Po porażce z AZS-em Białystok, siatkarki BKS-u Aluprof przegrały kolejny ligowy mecz - tym razem z Bankiem BPS Muszynianką Fakro, a więc mistrzem Polski z ubiegłego sezonu. Bielszczanki nie zdobyły nawet punktu. W dwóch ostatnich meczach wywalczyły tylko jeden.- Brakuje punktów, chociaż szkoda, że nie powalczyłyśmy w tym meczu choćby o jeden. To na pewno byłby cenny punkt. Szkoda, bo nie gramy konsekwentnie, uciekają nam te punkty. Mamy bardzo duże przestoje, jak widać. Może budzimy się troszeczkę za późno - zastanawia się Joanna Wołosz, rozgrywająca BKS.
W środowym meczu zdecydowanie dominowały w zagrywce przyjezdne. Zdaniem Wołosz to był jeden z kluczy do zwycięstwa siatkarek z Muszyny. - Myślę, że tak. W tym drugim secie pociągnęłyśmy już tą zagrywką. Dziewczyny z Muszyny też zaczęły się mylić i nam było łatwiej. Później Mineralne jednak grały dobrze zagrywką, a nam przestało to wychodzić. Nie leżał nam ich dobry serwis i gra wyglądała tak jak widzieliśmy. Przed nami dużo pracy, musimy wyciągnąć wnioski i szukać punktów w następnych meczach - powiedziała zmartwiona Wołosz portalowi SportoweFakty.pl.
W meczu z mistrzyniami Polski Wołosz ponownie musiała grać na pełnych obrotach przez cały czas. W tej chwili trener bielszczanek nie ma alternatywy na pozycji rozgrywającej dla reprezentantki Polski, która mogła by ją odciążyć w niektórych momentach. Przypomnijmy, iż druga rozgrywająca Cassidy Lichtman przebywa z reprezentacją USA na igrzyskach panamerykańskich. - Wiadomo, że jak coś nie idzie, to najlepiej to zmienić. Akurat na mojej pozycji w tej chwili nikogo nie ma i muszę sobie radzić sama. Ale staram się jak najlepiej. Czasami są te błędy, czasami niepotrzebne. Mam jednak nadzieję, że jak już będziemy we dwie, to będziemy się uzupełniać - pociesza się siatkarka.
BKS jak na razie gra przeciętnie, zdecydowanie poniżej oczekiwań. Kiedy zespół złapie chemię, zgra się i będzie wygrywał pewnie mecze? - Mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości - kończy Wołosz.