Niedzielne starcie AZS-u ze Stalą zadecydowało, która drużyna pożegna się z PlusLigą Kobiet. W siódmym z kolei pojedynku tych ekip emocje sięgały zenitu, a sytuacja na parkiecie zmieniała się jak w kalejdoskopie. Żartobliwie można powiedzieć, że jedna zawodniczka z Białegostoku mogła z większym spokojem podchodzić do weekendowych zmagań z mielczankami. Bowiem Aleksandrze Kruk, bo to o nią tu chodzi, wyniki starć przepowiedział pewien znajomy. - Mamy wiernego kibica jeszcze z czasów Gedanii - Tomka. Przed sobotnim meczem napisał mi, dlaczego znowu wygramy 3:1? No i zwyciężyłyśmy 3:1. Powiedziałam mu, że jest chyba prorokiem i zapytałam, jak potoczy się niedzielne spotkanie. Odpowiedział mi: "Oczywiście, że wygracie, tylko, dlaczego będzie mnie to kosztować tyle nerwów". I teraz nie wiem, czy nie powinien się on zajmować jakimiś wróżbami. Dziękuję mu, że w nas tak wierzy - opowiedziała przyjmująca AZS-u.
Przepowiednie przepowiedniami, ale uzyskanie prawa gry w barażach trzeba sobie było wywalczyć na parkiecie. - Jestem niesamowicie szczęśliwa, pierwszy krok w kierunku utrzymania został zrobiony. Ze Stalą stoczyłyśmy niezwykle ciężkie boje. Mielczanki zawiesiły mam wysoko poprzeczkę - wyjaśniła Kruk.
Niedzielne zwycięstwo 3:2 będzie jeszcze długo wspominane wśród sympatyków Akademiczek. Białostoczanki urządziły sobie prawdziwy horror, który na ich szczęście zakończył się ich triumfem. Wkład w tę wygraną miały wszystkie siatkarki AZS-u. - Dziś trochę uciekało nam przyjęcie. Nie było ono takie, jakie byśmy sobie życzyły. Chwała dla Leny (Kowalenko - przyp. red.), że weszła z kwadratu i nam bardzo pomogła. Świetnie spisywała się w przyjęciu, radziła sobie w ataku. Po dzisiejszym meczu wszystkie dziewczyny zasługują na wielkie słowa uznania. Zagrałyśmy zespołowo, tak jak powinno być. Gratulacje też dla Dominiki Sieradzan za zdobycie nagrody MVP - stwierdziła zawodniczka białostockiego klubu.
Podopieczne Czesława Tobolskiego na następne pojedynki poczekają jeszcze około miesiąca, więc będą miały w końcu szansę na dobre zregenerowanie sił. - Trener zapowiedział, że będzie jakiś odpoczynek. Mam nadzieję, że troszkę dłuższy niż mówi. Po takich meczach musi być chwila odetchnienia. Teraz czekamy na wicelidera pierwszej ligi i gramy dalej - dodała Kruk.