Inauguracyjna partia rozpoczęła się po myśli bełchatowian, którzy dobrze radzili sobie przede wszystkim polu serwisowym (2:0). Prym w ataku w szeregach polskiej ekipy wiódł głównie Bartosz Kurek. Przyjmujący PGE Skry Bełchatów posyłał na stronę przeciwnika także imponujące zagrywki i to w głównej mierze dzięki jego dobrej dyspozycji gospodarze na pierwszej przerwie technicznej prowadzili już trzema punktami. Po wznowieniu rywalizacji bełchatowianie kontynuowali dobrą grę, utrzymując dość bezpieczną i komfortową przewagę (12:8).
Stopniowo do gry próbowali powrócić gracze francuskiej ekipy, jednak ich starania często niweczyły popełniane przez nich dość banalne błędy (14:11). Dopiero po efektownym uderzeniu przyjmującego Tours VB, a zaraz potem szczelnym bloku, na jednopunktowe prowadzenie wyszli przyjezdni (15:16). Na szczególną pochwałę zasługiwał przede wszystkim kubański przyjmujący Yosleyder Cala, który imponował swobodą ataku. Zanosiło się więc na interesującą i wyrównaną końcówkę, co z pewnością odpowiadało spragnionym emocji kibiców, zgromadzonym w łódzkim Pałacu Sportu. Dość zażartą końcówkę na swoją korzyść ostatecznie rozstrzygnęli bełchatowianie po skutecznym ataku Michała Winiarskiego (25:22).
Początek drugiej odsłony pojedynku minął pod znakiem wyrównanej wymiany ciosów (4:4). Wraz z biegiem czasu stopniowo jednak inicjatywę zaczynali przejmować gracze PGE Skry Bełchatów. Podopieczni Jacka Nawrockiego grali cierpliwie w obronie, co w konsekwencji pozwoliło im prowadzić na pierwszej przerwie technicznej, analogicznie jak w partii poprzedniej, trzema oczkami. Bełchatowianie popełniali jednak często błędy w polu serwisowym, czego nie potrafili wykorzystać gracze Tours VB (12:10).
Kolejny w tym pojedynku as serwisowy Bartosza Kurka potwierdził jego dobrą dyspozycję. Po skutecznym ataku Kurka bełchatowianie zeszli na drugą przerwę techniczną z dwoma oczkami przewagi. Po regulaminowym czasie Winiarski popisał się szczelnym blokiem - przewaga bełchatowian wzrosła i w konsekwencji o czas zmuszony był poprosić trener wicemistrzów Francji, Mauricio Peas (17:14). Sytuacja w jego teamie nie ulegała jednak poprawie. Podopieczni Jacka Nawrockiego utrzymywali trzy punkty przewagi, grając przy tym mądrze i efektywnie. W końcu mocne i pewne uderzenie Mariusza Wlazłego pozwoliło zdobyć Skrze ostatni punkt w tym secie i cieszyć się z zasłużonego zwycięstwa (25:21).
Od początku trzeciego seta na boisku trwała prawdziwie twarda walka. Gracze Tours VB nie zamierzali jednak doprowadzić do tego, by scenariusz z dwóch poprzednich partii się powtórzył. Wyraźnie wzmocnili zagrywkę i jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną wyszli na dwupunktowe prowadzenie (5:7). Na trybunach wyraźnie zawrzało - kibice czuli, że w tym momencie zespół potrzebować będzie ich najbardziej. Niestety, bełchatowianie zaczęli masowo popełniać błędy. Czarną serię Skry musiał przerwać Jacek Nawrocki, który poprosił o czas, gdy jego ekipa przegrywała już pięcioma punktami (8:13).
Na drugiej przerwie technicznej z wysoką przewagą sześciu oczek zameldowali się wicemistrzowie Francji. Na zmianę rozgrywającego zdecydował się Nawrocki, który desygnował do gry Pawła Woickiego. Bełchatowianie byli jednak zbyt zagubieni i nerwowi w każdej akcji, by nawiązać wyrównaną walkę z rywalem, który wyraźnie złapał wiatr w żagle. Tours VB zwyciężył 25:19 i w znacznie lepszych humorach przystąpił do kolejnej odsłony.
W dalszym ciągu bełchatowianie nie prezentowali się zbyt dobrze. Początek czwartego seta należał do graczy Mauricio Peasa, którzy szybko wypracowali pokaźną przewagę (2:5). Już w tym momencie o czas poprosił wściekły szkoleniowiec PGE Skry Bełchatów. Siatkarze wzięli sobie rady trenera do serca i zaczęli niwelować straty (4:5). Dopiero jednak as serwisowy Migueala Falaski pozwolił doprowadzić do remisu (10:10).
Od tego momentu kibice zgromadzeni w Pałacu Sportu byli świadkami wyrównanej rywalizacji. Precyzyjny atak Bartosza Kurka sprawił, że to bełchatowianie w końcu wyszli na jednopunktową przewagę (15:14). W kluczowym momencie pojedynku błąd w ataku popełnił Cala. Końcówka była już popisem gry Skry Bełchatów, która w decydujących momentach okazywała się drużyną bardziej kompletną. Tym samym bełchatowianie zwyciężyli 3:1 i zapisali na swoje konto drugie zwycięstwo w Lidze Mistrzów.
PGE Skra Bełchatów - Tours VB 3:1 (25:22, 25:21, 19:25, 25:22)
PGE Skra Bełchatów: Falasca, Wlazły, Winiarski, Kurek, Możdżonek, Pliński, Zatorski (libero) oraz Kłos, Kooistra, Woicki, Cupković
Tours VB: P. Konecny, Smith, Cala, Terzić, Redwitz, D. Konecny, Gonzalez (libero) oraz Slavev, Almeida, Prevel