LŚ Final Six: Polakom oddalił się półfinał

Biało-czerwoni przegrali, po bardzo wyrównanym spotkaniu, pierwszy mecz w Final Six Ligi Światowej ze Stanami Zjednoczonymi 2:3. Porażka nie przekreśla szans naszych siatkarzy do awansu, ale musi być spełniony jeden warunek. Polacy muszą pokonać w piątkowym meczu Serbię.

W tym artykule dowiesz się o:

Polska - Stany Zjednoczone 2:3 (18:25, 25:23, 25:27, 25:18, 14:16)

Składy drużyn:

Polska: Michał Winiarski, Daniel Pliński, Paweł Zagumny, Mariusz Wlazły, Łukasz Kadziewicz, Sebastian Świderski, Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Piotr Gruszka, Marcin Wika, Paweł Woicki, Marcin Możdżonek.

USA: Lloy Ball, David Lee, William Priddy, Ryan Millar, Riley Salmon, Clayton Stanley, Richard Lambourne (libero) oraz Thomas Hoff, Gabriel Gardner, Scott Touzinsky.

Mecz rozpoczął się od atomowego ataku Sebastiana Świderskiego (1:0). Jednak chwilę później, Polacy nie przyjęli zagrywki Lloya Ball'a i był remis (1:1). Dwie kontry Amerykanów i blok na Sebastianie Świderskim sprawiły, że nasi rywale wyszli na prowadzenie 4:1. Wówczas Raul Lozano musiał wziąć czas, po którym gra biało-czerwonych nie uległa zmianie. Na przerwie technicznej USA prowadziło 8:3, po tym jak Polacy wpadli w siatkę po nieudanej próbie zablokowania. W grze biało-czerwonych brakowało przyjęcia. Przy stanie 10:4 dla Stanów Zjednoczonych polski szkoleniowiec został zmuszony poprosić o drugą przerwę. Po czasie Stanley zaserwował w siatkę, ale Świderski odwdzięczył się tym samym. Polacy mieli wciąż problemy z przyjęciem. W miejsce Sebastiana Świderskiego wszedł Marcin Wika, który nieco ożywił grę naszej reprezentacji. Na drugiej przerwie wicemistrzowie świata przegrywali 8:16, po atomowym ataku Williama Priddy'ego. W końcówce Polacy próbowali jeszcze odrobić straty, jedkaże przewaga Amerykanów okazała się zbyt wysoka. Stany Zjednoczone wygrały pierwszą partię 25:18.

W drugim secie, podobnie jak w pierwszym Polacy rozpoczęli od straty dwóch oczek. Sebastian Świderski dwukrotnie został zablokowany (0:2). W dalszych fragmentach pierwszej części partii biało-czerwoni powoli zaczęli się zgrywać. Na pierwszej przerwie podopieczni Raula Lozano prowadzili 8:7, kilkukrotnie blokując we wcześniejszych akcjach Amerykanów. Po przerwie gra się wyrównała. USA zaczęło popełniać proste błędy, które nasi zawodnicy potrafili wykorzystać. Przy stanie 11:10 dla biało-czerwonych w końcu zafunkcjonowała potężna zagrywka Mariusza Wlazłego. Skutecznie potrafił on odrzucić od siatki rywali, co zaowocowało wyjściem na trzy oczka przewagi (14:11). Niestety, równie szybko roztrwoniliśmy ją. Przy stanie po 14 nasz trener poprosił o czas, po którym Polacy stracili dwa kolejne punkty i na drugiej przerwie przegrywali 14:16. Po niej Wlazły skończył atak, a Daniel Pliński doskonale zablokował i ponownie na tablicy wyników widniał remis po 17, a chwilę później po 19. Następnie Amerykanie popełnili dwa błędy i Polacy ponownie objęli prowadzenie w meczu (21:19), które utrzymali już do końca. Biało-czerwoni wygrali drugą partię 25:23 i wyrównali stan meczu 1:1.

Pierwszy punkt w trzecim secie zdobył Michał Winiarski (1:0). Chwilę później Amerykanie wyrównali, ale Marcin Możdżonek dał nam ponownie prowadzenie (2:1). Na pierwszej przerwie technicznej USA prowadziło 8:7, a po czasie William Priddy zaserwował asa i było już 9:7. Kilka następnych akcji należało wyłącznie do Polaków. W krótkim czasie podopieczni Raula Lozano odrobili straty (12:12) i wyszli na jednopunktowe prowadzenie. Do kolejnej przerwy technicznej Stany Zjednoczone zdołały jednak odrobić stracone punkty, a nawet uzyskać jedno oczko przewagi. Po przerwie gra była wyrównana. Toczyła się punkt za punkt, aż do ataku Priddy'iego ponad polskim blokiem (21:22). Chwilę później Marcin Wika atakuje w taśmę, a Mariusz Wlazły zostaje zablokowany i Amerykanie prowadzili wówczas 24:21. Polacy poderwali się. Odrobili straty doprowadzając do remisu po 25. Jednak William Priddy kolejną akcję zakończył punktem, a następnie Mariusz Wlazły został zablokowany. Podopieczni Raula Lozano przegrali trzeciego seta 25:27.

Zupełnie inaczej rozpoczął się czwarty set. Od początku stroną dominującą byli biało-czerwoni, głównie za sprawą Mariusza Wlazłego, który świetnie zagrywał (4:1). Na pierwszej przerwie technicznej przewaga Polaków wzrosła do czterech oczek (8:4). Po przerwie Amerykanie stopniowo odrabiali straty. Udało to im się częściowo, ale na drugiej przerwie nasi zawodnicy prowadzili jednym oczkiem. Po przerwie mur nie do przejścia postawił Marcin Możdżonek. Polacy wyszli na siedmiopunktowe prowadzenie, którego nie oddali już do końca.

Tie-break rozpoczął się po myśli Amerykanów, którzy już na początku wyszli na 2:0. Wówczas Raul Lozano poprosił o czas, po którym nasi zawodnicy doprowadzili do remisu 3:3. Następnie Amerykanie ponownie odskoczyli na dwa oczka (3:5), ale Polacy ponownie wyrównali (6:6). Przed zmianą stron Stanley skutecznie zaatakował (7:8), jednak Mariusz Wlazły po raz kolejny wyrównał (8:8). Przy stanie 13:13 asem serwisowym popisał się Marcin Wika i Polacy mieli meczbola. Po kolejnej dobrej zagrywce przyjmującego Resovii piłkę meczową miał Michał Winiarski, ale Amerykanie wyszli z tej sytuacji obronną ręką. W następnej akcji w aut zaatakował Wlazły, po chwili biało-czerwoni nie przyjęli zagrywki Williama Priddy'ego i to rywale cieszyli się z wygranego seta i meczu.

Komentarze (0)