W porównaniu z sobotnim meczem pierwszy set zaczął się zupełnie inaczej. Brazylijczycy od początku budowali sobie znaczną przewagę. Goście wyglądali na bezradnych i nie wykazywali inicjatywy walki. Podopieczni Bernardo Rezende zatrzymywali przeciwnika blokiem i grali pewnie w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Portorykańczycy popełniali dużo błędów, mieli bardzo słabe przyjęcie. Set pewnie wygrany przez Canarinhos do 10.
Przegrana w premierowej odsłonie nie wpłynęła negatywnie na postawę przyjezdnych w drugiej partii. Portoryko starało się walczyć z drużyną Brazylii. Udało im się doprowadzić do remisu (15:15). Gospodarze nie prezentowali się już tak dobrze, wyraźnie obniżyli poziom swojej gry. Ten set wyglądał już znacznie lepiej w wykonaniu siatkarzy Carlosa Cardony, lecz nadal nie wystarczyło to na silnych Brazylijczyków.
Dopiero w trzeciej partii Portorykańczykom udało się wyjść na prowadzenie. Na pierwszej przerwie technicznej mieli oni dwa oczka przewagi. Potem jednak już wszystko wróciło do normy. Brazylijczycy kontrolowali sytuację na boisku. Szkoleniowiec Canarinhos wprowadził do gry wszystkich zawodników rezerwowych, co nie odbiło się na grze gospodarzy, kórzy zainkasowali kolejne trzy oczka do tabeli.
Brazylia - Portoryko 3:0 (25:10, 25:20 25:20)
Brazylia: Bruno, Vissotto, Giba, Murilo, Lucas, Sidao, Sergio (libero) oraz Theo, Marlon, Bravo, Rodrigao, Thiago
Portoryko: Jose Rivera, Figueroa, Soto, Muniz, Perez, Escalante, Berrios (libero) oraz Morales, Sanchez, Joel Rivera (libero), Ortiz