Nerwowo i niezrozumiale na początek kolejki - relacja ze spotkania PTPS Piła - AZS Białystok

Wladimir Wertelko zanotował udany debiut na ławce trenerskiej w PlusLidze Kobiet. Jego zespół przełamał czarną serię meczów bez zwycięstwa i opuścił ostatnie miejsce w tabeli. Spotkanie było bardzo zaskakujące. Gospodynie równie dobrze mogły skończyć je po trzech partiach. Zabrakło konsekwencji i zdecydowania.

Zespół z Podlasia przystępował do spotkania z ogromnymi kłopotami. Ostatnia drużyna w tabeli zwolniła trenera, Wiesława Czaję, który przez trzy lata osiągał bardzo dobre rezultaty, wyciskając maksimum możliwości z siatkarek, które miał do dyspozycji. W końcu nie wytrzymał, skrytykował poczynania prezesa i szybko musiał opuszczać Białystok. Na jego miejsce wskoczył dotychczasowy asystent - Wladimir Wertelko. Od razu otrzymał trudne zadanie - zdobyć punkty w Pile, gdzie nie poradził sobie nawet Bank BPS Muszyna.

Szkoleniowcowi udzieliły się nerwy związane z debiutem na ławce trenerskiej w meczu PlusLigi Kobiet. W efekcie doszło do zmiany... jeszcze przed rozpoczęciem gry. Źle wypisana kartka ze składem pozbawiłaby możliwości gry Sinead Jack od pierwszej minuty. Kto wie, jak potoczyłyby się losy, gdyby trener pogodził się ze swoim błędem, a tak rozpoczęło się od trzech punktów dla gospodyń, które wywalczyła... Jack, która kolejno zepsuła atak, dotknęła siatki i wyrzuciła zagrywkę w aut. To był dopiero początek koncertowej gry PTPS w tym fragmencie. Dobra postawa w ataku sprawiła, że już na pierwszej przerwie technicznej pilanki prowadziły 8:2.

Po białostockiej stronie siatki nie było pomysłu, jak skończyć atak i skutecznie rozpocząć gonić uciekającego beniaminka. Szukanie tego sposobu trwało tak długo, że... się nie rozpoczęło. Fantastyczną passę zanotował blok podopiecznych Mirosława Zawieracza. W tym elemencie wywalczyły tyle samo "oczek", co w ataku, czyli 9. Brylowała młoda Monika Martałek, a nie ustępowała jej również Lecia Brown. Właśnie ten element gry zakończył partię. Co ciekawe, przy stanie 24:13 o drugi czas poprosił... trener Wiertelko, ale nie uchronił już swojego zespołu przed porażką (25:13), kiedy powstrzymana została Ksenia Sizowa.

Białostoczanki nie załamały się po porażce i ruszyły do ofensywy od początku kolejnej odsłony. Wszystko przebiegało tak, jak w premierowym secie, tylko drużyny zamieniły się rolami. To Akademiczki bezlitośnie punktowały każdy błąd PTPS-u i powiększały swoje prowadzenie. Nie bez znaczenia była również sędziowska pomyłka przy stanie 4:9. Piłkę po bloku w aut zaatakowała Joanna Kuligowska, jednak sędziowie nie dopatrzyli się ewidentnego dotknięcia piłki. Efektem tego była seria punktów dla białostoczanek i prowadzenie 16:8 na drugiej regulaminowej minucie odpoczynku.

Pilanki, podobnie jak rywalki, próbowały zerwać się do walki. Nawet częściowo udało im się odrobić straty, ale na drodze po raz kolejny stanęła sędzina zawodów, ponownie myląc się na niekorzyść gospodyń. To było wszystko, na co stać było podopieczne trenera Zawieracza w tej części gry, zakończonej zwycięstwem gości 25:14.

