Akademicy nadal zaskakują - relacja ze spotkania Tytan AZS Częstochowa - Jastrzębski Węgiel

Podobnie jak w ubiegłym sezonie Tytan AZS Częstochowa nie jest typowany do zajęcia czołowej lokaty. Akademicy jednak nie patrzą na oceny specjalistów i swoją dobrą grą chcą pokrzyżować plany najlepszym. Ich pierwszą ofiarą była drużyna Jastrzębskiego Węgla.

Gospodarze rozpoczęli spotkanie od bardzo silnego uderzenia (7:2). Szybko wysunęli się na prowadzenie, i z swoją walecznością z pewnością zaskoczyli podopiecznych Lorenzo Bernardiego. Po chwili jednak goście rozpoczęli swoją pogoń. Powoli zmniejszali dystans dzielący ich do Akademików i na drugiej przerwie technicznej mieli już trzy punkty przewagi. Częstochowianie dwoili się i troili, jednak za każda próba zniwelowania przewagi Jastrzębian kończyła się niepowodzeniem. Z każdą chwilą przyjezdni prezentowali się coraz lepiej w bloku i obronie, co pozwoliło im wygrać tę partię 25:21.

W drugim secie widocznie wyróżniał się Krzysztof Gierczyński, którego ataki z szóstej strefy były nie do zatrzymania. To także po jego skutecznym bloku na Zbigniewie Bartmanie Akademicy wyszli na prowadzenie 8:7. Podobnie jednak jak w pierwszej partii z czasem Jastrzębianie znacząco poprawili swoją grę i wyszli na dwupunktowe prowadzenie. Trener Marek Kardos nie zwlekał i szybko poprosił o przerwę. Było to bardzo mądre posunięcie, gdyż na drugą przerwę techniczną to jego podopieczni schodzili prowadząc 16:15. Od tego momentu walka toczyła się punkt za punkt, co zwiastowało niezwykle emocjonującą końcówkę.

Wprawdzie w decydującym momencie trudna zagrywka Michała Łaski dała Jastrzębianom dwa punkty przewagi (24:22) to jednak zmarnowali oni obie piłki setowe. Chwilę później kolejną szansę po doskonałej zagrywce Bartmana miał Rusel Holmes jednak został on zablokowany. Sytuacja uległa diametralnej zmianie, kiedy po dobrej obronie z drugiej linii zaatakował Dawid Murek. Seta zakończył dobrym blokiem Łukasz Wiśniewski wyrównując tym samym wynik meczu.

Atak gości opierał się w głównej mierze na Michale Łasko, który w ciągu dwóch setów wykonał 27 ataków, w czasie gdy Zbigniew Bartman otrzymał od rozgrywającego dziesięć piłek. Po drugiej stronie siatki Fabian Drzyzga umiejętnie rozdawał piłki swoim kolegom, co znacząco zwiększyło siłę Częstochowskiej drużyny.

Zwycięstwo w drugiej partii uskrzydliło Akademików, którzy z uśmiechem na twarzy wyszli na boisko w trzecim secie. Przy głośnym dopingu kibiców gospodarze spokojnie budowali swoją przewagę, w czasie gdy Jastrzębianie jedynie przyglądali się dobrej grze swojego przeciwnika. Zmiany wykonywane przez Lorenzo Bernardiego nie dawały żadnego efektu. Po stronie gości mnożyły się niewymuszone błędy własne. Częstochowianie bez najmniejszych skrupułów je wykorzystywali i wygrali tę partię w stosunku 25:17.

Jastrzębski Węgiel nie był już w stanie odmienić swojej gry i czwarty set był jedynie formalnością. Wprawdzie szkoleniowiec gości starał się za wszelką cenę zmotywować swoich podopiecznych, to nawet najbardziej zagorzali kibice drużyny z Jastrzębia nie wierzyli w to, że ich ulubieńcy są w stanie nawiązać walkę w tym meczu. Ospali jastrzębianie popełniali błąd za błędem a Akademicy tak jak w secie trzecim powiększali swoją przewagę. Goście mieli ogromne problemy z ustawieniem skutecznego bloku, co było zasługą świetnej postawy Fabiana Drzyzgi. Wprawdzie w końcówce spotkania zdołali oni odrobić część strat, to jednak częstochowianie grali bardzo mądrze co pozwoliło im wygrać całe tego seta jak i całe spotkanie.

Tytan AZS Częstochowa - Jastrzębski Węgiel 3:1 (21:25, 28:26, 25:17, 25:20)

Tytan AZS Częstochowa: Gierczyński, Drzyzga, Sobala, Murek, Janeczek, Wiśniewski, Stańczak (libero) oraz Kamiński, Hebda

Jastrzębski Węgiel: Holmes, Bartman, Łasko, Bontje, Margarido, Bozko, Rusek (libero) oraz Nemer, Gawryszewski, Thornton

MVP: Bartosz Janeczek

Źródło artykułu: