- Przeanalizujemy dokładnie ten mecz i przygotujemy się lepiej do kolejnego - zapewniał po pierwszym spotkaniu Korei i Francji kapitan Trójkolorowych, Guillaume Samica. Taką tezę stawiał również opiekun pokonanych. Wierząc słowom Francuzów ich kibice czekali na radykalną poprawę gry.
To jednak nie nastąpiło, a mecz miał bliźniaczo podobny przebieg do tego rozegranego 24 godziny wcześniej. Przyjezdni zdołali co prawda dwukrotnie zdobywać po 25 punktów w secie, ale tylko w jednym z nich cieszyli się z ostatecznej wygranej.
Podobnie jak w sobotę nie najlepiej spisał się kapitan ekipy z Europy, nowy nabytek kędzierzyńskiej ZAKSY. Samica grał tylko w pierwszej partii, w której udało mu się zapisać tylko jedno oczko na swoim koncie. Godnie zastąpić kolegę próbował inny siatkarz znany z polskich parkietów. Samuel Tuia był najskuteczniejszy po stronie pokonanych. Na taki tytuł pozwoliło mu 15 punktów. Do tytułu najlepszego na parkiecie zabrakło mu dwóch oczek, bo tyle zdobył Choi Hong-Suk.
Koreańczycy po drugim weekendzie Ligi Światowej mogą być bardzo zadowoleni. Wygrali aż trzy z czterech spotkań i zajmują miejsce premiowane awansem. Po uwagę trzeba wziąć również fakt, że wszystkie spotkania rozegrali u siebie. Teraz czas na prawdziwą weryfikację formy - starcia z niepokonanymi Włochami. Z kolei le Bleus swojego pierwszego punktu będą szukać w starciach z Kubańczykami.
Korea - Francja 3:1 (27:25, 19:25, 25:23, 25:16)
Korea: Sun-Soo, Kwang-In, Jeong-Hwan, Hong-Suk, Hyun-Yong, Yung-Suk, Oh-Hyun (libero) oraz Young-Min, Sun-Kyu, Seung-Suk, Jun-Bum, Kang-Joo
Francja: Hardy-Dessources, Vadeleux, Marechal, Moreau, Samica, Pujol, Grebennikow (libero) oraz Toniutti, Sol, Lyneel, Tuia, Sidibe