Waldemar Wspaniały: Obecnie nie ma się z czego cieszyć

Tegoroczne finały Ligi Światowej nie były udane dla biało-czerwonych, którzy po porażkach z Amerykanami i Serbami nie zdołali awansować nawet do półfinałów. - Zdajemy sobie sprawę z mankamentów, jakie mamy w zespole - mówi wiceprezes ds. szkoleniowych PZPS Waldemar Wspaniały.

W tym artykule dowiesz się o:

W spotkaniu z Amerykanami, w piątym secie, wygranym przez USA 16:14, Polaków od wygranej dzieliła jedna piłka, a konkretnie atak Michała Winiarskiego, który został wybroniony przez Amerykanów. Gdyby nie to, to nie siatkarze z Ameryki Północnej, a Polacy awansowaliby do półfinałów, a co za tym idzie, Amerykanie nie wygraliby Ligi Światowej. - Nie wiem co byłoby dalej, ale ocenę mielibyśmy zupełnie inną. Co mają o swoim występie powiedzieć Brazylijczycy? Oni nie roztrząsają porażki, tylko spokojnie zabrali się do pracy - mówi wiceprezes PZPS Waldemar Wspaniały.

Jak informuje Wspaniały, po meczach w Rio de Janeiro prowadzone były rozmowie w gronie zawodników i trenerów. Wszyscy zdają sobie sprawę, z mankamentów, jakie są w zespole, a forma biało-czerwonych nie nastraja optymistycznie. Jednym z powodów nie najlepszej dyspozycji Polaków jest opieranie siły gry na liderze - Mariuszu Wlazłym. Kiedy on zawodzi, cały zespół gra słabiej. Tak jest także w innych reprezentacjach. - Giba gra słabiej i podobnie spisuje się Brazylia. Miljkovicowi nie wychodzą ataki i Serbia ma problemy ze zdobywaniem punktów. Siła gry Rosji w dużym stopniu zależy od postawy Połtawskiego - wyjaśnia Wspaniały. Jak podkreśla wiceprezes PZPS, Amerykanie potrafili grać zespołowo, a siła w ataku rozkładała się równomiernie i to właśnie było ich siłą.

Zdaniem Wspaniałego teraz przed sztabem trenerskim stoi zadanie poukładania na nowo polskiej reprezentacji. - Na pewno potrzebna jest chemia w zespole i zawodnicy muszą zastanowić się co zrobić, żeby ona była - mówi.

Komentarze (0)