W krótkiej historii spotkań Tauronu MKS z Atomem Trefl Sopot póki co górą jest zespół znad morza: dąbrowiankom dotąd tylko raz udała się sztuka pokonania zespołu Alessandro Chappiniego:był to pierwszy mecz półfinałowy z udziałem obu drużyn fazy play-off ubiegłego sezonu ligi, Zagłębianki wygrały wtedy 3:1. Obecnie to kroczące od wiktorii do wiktorii zawodniczki Waldemara Kawki były faworytkami środowej konfrontacji.
Trener dąbrowianek wyciągnął wnioski z ostatnich spotkań swojej drużyny: w wyjściowym składzie wyszła Natalia Nuszel, chwalona ostatnia za dobrą postawę w meczach z Pałacem Bydgoszcz i Muszynianką. Co prawda ta zawodniczka nie popisała się w odbiorze zagrywki Mai Tokarskiej, ale w kolejnych akcjach pokazała się z jak najlepszej strony. Podobnie jej koleżanki z zespołu, które z łatwością trafiał w pole punktowe przeciwniczek (5:4). Sopocianki nie potrafiły przebić się przez blok rywalek, poza tym posyłały sporo piłek w aut. Po przerwie technicznej sygnał do ataku dała Neriman Ozsoy. Atomówki bez problemu wykorzystywały każde drobne potknięcie gospodyń meczu, co zmusiło Waldemara Kawkę do wzięcia czasu przy stanie 11:9 dla przeciwniczek. Klub kibica sopocianek mobilizował swój zespół do powiększenia punktowej przewagi, jednak nie pozwalała na to Elżbieta Skowrońska, wobec ataków której rywalki były bezbronne. Po autowej zagrywce Eweliny Sieczki Alessandro Chiappini zdecydował się na przerwę w grze i przekazanie swojej drużynie uwag taktycznych. Sopocianki przeplatały dobrze rozegrane akcje prostymi błędami; po szarpnięciu siatki przez jedną z siatkarek Atomu Trefla był remis 19:19. Poddenerwowana Izabela Bełcik coraz częściej podchodziła do sędziego, by wyjaśnić sporne decyzje, zaś Tauron MKS dzięki pewnej lewej ręce Katarzyny Zaroślińskiej przechylił szalę zwycięstwa w pierwszej partii na swoją stronę (25:23).
Jedną z niewielu mocnych stron nadmorskiej drużyny w pierwszym secie był blok i to właśnie w nim sopocianki upatrywały swojej szansy na wyrównanie stanu meczu. Jak się okazało - słusznie, to dzięki dobrej defensywie i zagrywce Atomówki prowadziły 5:2. U dąbrowianek znacznie pogorszyło się przyjęcie, co uniemożliwiło im przełamanie rywala. Frauke Dirickx każdą trudniejszą piłkę kierowała do Zaroślińskiej, która nie myliła się w ataku; dopiero wtedy dąbrowianki odnalazły swój rytm gry (7:9, 10:10). Sopocianki również nie mogły pochwalić się perfekcyjnym przyjęciem, bez którego Izabela Bełcik nie mogła wykorzystać potencjału Margarety Kozuch. Mimo to przyjezdne prowadziły, głównie za sprawą zbyt mocnych ataków dąbrowskich przyjmujących. Katem dąbrowianek okazała się zawodniczka MKS-u, Ewelina Sieczka, której serwis wprowadził wiele zamieszania w szeregi rywalek. Wprowadzona za Bełcik Dorota Wilk dobrze rozrzucała blok MKS-u, który jednak nie tracił na nadziei na odwrócenie losów seta (17:21). Gospodynie nie zdołały jednak utrzymać pełnej koncentracji; po technicznych błędach przeciwniczek Atom Trefl Sopot wyrównał stan spotkania (18:25).
Jak wynikało ze statystyk, główną siłą Atomówek była gra w bloku (7 punktów w tym elemencie gry przeciwko jednemu blokowi dąbrowianek) i... błędy rywalek. Siatkarki Waldemara Kawki nie trafiły w boisko po zbiciach aż 10 razy w ciągu dwóch setów. Krajobraz bitwy w trzecim secie nie zmienił się - Neriman Ozsoy punktowała raz za razem dąbrowianki (3:8). Gospodynie z rzadka prezentowały godne uwagi akcje; w starciu z rywalem, który wyraźnie nabrał wiatru w żagle, dąbrowianki były momentami bezradne. Na siatce szalała Ssuschke-Voigt, zaś na skrzydle - Ewelina Sieczka (8:16). Nerwową atmosferę w Hali Centrum rozogniały kontrowersyjne decyzje sędziego (po interwencji trenera Kawki cofnięto niesłusznie przyznany sopociankom punkt), jednak emocje zostały uśmierzone po okresie lepszej gry miejscowego zespołu. Po wzorowym zbiciu Ivany Plchotovej i asie serwisowym Nuszel strata MKS-u zmniejszyła się do dwóch punktów (17:19). Po błędach w przyjęciu Skowrońskiej wydawało się, że Atom Trefl Sopot szybko zakończy seta na swoją korzyść, ale zdeterminowane dąbrowianki nie chciały zejść z parkietu bez walki. Dopiero autowy atak Zaroślińskiej zakończył tę partię (22:25).
Seta ostatniej szansy gospodynie rozpoczęły od niefrasobliwej gry w ofensywie, która przełożyła się na wynik 3:0 dla rywalek. Po raz kolejny rozpoczął się festiwal błędów dąbrowianek, pozbawionych pomysłu na dobrą grę z rywalkami (2:8). Po szorstkich napomnieniach szkoleniowca Zagłębianki (zwłaszcza środkowe tego zespołu, Ivana Plchotova i Aleksandra Liniarska) wzięły się do odrabiania strat. Sopocianki jednak pewnie zmierzały do dwudziestego piątego punktu, już tradycyjnie bardziej dzięki błędom rywalek niż własnej dobrej dyspozycji. Po kolejnej punktowej akcji Sieczki siatkarki schodziły na przerwę techniczną przy stanie 16:8 dla zespołu z Sopotu. Stres związany z prawdopodobną porażką najwidoczniej zmobilizował zespół z Dąbrowy Górniczej do podjęcia ostatniej próby walki; tym razem to zawodniczki Chappiniego pozwoliły sobie na niepotrzebną stratę punktów (16:20). Włoski szkoleniowiec uspokoił nerwową grę swoich siatkarek, dzięki czemu Atomówki znów mogły zaprezentować punktowe bloki. Mecz zakończyła Ewelina Sieczka, wybrana po meczu jego najlepszą zawodniczką.
1:3 (25:23, 18:25, 22:25, 19:25)
Tauron MKS: Aleksandra Liniarska, Natalia Nuszel, Magdalena Śliwa, Izabela Żebrowska, Elżbieta Skowrońska, Ivana Plchotova, Krystyna Strasz (libero) oraz Katarzyna Zaroślińska, Frauke Dirickx, Dorota Ściurka, Charlotte Leys
Atom Trefl: Maja Tokarska, Izabela Bełcik, Corina Ssuschke-Voigt, Neriman Ozsoy, Ewelina Sieczka, Margareta Kożuch, Paulina Maj (libero) oraz Magdalena Saad, Katarzyna Konieczna, Dorota Wilk, Eleonora Dziękiewicz
MVP: Ewelina Sieczka (Atom Trefl)
Widzów: 2800
Sędziowie: Dariusz Jasiński (sędzia główny), Agnieszka Michlic