Dominika Sieradzan: Nie rozumiem decyzji trenera

Białostoczanki przegrały 1:3 z Impel Gwardią Wrocław i odpadły rozgrywek Pucharu Polski. Bardzo niezadowolona z decyzji podejmowanych w trakcie meczu przez trenera Władimira Wiertełkę była podstawowa atakująca Akademiczek - Dominika Sieradzan.

Anna Jawor
Anna Jawor

Siatkarki AZS-u Białystok pożegnały się już z rywalizacją w Pucharze Polski, choć na pewno jest bolesne doświadczenie, to może nieść za sobą także pozytywny aspekt. Białostoczanki zyskały dodatkowy czas, by przygotować się do najistotniejszych meczów w PlusLidze Kobiet. - Przegrywamy ważne mecze z przeciwnikami w naszym zasięgu. Z jednej strony może lepiej, że odpadłyśmy, bo będziemy miały więcej czasu do przygotowania się do zmagań ligowych. Z drugiej jednak wygrana zmieniłaby naszą psychikę. Uwierzyłybyśmy, że możemy i umiemy zwyciężać. A teraz znowu pod względem psychologicznym jest bardzo źle - powiedziała siatkarka AZS-u, Dominika Sieradzan.

Akademiczki w starciu z wrocławiankami wygrały tylko pierwszą odsłonę meczu, ale nie obyło się to bez trudów. Białostoczanki prowadziły już wysoko, ale gwardzistki zaczęły odrabiać stratę do przeciwniczek. Zdaniem Sieradzan spory wpływ na tę sytuację miały zaskakujące posunięcia trenera AZS-u Władimira Wiertełkę. - Trener zaczął robić zmiany, nie rozumiem dlaczego. W pierwszym secie rywalki nas dogoniły, ale tę partię zwyciężyłyśmy. Wygranego składu się nie zmienia, a trener zrobił roszady. Szkoleniowca nie było z nami przez tydzień. W tym czasie my ćwiczyłyśmy i przygotowywałyśmy się do spotkania i wszytko to zostało pozmieniane, zamieszane. Ja się kompletnie poddaję à propos tego, co się stało na tym meczu - mówiła rozżalona zawodniczka. - Trenowałyśmy pod okiem trenera Tobolskiego. Miałyśmy opracowane systemy i pucharowy mecz był po to, aby to potrenować. Niestety przyjechał trener Wiertełko, zrobił swoją koncepcję i wszystko poszło w niwecz - dodała.

Z wypowiedzi Dominiki Sieradzan jasno wynika, że siatkarki nie są zadowolone ze współpracy z Władimirem Wiertełko. - Jesteśmy bardzo złe - stwierdziła atakująca. Wiertełko objął stery AZS-u po tym jak z pracą z drużyną pożegnał się Wiesław Czaja. Białorusin miał być tymczasowym szkoleniowcem do czasu aż włodarze zespołu znajdą nowego trenera. - Z tego co wiem, to podobno klub szuka szkoleniowca. Ale co z tego będzie, nie wiem. Liga w tym sezonie jest bardzo krótka. Runda zasadnicza kończy się już w lutym, więc nie wiem, czy zarząd wyrobi się ze znalezieniem szkoleniowca. Trenujemy w taki a nie innym składzie trenerskim, ale jak coś się wypracuje, to nie można tego psuć - powiedziała zawodniczka w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Białostoczanki mimo że nie mają najlepszych nastrojów, to wciąż zamierzają walczyć o uniknięcie baraży w lidze. - Nie poddajemy się. Każdy walczy o czołową ósemkę. Ale jak będzie, tego nie wiem - zakończyła Sieradzan.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×