W meczu z reprezentacją Włoch Alojzy Świderek po raz kolejny był zmuszony rotować składem. Tym razem więcej szans na pokazanie swoich możliwości dostała Anita Kwiatkowska, która zastąpiła Katarzynę Konieczną. - Kasia grała w piątek i sobotę bardzo dobre spotkania. Nie było potrzeby, żebyśmy się zmieniały - mówi Kwiatkowska, która w niedzielę była najskuteczniejszą Polką na parkiecie. Trzeba przyznać, że polski szkoleniowiec bardzo długo trzymał jokera w swojej talii. - Z pewnością nie uważam się za jokera. Bardzo się cieszę, że w końcu mogłam wejść i pomóc zespołowi. To i tak nie do końca jest satysfakcjonujące, bo przecież przegrałyśmy - dodaje skromnie autorka 14 punktów.
Biało-czerwone słabo rozpoczęły spotkanie. W pierwszym secie było nawet 0:7 i nic nie wskazywało na to, że gospodynie bydgoskiego turnieju będą w stanie nawiązać jakąś walkę. - Zaczęłyśmy bardzo nerwowo. Włoszki pogoniły nas zagrywką. Później udało nam się uspokoić przyjęcie i grało się dużo łatwiej - przyznaje nowa atakująca Organiki Budowlanych Łódź.
Siatkarka odniosła się również do całego spotkania, w którym Polkom nie udało się zagrać Azzurrim chociażby punktu. - Zabrakło niewiele. Bardzo się starałyśmy, bo jeszcze czułyśmy niedosyt po wczorajszym meczu. Grałyśmy na równi, mogłyśmy wygrać, a przegrałyśmy. Tym bardziej chciałyśmy powalczyć z Włoszkami i pokazać, że potrafimy. Na dzień dzisiejszy Włoszki pokazały, że są od nas lepsze - dodaje była siatkarka Calisii i Stali Mielec.
Mimo wszystko Kwiatkowska dobrze wróży reprezentacji, której gra powoli się poprawia i wygląda coraz bardziej obiecująco. - Jesteśmy nowym zespołem i trochę to jeszcze potrwa, zanim wszystko poukładamy, bo nieraz wpadają nam bardzo głupie piłki. Myślę, że z turnieju na turniej będzie coraz lepiej - zakończyła.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)