Podczas trudnego, męczącego środowego pojedynku pomiędzy PGE Skrą Bełchatów a Jastrzębskim Węglem nie brakowało ostrych wymian. W ekipie gospodarzy pierwsze skrzypce w zagrywce wiódł Mariusz Wlazły, który w pewnym momencie meczu seryjnie zagrywał piłki z prędkością ponad 120 km/h. - Z tym się trzeba liczyć, że kiedy Mariusz wchodzi na zagrywkę, to każdą piłkę staramy się podbić po prostu do góry i grać na "high ball'a". Taka jest siatkówka. Kto mocniej "kopie", odrzuca rywala i wtedy rodzi się szansa w bloku i w obronie. Nam się to czasami udawało, ale jednak w ważnych momentach, to Skra przeważała o te dwie piłki. Trzeba przyznać, że wygrali zasłużenie. W tie-breaku okazali się lepsi. Szkoda, bo w środę naprawdę mieliśmy szanse z nimi wygrać, ale to jest tylko jeden mecz. Trzeba patrzeć pozytywnie, cały czas do przodu. W czwartek wyjdziemy na boisko, żeby dać z siebie wszystko i zwyciężyć - powiedział po spotkaniu libero Jastrzębskiego Paweł Rusek.
W końcówce trzeciego seta, kiedy to goście dogonili pewnie zmierzających po zwycięstwo w tej partii bełchatowian, wszystkie ważne piłki kończył Michał Łasko. Kontry wyprowadzane przez Jastrzębie w efekcie okazały się zabójcze dla żółto-czarnych w trzeciej partii pojedynku. - To jest nasza armata nr 1, więc wszystkie piłki, które wybronimy czy niedokładnie przyjmiemy idą do niego. Tak samo ma Bełchatów, kiedy jest jakiś problem, to mają Mariusza Wlazłego albo Bartka Kurka. Taka jest siatkówka i trzeba mieć takich bombardierów - stwierdził podopieczny Lorenzo Bernardiego.
Na razie jastrzębianom nie udało się wykonać planu minimum, jakim jest przynajmniej jedno zwycięstwo na terenie rywala. Już w czwartek wieczorem kolejny mecz w II fazie play-off pomiędzy Skrą a Jastrzębiem w hali Energia, czyli kolejna okazja do
zrealizowania swojego celu. - Na pewno chcielibyśmy wygrać chociaż jeden mecz, żeby wzrosły szanse w spotkaniach u nas. Zdajemy sobie jednak sprawę, że Bełchatów przegrywa u siebie bardzo rzadko. W środę mieliśmy ogromną szansę, ale mówi się trudno. Przeanalizujemy nasze spotkanie, na pewno popełniliśmy kilka niepotrzebnych błędów, gdzie uciekły nam proste piłki. Miejmy nadzieję, że w czwartek wyjdziemy i będziemy tych błędów robili mniej i wygramy - zakończył Rusek.