Maciej Krzywiecki: Đoković nie ma sobie równych

Podczas weekendu w Arenie Ursynów rozgrywany jest tenisowy Puchar Davisa. Na trybunach wypatrzyliśmy Macieja Krzywieckiego, przyjmującego AZS-u Politechniki Warszawskiej, który skorzystał z chwili wolnego i postanowił przyjrzeć się polskim reprezentantom w starciach z Madagaskarem.

Podczas pierwszego spotkania Polska - Madagaskar rozgrywanego pomiędzy Grzegorzem Panfilem a Antso Rakotondramangą na trybunach pojawił się siatkarz stołecznej Politechniki, Maciej Krzywiecki . - Akurat tak się złożyło, że mamy teraz wolne a w Warszawie jest rozgrywany Davis Cup. Jestem wielkim fanem tenisa, dlatego skorzystałem z okazji i z przyjemnością zjawiłem się w Arenie Ursynów, żeby obejrzeć mecz – przyznał w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl zawodnik. - Przyznam szczerze, że to jest mój debiut na takim poziomie, bo przedtem nie miałem okazji oglądać tenisa na żywo. Cieszę się z tego, że tu jestem, ale jeśli jeszcze będzie taka możliwość, to z chęcią skorzystam – zapewnił nasz rozmówca.

Obowiązki zawodowe (Politechnika w sobotę gra ze Skrą Bełchatów w PlusLidze – przyp. red.) nie pozwolą Krzywieckiemu śledzić wszystkich zmagań Pucharu Davisa. Zapytaliśmy go, czy nie żałuje, iż terminy spotkań się nałożyły na siebie? - Traktuję to jako okazję do popatrzenia sobie na mecze tenisa na żywo. Jednakże gra w siatkówkę to jest moja praca, to jest dla mnie najważniejsze i zdecydowanie wolę jechać do Bełchatowa. Mam nadzieję, że zaprezentujemy się tam dobrze i pokażemy ciekawą siatkówkę.

Kiedy tenis pojawił się w życiu Macieja Krzywieckiego? - Tak na dobrą sprawę, to już sam nie pamiętam, skąd to się wzięło – odpowiedział. - Oglądam rozgrywki tenisowe już od ładnych paru lat, tak się składa, że również trochę pogrywam amatorsko. W pewnym momencie spodobała mi się ta dyscyplina i z roku na rok śledzę ją coraz uważniej.

Nie sposób byłoby nie zapytać fana tenisa o niedawno zakończony turniej Australian Open. - Oczywiście, oglądałem finał z Novakiem Đokoviciem i Rafaelem Nadalem. Wstałem rano i wytrwałem do samego końca, w międzyczasie jeszcze zdążyłem zjeść obiad, bo ten pojedynek trwał niemalże sześć godzin. Ale było warto! Lubię obydwu zawodników, aczkolwiek kibicowałem Novakowi. Cieszę się, że wygrał, bo według mnie obecnie jest to najlepszy tenisista, który nie ma sobie równych, co potwierdził w tym finale – ocenił Serba przyjmujący Politechniki.

Pojedynki siatkarskie zazwyczaj kończą się w granicach dwóch godzin. A co by było, gdyby mecz miał potrwać tyle, co finał Australia Open? - Ciężko powiedzieć, wydaje mi się, że coś takiego jest mało prawdopodobne, chociaż kto wie? - rozważał Krzywiecki. - Maksymalny czas meczu siatkarskiego może wynieść 3-4 godziny, co i tak już jest niesamowitym wysiłkiem fizycznym. A co do finału AO to z tego, co się zorientowałem, był to najdłuższy mecz finałowy Wielkiego Szlema, dlatego uznanie należy się obydwu zawodnikom. Pokazali kawał dobrej gry oraz charakteru. Grać na takim poziomie tak długo, to jest nie lada wyczyn – podsumował zawodnik.

Czy w Politechnice Warszawskiej jest jeszcze ktoś, kto podziela zamiłowanie do tenisa? - Chciałem wyciągnąć tutaj Wojtka Żalińskiego, bo to kolejny fan tenisa. Mieliśmy nawet okazję zagrać ze sobą, niestety nie udało mi się i przegrałem z nim mecz. Jest to dla mnie dobry sparingpartner do grania i na pewno po sezonie jeszcze razem zagramy. Mam nadzieję, że uda mi się wygrać (śmiech) – zakończył Maciej Krzywiecki.

Źródło artykułu: