Droga do Final Eight: Brazylia

Już w czwartek w hali Ergo Arena mieszczącej się na pograniczu Gdańska i Sopotu rozpocznie się finałowy turniej Ligi Światowej siatkarzy. W dwóch poprzednich latach triumfowali Brazylijczycy, którzy również i w tym roku będą głównymi faworytami do zdobycia medali z najcenniejszego kruszcu. Faza grupowa zdaje się to potwierdzać.

W tym artykule dowiesz się o:

Amerykański kompleks Canarinhos?

Canarinhos od dwóch lat nie mają sobie równych w Lidze Światowej. Podopieczni Bernardo Rezende zwyciężali w dwóch ostatnich edycjach turnieju i w tym sezonie również mają wyraźne apetyty, aby przedłużyć zwycięską passę. Brazylijczycy pewnie przeszli fazę grupową i z dorobkiem trzydziestu punktów uplasowali się na pierwszym miejscu w grupie A. Zespół z Ameryki Południowej nie pozostawił żadnych żadnych złudzeń rywalom i w dwunastu spotkaniach tylko dwukrotnie musiał przełknąć gorycz porażki. Receptę na Canarinhos jako jedyni znaleźli, podobnie jak na ostatnich Igrzyskach Olimpijskich, Amerykanie. Zespół zza Oceanu najpierw niespodziewanie rozprawił się z Brazylią w Rio de Janeiro 3:1, a następnie w piątym weekendzie zmagań w takim samym rozmiarze pokonał Canarinhos już na własnym terenie.

O sile ekipy z kraju Kawy przekonali się także biało-czerwoni. Podopieczni Andrei Anastasiego mimo ambitnej postawy nie byli w stanie urwać choćby jednego zwycięstwa utytułowanym rywalom i czterokrotnie schodzili z parkietu pokonani. Najbliżej zwycięstwa nasi reprezentanci byli o dziwo na wyjeździe. W Rio de Janeiro Polacy stoczyli dwa wyrównane pojedynki z naszpikowaną gwiazdami ekipą Bernardo Rezende i przy odrobinie szczęścia mogli pokusić się o choćby jedną wygraną. Gorzej z punktu widzenia naszej reprezentacji wypadły natomiast mecze rewanżowe rozegrane w katowickim Spodku. Zwłaszcza drugie spotkanie pokazało klasę Brazylijczyków. - To był nasz najlepszy mecz w tym turnieju. Najważniejszą rzeczą dla nas jest to, że mamy lepsze przyjęcie i atak. Teraz myślimy już o turnieju finałowym. To był dobry test dla nas - mówił po drugim spotkaniu w Katowicach Giba, na którego barkach spoczywa funkcja kapitana zespołu.

Brazylijczycy, jak burza przeszli przez fazę grupową

Brazylijskie kłopoty bogactwa

Przed finałowym turniejem Bernardo Rezende ma prawdziwe kłopoty bogactwa. W spotkaniach fazy grupowej charyzmatyczny szkoleniowiec mógł swobodnie żonglować dwudziestoosobowym składem powołanym na tegoroczne rozgrywki i bez względu na kogo postawił - ten odpłacał się znakomitą grą. Warto podkreślić, że Rezende w fazie eliminacyjnej szafował siłami swoich motorów napędowych - Giby, czy Dante Amarala, podczas gdy pod ich nieobecność pierwsze skrzypce grali potencjalni zmiennicy. Chociażby w spotkaniach w katowickim Spodku statuetki MVP trafiały w ręce Marlona, czy Theo. - Udowodniliśmy, że mamy więcej niż sześciu dobrych graczy, co jest bardzo ważne, ponieważ będziemy musieli zagrać pięć meczów w pięć dni jeśli chcemy dostać się do finału. To będzie bardzo trudne - podkreśla Giba. - W tym tkwi nasza siła. Mamy wyrównany skład, a każdy zawodnik, który wejdzie na boisko gra na sto procent swoich możliwości - dodaje Dante Amaral, który dopiero łapie odpowiedni rytm po powrocie po kontuzji. Na turniej finałowy znakomity przyjmujący ma już jednak osiągnąć szczyt swojej formy.

Brazylijczycy w naszym kraju odnosili już wielkie sukcesy. Znakomite wspomnienia dla Canarinhos wiążą się szczególnie z katowickim Spodkiem, gdzie w 2001 i 2007 roku cieszyli się ze zwycięstwa właśnie w Lidze Światowej. Sami zawodnicy podkreślają, że znakomicie czują się grając przed polską publicznością. - Polscy kibice również są fantastyczni - zaznacza pierwszy rozgrywający reprezentacji Brazylii, Bruno Rezende. - Bardzo miło jest grać w takiej atmosferze, jaką potrafią stworzyć kibice w Katowicach oraz innych miastach Polski. Szanują również rywala i to jest piękne. Żywiołowo reagują na każdy zdobyty punkt. Uwielbiam grać w Polsce.

Tym razem turniej finałowy zawita jednak do Trójmiasta. Już wiadomo, że w drodze do finału na drodze Brazylijczyków w fazie grupowej staną reprezentacje Rosji, USA i Kuby, z którą rok temu Canarinhos spotkali się w finale mistrzostw świata. Pojedynki w grupie B elektryzują kibiców. - Zapowiada się wspaniały turniej. Faworytów jest wielu. Rosja gra bardzo dobrze w tym sezonie w Lidze Światowej. USA nie mają jeszcze pewnego awansu, ale uważam, że sobie go wywalczą i będą bardzo groźni, bo to znakomity zespół. Siatkarze Polski też będą należeć do faworytów. Przecież będą mieć wsparcie swoich kibiców - mówił niedawno Bruno Rezende. Cienia wątpliwości o sile i możliwościach swojej drużyny nie ma natomiast Dante Amaral. - Jesteśmy przygotowani. Mamy cztery dni do rozpoczęcia turnieju finałowego, ale jeszcze nie wiemy jak będziemy trenować - podkreśla Dante.

Wyniki meczów eliminacyjnych:

Portoryko - Brazylia 0:3 (15:25, 19:25, 16:25)

Portoryko - Brazylia 0:3 (19:25, 29:31, 23:25)

Brazylia - Polska 3:0 (25:23, 26:24, 25:20)

Brazylia - Polska 3:1 (28:26, 23:25, 26:24, 25:23)

Brazylia - USA 3:1 (19:25, 25:21, 25:19, 25:21)

Brazylia - USA 1:3 (21:25, 22:25, 25:16, 24:26)

Brazylia - Portoryko 3:0 (25:20, 25:10, 25:13)

Brazylia - Portoryko 3:0 (25:10, 25:20, 25:20)

USA - Brazylia 1:3 (21:25, 20:25, 25:21, 19:25)

USA - Brazylia 3:1 (25:20, 25:23, 22:25, 25:23)

Polska - Brazylia 1:3 (23:25, 25:18, 16:25, 24:26)

Polska - Brazylia 0:3 (17:25, 14:25, 21:25)

Bilans meczów:

Punkty: 30

Zwycięstwa: 10

Porażki: 2

Dante Amaral wciąż stanowi o sile brazylijskiej reprezentacji

Komentarze (0)