Po tak dziwnym przebiegu spotkania, trudno było wywnioskować, kto ma więcej szans na zwycięstwo w trzeciej, kluczowej do zwycięstwa partii. Początek należał do AZS, który prowadził 4:2, ale już po chwili doszło do kolejnego przewrotu o 180 stopni. Tym razem wywołała go Martałek, która dwoiła i troiła się na siatce, w ataku, a następnie w polu serwisowym. Po jej udanych akcjach gospodyniom udało się wyjść na pierwsze znaczące (trzypunktowe) prowadzenie. Później było już tylko łatwiej. Punkty naliczane były seriami. To po bloku, to po ataku. Na parkiecie ponownie istniała jedna drużyna, a druga tylko statystowała. Skończyło się na kolejnym pogromie, tym razem 25:14 na korzyść pilanek.

Żeby kibicom w hali przy ulicy Żeromskiego się nie nudziło, musiało dojść do kolejnego przewrotu. Szanse na chociaż jeden punkt ciągle wietrzyły przyjezdne. Zdecydowanie najbardziej wyrównana partia charakteryzowała się również najczęstszymi zmianami prowadzących. Sytuacja na boisku zmieniała się jak w kalejdoskopie. Żadna przewaga nie była bezpieczna. Początkowo stroną dominującą był AZS, który prowadził czterema "oczkami", później do głosu doszły Wielkopolanki, które po pojedynczym bloku Agnieszki Kosmatki doprowadziły do remisu 15:15, a następnie schodziły na przerwę techniczną z punktem przewagi.

Po niej zbyt szybko uwierzyły, w końcowy sukces. Seria bardzo dziwnych i stosunkowo łatwych do obrony zagrań znalazła się w polu bronionym przez PTPS i widmo tie-breaka stawało się coraz bardziej realne. Akademiczki były jednak bliskie roztrwonienia sporej zaliczki. Ze stanu 23:20 zrobiło się 23:22. W ostatnich akcjach to podopieczne Wertelka zachowały więcej zimnej krwi, a po bloku na Brown mogły podnieść ręce w geście triumfu.

Nerwowo było również w decydującym secie, ale drużyny nie wymieniały się już seriami ciosów. Punkty rozkładały się równomiernie, raz po jednej, raz po drugiej stronie siatki. Obie drużyny popełniały sporo błędów. Po jednym z nich, zepsutej zagrywce Ewy Cabajewskiej, gospodynie prowadziły 8:7 na zmianie stron, ale tuż po chwili tym samym zrewanżowała się Monika Naczk. Po tym zagraniu pierwszą, a za razem zabójczą passę podtrzymały Akademiczki. Zatrzymany atak Leci Brown, a następnie sprytne zachowanie na siatce Aleksandry Kruk wpędziły gospodynie w poważne tarapaty. O czas poprosił trener Zawieracz, ale nie jego uwagi nie trafiły do jego siatkarek. Z 8:7 zrobiło się 8:13.

Tylko cud mógł uratować PTPS. Taki się nie zdarzył. Przyjezdne zainkasowały dwa punkty do swojego dorobku po tym, jak skutecznym atakiem w linię końcową popisała się Aleksandra Kruk. Dopełnieniem szczęścia białostoczanek było przyznanie statuetki najlepszej zawodniczki spotkania libero, Agacie Durajczyk. Trzecie zwycięstwo po tie-breaku siatkarek z Podlasia pozwoliło im opuścić ostatnie miejsce w tabeli, przynajmniej do momentu zakończenia spotkania Stali Mielec.

PTPS Piła - AZS Białystok

2:3

(25:13, 14:25, 25:14, 22:25, 11:15)

PTPS: Kuligowska, Brown, Martałek, Hudima, Kaczmar, Kosmatka, Wysocka (libero) oraz Naczk, Paszek

AZS: Sieradzan, Kuczyńska, Kruk, Jack, Muhlsteinova, Kowalenko, Durajczyk (libero) oraz Cabajewska, Sizowa, Thompson

Komentarze (0)