Trener Mariusz Wiktorowicz postawił od początku spotkania na sprawdzone w ostatnim czasie ustawienie. Z kolei w ekipie gospodyń ujrzeliśmy powracającą do składu, a nieobecną w Bielsku-Białej gwiazdę tej drużyny, Czeszkę Anetę Havlickovą. Do składu wskoczyła także Chiara Dall'Ora. Bielszczanki dopingował z trybun... selekcjoner reprezentacji Polski Alojzy Świderek, który przebywa we Włoszech.
Bielszczanki dobrze rozpoczęły pierwszą partię spotkania. Dzięki skutecznemu blokowi prowadziły 7:5. Wkrótce jednak pomyliła się kilka razy w ataku Liesbet Vindevoghel i wynik wrócił na korzyść Yamamayu (10:8). W kolejnej akcji Belgijka już się nie pomyliła, a jej uderzenie poprzedziła seria znakomitych obron w wykonaniu libero obu drużyn. Włoszki utrzymywały dwupunktową przewagę do stanu 15:15, gdy Vindevoghel na pojedynczym bloku zatrzymała Havlickovą.
Decydujący fragment seta był niezwykle emocjonujący - długie akcje, niesamowite obrony i zmieniające się prowadzenie. Po zatrzymaniu blokiem Czeszki Heleny Havelkovej BKS prowadził 21:18. Jeszcze raz poderwały się zawodniczki z Busto Arsizio zmniejszając dystans do jednego punktu (22:23). Po czasie na żądanie dla trenera bielszczanek zimną krew zachowała Natalia Bamber-Laskowska i Aluprof miał piłkę setową. Choć Włoszki obroniły pierwszego setbola, to po kiwce Joanny Wołosz Polki mogły cieszyć się z dobrego otwarcia meczu.
Niestety fatalnie rozpoczęła się druga odsłona dla BKS-u. Rozluźnione wygraną w pierwszym secie bielskie siatkarki popełniały niewymuszone błędy i kilka razy z rzędu zostały zablokowane w ataku. Yamamay otworzył partię wynikiem aż 7:1. Dopiero po przerwie technicznej polski zespół uporządkował grę. Po asie serwisowym Vindevoghel było już tylko 8:6. Mimo to ekipa Carlo Parisiego wciąż była w natarciu. Kombinacyjna gra rozgrywającej Yamamayu pozwalała kończyć ataki Havelkovej i Havlickovej. Po asie tej drugiej na tablicy widniał wynik 16:12 dla gospodyń.
Włoszki grały swoją siatkówkę i powiększały przewagę, a trener Wiktorowicz wydawał się spisywać drugiego seta na straty wprowadzając rezerwowe zawodniczki (21:15). Prowadzone przez Havlickovą siatkarki lidera włoskiej ligi wygrały zasłużenie drugą odsłonę do 17.
Źle zaczęły również kolejnego seta bielskie siatkarki. Choć na początku dwa razy pokazała się w ataku Karolina Ciaszkiewicz, to wkrótce duet Havelkova-Havlickova sprawił, iż Yamamay prowadził 8:4. Aluprof niwelował straty do rywala, jednak nie na tyle, aby doprowadzić do wyrównania. Bielszczanki nie wykorzystały kilku okazji, a i szczęście w tym secie dopisywało miejscowym. Przy stanie 14:8 Wiktorowicz poprosił już o drugi czas dla swojego zespołu. Na niewiele się to zdało, bowiem po powrocie na boisko sytuacja wyglądała jeszcze gorzej. Włoszki grały koncertowo, a bielskie siatkarki zupełnie odwrotnie. Po koszmarnym błędzie Wołosz, która nie potrafiła przebić piłki na drugą stronę siatki, BKS przegrywał już 10:20. Pod koniec seta błąd gonił za błędem w grze Polek. Ostatecznie po ataku w taśmę Ciaszkiewicz Aluprof przegrał wyraźnie trzeciego seta do 14.
Po ostrych rozmowach i wzajemnej mobilizacji przed czwartą odsłoną, bielszczanki wreszcie przejęły inicjatywę w grze. Po zaciętej walce na siatce między Sylwią Pelc a zawodniczkami Yamamayu bielszczankom udało się zdobyć szósty punkt i prowadziły 6:3. Choć Włoszki szybko wyrównały, to jednak po błędach w ataku Havelkovej i Havlickovej, na które większość piłek kierowała rozgrywająca Yamamayu, BKS znów minimalnie prowadził (9:12).
Kluczowy dla losów seta okazał się środkowy jego fragment. Dwa razy bielskie siatkarki źle ustawiły się w bloku, co wykorzystały z zimną krwią Havelkova i Havlickova. Włoszki wyrównały, a wkrótce wyszły na trzypunktowe prowadzenie. Gdy zagrywkę popsuła Pelc Yamamay prowadził już 20:16. Gospodynie poszły za ciosem i dzięki dwóm skutecznym akcjom wprowadzonej na parkiet Floortje Meijners wygrały również czwartego seta. O losach rywalizacji miał zadecydować złoty set.
Zgodnie z przewidywaniami złoty set rozpoczął się od wyrównanej gry. Żadna z drużyn nie chciała pozwolić rywalowi na odskoczenie. Po ataku z lewego skrzydła Klaudii Kaczorowskiej było 5:5, ale w kolejnych dwóch akcjach zablokowane zostały ataki bielszczanek. W tym momencie jednak cztery kolejne punkty padły łupem BKS-u! W głównej roli wystąpiła niezawodna Bamber-Laskowska, która najpierw zaserwowała asa, a później zaatakował celnie po kontrze (7:9). Gdy wydawało się, że BKS pójdzie za ciosem znów do głosu doszły włoskie zawodniczki. Do końca seta żaden z zespołów nie dawał za wygraną. Po ataku Ciaszkiewicz z drugiej linii było po 13. Kluczową piłkę wykorzystała jednak Havelkova, a gdy zablokowana została Kaczorowska to Yamamay mógł cieszyć się z awansu do kolejnej rundy.
Yamamay Busto Arsizio - BKS Aluprof Bielsko-Biała 3:1 (23:25, 25:17, 25:14, 25:19)
Złoty set: 15:13
Yamamay: Lloyd, Havlickova, Dall'Ora, Marcon, Bauer, Havelkova, Leonardi (libero) oraz Lotti, Bisconti, Meijners, Caracuta.
BKS Aluprof: Pelc, Wojtowicz, Wołosz, Ciaszkiewicz, Vindevoghel, Bamber-Laskowska, Miyashiro (libero) oraz Kaczorowska, Banecka, Frąckowiak, Lichtman.
Sędziowie: Ilhami Senyurt (Turcja), Oleksij Skibitski (Ukraina)
Pierwszy mecz: 3:2 dla BKS-u Aluprof
Awans: Yamamay Busto Arsizio