W rundzie zasadniczej oba zespoły rywalizowały ze zmiennym szczęściem i zajęły sąsiednie miejsca w tabeli (BKS czwarte, Pałac piąte). W dotychczasowych konfrontacjach bielszczanki dwukrotnie wygrywały 3:1. Bydgoski klub postanowił sprawić swoim kibicom walentynkową niespodziankę. Nie był to jednak konkurs ani loteria, ale powrót na boisko Ewy Kowalkowskiej (doświadczona atakująca pełniła do tej pory funkcję menadżera zespołu).
Po niedzielnej porażce Magdalena Mazurek zapowiadała, że kolejnej szansy na pokonanie Aluprofu jej drużyna postara się nie zmarnować. Początek spotkania zdawał się potwierdzać słowa rozgrywającej. Po asie serwisowym Patrycji Polak gospodynie prowadziły już 7:3. BKS szybko jednak odzyskał rezon i, w dużej mierze dzięki błędom miejscowych, doprowadził do remisu 10:10. Trener Gąsior uznał, że sytuację mogą odmienić zmiany. Na boisku pojawiły się Grejman i Kowalkowska. Nie miało to większego wpływu na przebieg partii. Znakomite serwisy Karoliny Ciaszkiewicz zapewniły przyjezdnym bezpieczną przewagę (11:18). Świetnie funkcjonował bielski blok, którego nie mogły sforsować zawodniczki Pałacu. Dokończenie seta okazało się czystą formalnością. Atak Ciaszkiewicz sprawił, że brązowe medalistki mistrzostw Polski zrobiły pierwszy krok w kierunku półfinału PlusLigi Kobiet (17:25).
W bardzo słabej dyspozycji była we wtorek Magdalena Mazurek. Jej wystawy nie zawsze trafiały do koleżanek, zarówno pod koniec pierwszej jak i na początku drugiej odsłony pojedynku. Pozbawione kombinacyjnego rozegrania Pałacanki miały poważny problem z nawiązaniem wyrównanej walki. Pojedynczy blok Joanny Wołosz doprowadził do stanu 6:10. Iskierkę nadziei w serca swoich kibiców wlała Anna Grejman, posyłając na stronę rywalek dwa asy serwisowe. Trener Wiktorowicz zdecydował się poprosić o czas, ale nie wybił z uderzenia gospodyń, które zniwelowały straty do dwóch zaledwie oczek (11:13). Na tym zryw miejscowych się zakończył. Wkrótce sytuacja wróciła do normy, a na tablicy pojawił się wynik 12:18. Gdy bydgoszczanki kolejny raz odbiły się od bloku przeciwniczek, nikt w hali Łuczniczka nie wierzył już w szczęśliwe zakończenie seta. Dzieła dokończyła Klaudia Kaczorowska (16:25).
Trzecia partia była dla Pałacu ostatnią szansą na wyjście z twarzą z wtorkowego starcia. Od samego początku miały nieznaczną przewagę, a na pierwszą przerwę techniczną zeszły po kiwce Natalii Ziemcowej (8:5). Skuteczne zagrywki Polak i błędy Aluprofu zwiastowały odmianę sytuacji na parkiecie. Przy stanie 10:5 Mariusz Wiktorowicz musiał poprosić o czas. Bydgoszczanki tylko na chwilę przypomniały sobie, że nie przez przypadek okazały się rewelacją rundy zasadniczej. BKS błyskawicznie wrócił do gry i po asie serwisowym Wołosz doprowadził do remisu 13:13. Od tej pory drużyny toczyły zaciętą walkę punkt za punkt. Końcówka przyniosła kibicom wiele emocji. Po autowym ataku Adlun Martinez na tablicy pojawił się wynik 20:19. Gra na przewagi była prawdziwą próbą nerwów dla zawodniczek i szkoleniowców. Ostatecznie więcej zimnej krwi wykazały przyjezdne. To właśnie one cieszyły się ze zwycięstwa, po bloku Gabrieli Wojtowicz (27:29).
KS Pałac Bydgoszcz - BKS Aluprof Bielsko-Biała 0:3 (17:25, 16:25, 27:29)
Pałac: Mazurek, Czyżnielewska, Polak, Martinez, Ziemcowa, Sosnowska, Kuehn-Jarek (libero) oraz Grejman, Kowalkowska, Szostak, Krzywicka.
BKS: Wołosz, Bamber-Laskowska, Ciaszkiewicz, Vindevoghel, Pelc, Wojtowicz, Miyashiro (libero) oraz Banecka, Kaczorowska, Lichtman.
MVP: Natalia Bamber-Laskowska (Aluprof Bielsko-Biała).