Mariusz Wiktorowicz: Koncentracja do samego końca

Tylko jedno zwycięstwo dzieli zespół Aluprofu BKS-u Bielska - Biała od zdobycia brązowego medalu ligi i potwierdzenia przynależności do najlepszych drużyn polskiej, kobiecej siatkówki. Młody szkoleniowiec bielskiej drużyny nie ukrywał zadowolenia z postawy swoich podopiecznych, ale zwracał uwagę na skupienie przed rozstrzygającym meczami sezonu 2010/11 w Pluslidze Kobiet.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk

Były siatkarz m.in. AZS Częstochowa, Mariusz Wiktorowicz, jest obecnie chyba najbardziej zadowolonym z siebie człowiekiem w województwie śląskim. Prowadzone przez niego drużyna zdemolowała (bo trudno pisać po prostu o pokonaniu) rywalki z Zagłębia Dąbrowskiego i od medalu rozgrywek dzieli ją tylko jedna wygrana. - Przed spotkaniami w Dąbrowie Górniczej nastawialiśmy się na trudne pojedynki. Przebieg tych dwóch meczów świadczy o tym, że nasze podejście, zaangażowanie i realizacja założonych celów były dobre. W sobotę rozegraliśmy bardzo fajne spotkanie, zachowaliśmy siły na kolejny mecz i dzięki temu zagraliśmy jeszcze lepiej. Tym bardziej to nas cieszy, bo ze sportowego punktu widzenia zespół z Dąbrowy powinien nam się "postawić" po przegranym pierwszym meczu i postarać się lepiej zaprezentować, ale nasz zespół nie dopuścił do tego swoją konsekwentną grą. Cieszy nas to, że spełniliśmy postawione sobie założenie, czyli zagranie dobrych zawodów; jeśli tak się dzieje, to najczęściej wygrywamy, co było widać po tym meczu - obiektywnie ocenił szkoleniowiec drużyny znad Białej.

Trudno jest powstrzymać się od oklasków i pochwał, patrząc na aktualną formę bielszczanek. Szczelny blok, właściwie zorganizowana gra w defensywie i brak przestojów to obecnie domena wciąż aktualnych mistrzyń Polski, jednak nie zawsze w Bielsku - Białej była tak różowo jak obecnie: - Objąłem zespół niecałe trzy miesiące temu w trudnej sytuacji, kiedy był on rozbity po serii pięciu porażek z rzędu i plasował się on dopiero w połowie tabeli. Były obawy o formę drużyny i pojawiały się pytania, kiedy mentalnie przełamie się i wróci do grania. Do tego było potrzebne kolejne wygrane; dzięki nim stworzył się kolektyw, od zwycięstwa do zwycięstwa poprawiała się atmosfera, a dzięki solidnej pracy na treningach zespół uwierzył, że może grać dobrą siatkówkę - powiedział Wiktorowicz.

Droga do upragnionego, choć wydawało by się, dalekiego celu była ściśle zaplanowana, o czym wspomniał sam szkoleniowiec: - Krok po kroku realizowaliśmy kolejne założenia: awans do pierwszej czwórki i rozpoczęcie play - offów u siebie, potem występ w ścisłym finale Pucharu Polski, w którym byliśmy bliscy zdobycia trofeum. Ostatnie mecze półfinałowe w opinii wielu fachowców, co nas niezwykle cieszy, były "finałem w półfinale". To świadczy o naszej dobrej dyspozycji w play - offach; to, że graliśmy z Muszynianką w tej fazie rozgrywek, jest efektem całego sezonu. Nawiązaliśmy walkę z bardzo dobrym i wyrównanym zespołem z Muszyny i niewiele zabrakło, abyśmy rozstrzygnęli półfinał na swoją korzyść u siebie, w czwartym meczu [BKS przegrał wtedy z Bankiem BPS Muszynianka 2:3 - przyp.red]. Nie lubię wracać do historii, dlatego cieszą nas aktualne dwa zwycięstwa i zrobimy wszystko, aby brązowy medal padł naszym łupem - pewnie stwierdził trener BKS-u

W roku 2010 na szyjach bielskich siatkarek zawisło złoto, w obecnym szykuje się brązowy krążek. Czy dla ambitnego trenera drużyny z Żywiecczyzny nie jest to powód do delikatnego zawodu? - Uznam to za sukces, ponieważ w tym roku sytuacja klubu była trudniejsza niż w ubiegłym. Kiedy obejmowałem zespół w zeszłym sezonie, byliśmy na pierwszym miejscu w tabeli. Poza tym w półfinale z Muszynianką dopadły nas problemy kadrowe, przez które trzeba było przestawić nominalną środkową [Berenikę Okuniewską - przyp.red] na przyjęcie. W pewnym momencie nie mieliśmy dwóch podstawowych przyjmujących i grając w takim ustawieniu, dziewczyny pokazały, że są w stanie grać na bardzo dobrym poziomie z wymagającym zespołem. Teraz zespół z Muszyny ma poważne szanse na zdobycie dubletu, czyli Pucharu Polski i mistrzostwa Polski i gdyby tak się stało, byłoby dla nas wspaniałą sprawą, że przegraliśmy po pięciu spotkaniach z mistrzem Polski. Jednak sprawa jest otwarta, Atom Trefl z pewnością nie podda się u siebie; podejrzewam, że również MKS z Dąbrowy Górniczej będzie walczyć o wygraną na naszym terenie, dlatego w naszej ekipie koncentracja musi być do końca - nawiązał do nadchodzących spotkań o brązowy medal szkoleniowiec.

Końcówka ligi to czas rozstrzygnięć nie tylko na parkiecie, ale i w siatkarskich kuluarach; mowa o kolejnych decyzjach transferowych klubów PlusLigi Kobiet, wśród których prawdziwym dziennikarskim hitem jest możliwy transfer Anny Werblińskiej do zespołu z Muszyny. Trener Wiktorowicz nie obawia się jednak żadnego osłabienia zespołu i traktuje zmiany w zespole jako coś normalnego: - W obecnym momencie sezonu o tym się rozmawia i pisze, nie da się uniknąć różnych spekulacji. Po każdym sezonie następują większe lub mniejsze korekty w składzie i z tym trzeba się liczyć. W sporcie normalne jest, że rzadko kiedy drużyny zaczynają nowy sezon w takim samym zestawieniu, w jakim kończyły poprzedni - dyplomatycznie stwierdził trener mistrzyń Polski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×