Earvin Ngapeth był obecny na trybunach podczas środowego meczu Francuzów w Lidze Światowej, co skrupulatnie pokazywały kamery telewizyjne. Jak się okazuje, stawił się na rozmowie z trenerem reprezentacji Philippe Blainem, aby spróbować zakopać topór wojenny.
Jeszcze niedawno wydawało się, że konflikt będzie trudny do załagodzenia. Przypomnijmy, że Ngapeth został odsunięty od reprezentacji w dniu decydującego meczu z Włochami podczas mistrzostw świata 2010 roku. Trener uzasadniał ten fakt "naruszeniem dyscypliny i zachowaniami niezgodnymi z zasadami życia zespołu". Spekulowano, że 19-latkowi nie podobała się rola rezerwowego w kadrze Francuzów. Został odsunięty od turnieju Ligi Światowej, ale sam na łamach "L'Equipe" nie żałował swojego postępowania i stwierdzał - Nawet gdybym dostał powołanie, nie sądzę, żebym z niego skorzystał. Nie widzę się w kadrze z niektórymi zawodnikami i trenerem Philippe Blainem. Przykro mi.
Teraz, po kilku miesiącach sytuacja najwyraźniej się zmieniła. Młody zespół francuski po rezygnacji kilku gwiazd jak Stephane Antiga, czy Oliver Kieffer oraz w obliczu problemów zdrowotnych i odbudowywaniem formy przez Guillaume Samikę i Pierre'a Pujola gra bardzo słabo. Grożą mu baraże o udział w przyszłorocznej Lidze Światowej, nie mówiąc o trudnej drodze na igrzyska olimpijskie. Być może to jest powodem wyciągnięcia ręki do zgody przez trenera i siatkarza. Dodajmy - siatkarza, którego możliwości robią wrażenie na wszystkich, łącznie z działaczami włoskiego Bre Banca Lannutti Cuneo, bowiem to jego zawodnikiem będzie od nowego sezonu. Ngapeth oświadczył - Przyznaję, że chcę wrócić. Ale musimy to najpierw przedyskutować. Po środowym meczu odbyła się rozmowa, której efekty powinny być znane wkrótce.