reprezentantka Polski w tym sezonie grała już na środku i po przekątnej z rozgrywającej. Z meczu na mecz staje się coraz bardziej uniwersalną zawodniczką…
Problemy kadrowe nie przeszkadzały w nawiązaniu wyrównanej walki. Mistrzyniom Polski po prostu nie wypada oddawać meczów bez walki. Szczególnie o taką stawkę. W nowej sytuacji całkiem dobrze odnajdywała się Okuniewska. Więcej atutów posiadała jednak ekipa gospodyń, która utrzymywała minimalną przewagę. Gra punkt za punkt trwała do drugiej przerwy technicznej.
Na tablicy świetlnej widniał wynik 16:14 i wydawało się, że już w pierwszej odsłonie będzie więcej emocji, niż w poprzednim meczu. Niestety dla widowiska, Aluprofowi ponownie zabrakło sił i pomysłu na grę. Szacunek należy oddać również muszyniankom, a w szczególności Katarzynie Gajgał, która wyraźnie dała się we znaki bielszczankom. Tylko w tej części gry aż pięć razy skutecznie zatrzymywała ataki rywalek. To podłamało BKS, który po drugiej regulaminowej pauzie zdobył tylko jeden punkt…
Wydawało się, że bliski powtórki jest czarny scenariusz, który nęka Aluprof od początku rozgrywek. Nie wiele wskazywało na poprawę również w kolejnym secie. Inicjatywa po raz kolejny leżała po stronie gospodyń, ale tylko do czasu. Trener Wiktorowicz mobilizował, mobilizował i skutecznie przemówił do swoich podopiecznych. Tym razem szczelna zapora funkcjonowała po stronie przyjezdnych. Szalała szczególnie najwyższa na parkiecie Gabriela Wojtowicz. Trenerskim nosem popisał się również opiekun mistrzyń, który w decydującym momencie posłał na zagrywkę Iwonę Waligórę, która wykonała swoje taktyczne zadania i pogrążyła MKS.
Taki obrót spraw zdziwił kibiców gospodarzy i chyba jeszcze bardziej zawodniczki, które tym razem nie zareagowały właściwie na taką sytuację. Mnożyły się kolejne błędy, niedokładne rozegrania i kolejne udane zagrania aktualnych mistrzyń Polski. Przy niewielkich różnicach w poszczególnych elementach decydowały pomyłki. Wynik ostatecznie nie odzwierciedlił tego, co działo się na boisku. BKS wygrał "jedynie" 25:21, ale kilka punktów stracił już rozluźniony wysokim prowadzeniem.
Kolejne dziwne rzeczy działy się w czwartej partii. Początek dla Muszyny, prowadzenie 6:3 i… mała drzemka, która kosztowała naprawdę sporo. Bielszczanki po raz kolejny złapały wiatr w żagle i punktowały w każdej sytuacji. Wszystko przemawiało za tym, że mecz zakończy się niespodziewanym zwycięstwem przyjezdnych. Punktowała nawet… libero. Agata Sawicka swoje oczko do zwycięstwa dołożyła przy stanie 15:11, kiedy to w ekwilibrystyczny sposób obroniła piłkę tak, że ulokowała ją w 8. metrze boiska rywalek. Muszynianki zerwały się jeszcze do ataku. Zmusiły nawet rywalki do poproszenia o przerwę. Przy stanie 16:18 piłkę w aut postała Caroline Wensink i stało się jasne, że o podtrzymanie zwycięskiej serii będzie bardzo ciężko. Ostatecznie Bank BPS wywalczył jedynie 19 oczek.
Bank BPS Muszynianka Fakro Muszyna - BKS Aluprof Bielsko-Biała 1:3 (25:15, 23:25, 21:25, 19:25)
Muszynianka: Wensink, Kaczor, Sadurek, Gajgał, Jagieło, Stam, Zenik (libero) oraz Kasprzak, Śrutowska, Bednarek-Kasza, Kaczorowska
Aluprof: Frąckowiak, Okuniewska, Skorupa, Studzienna, Bamber, Wojtowicz, Sawicka (libero) oraz Kaczmar, Waligóra, Podolec
MVP: Natalia Bamber
Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 1:1