BKS Aluprof, czyli rewolucja po rewolucji

Święta Wielkanocne będą ostatnim spokojnym okresem w BKS-ie Aluprof po niedawno zakończonym sezonie 2011/2012. Po nich w klubie nastąpią decydujące rozmowy o przyszłości trenera Mariusza Wiktorowicza, całego sztabu szkoleniowego oraz większości zawodniczek drużyny, która nie spełniła oczekiwań. Czy tak utytułowany klub jak BKS stać na kolejną rewolucję w składzie?

Paweł Sala
Paweł Sala

Po dwóch znakomitych sezonach (2009/2010 i 2010/2011) dla BKS-u Aluprof, kiedy drużyna sięgnęła po mistrzostwo Polski, brązowy medal mistrzostw Polski oraz Superpuchar kraju, wiadomym było, iż kilka czołowych zawodniczek zmieni otoczenie; w większości tych, którym kończyły się kontrakty, a w Bielsku-Białej spędziły ładnych parę lat. Zespół, który w połowie rozgrywek 2010/2011 przejął trener Mariusz Wiktorowicz w nowym sezonie miał mieć zupełnie inne oblicze.

Wiktorowicz po rozmowach z działaczami klubu podjął się zadania zbudowania silnej drużyny według autorskiego pomysłu. Tym samym wziął na siebie pełnię odpowiedzialności za jej końcowy rezultat, czego zresztą zarówno w trakcie sezonu, jak i po jego zakończeniu się nie wypierał. Decyzje personalne, w tym odnośnie zatrudnienia nowych zawodniczek podejmował właściwie tylko on sam, oczywiście w granicach możliwości budżetowych klubu na kolejny sezon. Tak powstała drużyna złożona z mieszanki młodych zawodniczek, doświadczonych, byłych reprezentantek Polski oraz zagranicznych siatkarek, o których istnieniu kibice w Polsce dowiedzieli się właściwie dopiero po ich zatrudnieniu.

Czar hucznego otwarcia sezonu, szumnych zapowiedzi działaczy - mniej trenera Wiktorowicza, który od początku uprzedzał, że ten zespół potrzebuje nie roku, ale przynajmniej dwóch, na pełne zgranie - prysł jak bańka mydlana bardzo szybko. Problemy z libero już od pierwszej kolejki ligowej, kontuzje Agaty Sawickiej, Amerykanki Alexis Crimes, wahania formy poszczególnych zawodniczek - kłopoty mnożyły się na potęgę. Choć trener Wiktorowicz miał w rezerwie kilka wartościowych siatkarek, zmienniczki jednak nie wnosiły do zespołu odpowiedniego poziomu. Nie było dużych sukcesów, były narzekania - to ze strony kibiców, innym razem prezesa klubu Czesława Świstaka. Mimo iż bielscy fani momentami skandowali nazwisko trenera Wiktorowicza, to w kuluarach dało się słyszeć zgryźliwe uwagi do jego wypowiedzi na konferencjach prasowych i na temat polityki transferowej szkoleniowca.

Nie wypaliło zakontraktowanie amerykańskich zawodniczek, które choć nie całkiem anonimowe - przecież Tamari Miyashiro to reprezentantka Stanów Zjednoczonych na kilku dużych imprezach - to jednak nie wniosły do zespołu na tyle dużej jakości, aby nie mogły ich zastąpić uzdolnione polskie siatkarki. Z klubem po nieudanym sezonie, w którym BKS Aluprof może jedynie poza pucharem CEV nie zawiódł na całej linii, żegna się nie tylko Miyashiro, ale również Alexis Crimes, która niemałą część rozgrywek spędziła... w USA, lecząc się po operacji. Środkowa Aluprofu początek sezonu miała udany, ale dla budżetu klubu to spory wydatek. Tym bardziej, iż z powodzeniem zastępowała ją w szóstce Sylwia Pelc. Klapą okazał się transfer Cassidy Lichtman. Prawie cały sezon spędziła na ławce rezerwowych wchodząc jedynie na taktyczne zmiany. I choć sama z pewnością powinna o tym sezonie jak najszybciej zapomnieć, to jednak siatkarka w rozmowie z naszym portalem zaskakująco przyznała, iż... rozważyłaby ponowną propozycję ze strony BKS-u. - Teraz wróciłam do Stanów Zjednoczonych. Trenuję z drużyną narodową. W tej chwili mój agent szuka mi kontraktu na następny sezon. Jeśli w Bielsku-Białej będą chcieli mojego powrotu, to z pewnością rozważę taką propozycję jak najbardziej poważnie. Te kwestie pozostawiam jednak mojemu agentowi - powiedziała portalowi SportoweFakty.pl Lichtman.

Oprócz zagranicznych zawodniczek z USA bielski zespół mogą opuścić Liesbet Vindevoghel, Natalia Bamber-Laskowska czy Joanna Frąckowiak, którym kończą się umowy z BKS-em. Kto jeszcze odejdzie? Na cenzurowanym jest nie tylko trener Wiktorowicz, ale cały sztab szkoleniowy. Prezes Świstak chce mieć w nim ludzi, na których będzie miał wpływ, bo zamierza bardziej zaangażować się w budowanie zespołu na przyszły sezon. Czy to oznacza, że z wolnej ręki dla trenera Wiktorowicza BKS zmieni się w klub ręcznie sterowany przez prezesa, który jednocześnie zasiada we władzach głównego sponsora? Przykład Polonii Warszawa i właściciela klubu Józefa Wojciechowskiego nasuwa się od razu. Odpowiedzi poznamy być może już po przerwie świątecznej.

Trener Wiktorowicz dostał wolną rękę przed sezonem 2011/2012 w budowaniu zespołu. Dokonał rewolucji - nieudanej - która być może skończy się jego głową. Na 90. lecie klubu z Bielska-Białej nie przyniósł na tacy prezesowi trofeów. W Aluprofie ambicje zawsze były duże, i tym razem zanosi się na kolejną rewolucją. Jak pisał Pierre Vergniaud w czasach rewolucji francuskiej: "Rewolucja jak Saturn pożera własne dzieci". Kto zatem teraz podejmie się tego zadania? Kto będzie do ścięcia?

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×