Paweł Siejak: Aluprof Bielsko-Biała zakończył sezon na czwartym miejscu, choć już na samym początku rozgrywek zakładano budowę nowego, młodego zespołu, mimo wszystko chyba licząc ostatecznie na końcowe podium. Wśród kibiców można odczuć jednak troszkę rozczarowania i niedosytu po mijającym sezonie...
Klaudia Kaczorowska: Na pewno pozostał niedosyt. Pokazałyśmy w sezonie, że gdy złapiemy optymalną formę, jesteśmy w stanie wygrywać ze wszystkimi. Miałyśmy taki fajny okres w listopadzie oraz w styczniu. Na końcu nam zabrakło troszeczkę oddechu, dużo przecież grałyśmy w pucharze CEV, gdzie Dąbrowa nie występowała w tym roku i może to im wyszło troszeczkę na korzyść. Przede wszystkim zaoszczędziły trochę zdrowia na dodatkowych podróżach. Jeśli można mieć do siebie pretensje, to o Puchar Polski, gdzie można było lepiej zagrać, można było wejść do finału i wówczas wiele rzeczy mogło się inaczej potoczyć. Z Pucharu CEV ja osobiście jestem zadowolona, myślę, że moje koleżanki z drużyny, trenerzy oraz klub również. Dąbrowa, która zdobyła Puchar Polski i zajęła trzecie miejsce, była na takiej fali wznoszącej, ciężko było z nimi grać w play-off. W dwóch meczach było po 3:2, gdzie było bardzo blisko tego zwycięstwa. Zabrakło nam troszeczkę pewności siebie w końcówce.
Początek ligowych zmagań nie był jednak dla was udany, bowiem po kilku kolejkach byłyście niemal na dnie ligowej tabeli, a działacze BKS zaczęli jeszcze wzmacniać zespół dodatkowymi siatkarkami...
- To było w nerwach. Po pierwszych meczach byłyśmy na piątym, potem spadłyśmy na ósme miejsce. A to też z tego względu, iż po dwóch dobrych meczach trafiłyśmy na Muszynę i Sopot. Po dwóch porażkach z punktowym zerem spadłyśmy szybko w dół tabeli. Później grałyśmy w środku tabeli, ale udało się ostatecznie miejsce w play-off zapewnić.
Ta tegoroczna liga była dziwna i specyficzna, bowiem rozegrano najpierw pięć kolejek, potem była trzytygodniowa przerwa. Później znów grano z dużą ilością meczy w dość krótkim okresie czasu, by znów mieć przerwę w grze. Forma wielu zespołów przy takim systemie mocno falowała. Jak zatem ją oceniasz?
- Dokładnie. Ciężko było przewidzieć w danym meczu z kim się grało, w jakiej formie obecnie zespół przeciwny się prezentuje. Ciężko było utrzymać dobrą formę z meczu na mecz. Na naszym przykładzie było to widać, potrafiłyśmy zagrać fenomenalny mecz po czym po trzech dniach zagrać inny mecz i przegrać w złym stylu. Więc to był bardzo ciężki i trochę dziwny sezon. My grałyśmy praktycznie co trzy dni z pucharem CEV włącznie. Dopiero się to wszystko pod koniec uspokoiło i wówczas weszłyśmy w rytm tego ciągłego grania, wyjazdów, pakowania i przemieszczania się.
O twoich poważniejszych kontuzjach nie słyszeliśmy. Gdy były powoływania na kadrę, zawsze należałaś do grupy "zdrowych" zawodniczek...
- Nie narzekam na zdrowie, choć ten sezon dał mi troszeczkę po kościach. Zaraz po Mistrzostwach Europy powrót z kadry, bez żadnej praktycznie przerwy przyjechałam do klubu no i granie, więc troszeczkę obciążenia były dla organizmu. Jednak były to sprawy tylko przeciążeniowe i nie było takiej kontuzji poważniejszej.
W porównaniu do poprzedniego sezonu jeszcze w barwach Muszynianki, w tym dużo więcej grałaś w lidze, jak i w pucharach. Co zatem było dla ciebie korzystniejsze, czy te mistrzostwo Polski oraz zdobyty Puchar Polski, gdzie wchodziłaś najczęściej na zmiany, czy też ten sezon, gdzie mogłaś dużo więcej pograć i czuć tą piłkę w akcji?
- Ciężko to porównać, ponieważ w Muszynie grało się w innym zespole, składającym się z praktycznie samych doświadczonych zawodniczek. Byłam tam zawodniczką wchodzącą ale w wielu meczach udało mi się dłużej pobyć na boisku. To też w jakiś sposób było fajne, mogłam sprawdzić się w tej nowej dla mnie roli, nabrać większego doświadczenia na najwyższym poziomie szczególnie w meczach w Lidze Mistrzyń. W Bielsku z kolei był młodszy skład, ja miałam inną rolę, miałam dużo grać, ogrywać się. Dwie różne sytuacje dla mnie można powiedzieć. Ale wydaje mi się, iż na boisku trzeba jak najwięcej tego czasu jednak spędzić i nie patrzeć na to w którym klubie się gra.
Wracając do Muszynianki, rzadko temu zespołowi udawało się wywalczyć Puchar Polski, jednak ten ostatni został wywalczony przy twoim udziale...
- No tak, rok temu się nam udało z czego bardzo się cieszę...
Mimo młodego wieku, masz już dwa Puchary Polski na swym koncie, więc chyba lubisz kolekcjonować akurat te trofeum?
- Mam akurat dwa. Trafiłam do dwóch dobrych wówczas zespołów, pierwszego w Pile, gdzie w Poznaniu wywalczyłyśmy mój pierwszy Puchar, no a w tamtym roku udało się to z zespołem z Muszyny. Może być też tak, że za niedługo uda się zdobyć ten trzeci.
Tego ci życzę... Wracając jednak do kadry, ostatnio w składzie na turniej kwalifikacyjny zabrakło dla ciebie miejsca, czy możesz zdradzić kulisy takiej decyzji trenera Świderka?
- Nie zostałam powołana na pierwszy turniej, choć jestem cały czas w szerokiej kadrze. Szkoleniowiec dokonał wyboru zawodniczek, które były wówczas w wyższej formie pod koniec sezonu. Trener rozmawiał ze mną i zapowiedział, iż od maja znów będę uczestniczyć w zgrupowaniu kadry. Jest po prostu bardzo krótki okres przygotowania się do kwalifikacji i trener chciał mieć zawodniczki, które są najlepiej przygotowane już po sezonie. Wydaje mi się, iż jest to słuszne rozwiązanie choć nie ukrywam, że bardzo chciałabym już uczestniczyć w zgrupowaniu.
Patrząc jednak na ostatnie lata świetności naszej kadry siatkarek, to trzeba przyznać, iż sporo wartościowych dziewczyn już w niej nie gra. Wydaje mi się, iż w tej chwili następuje zmiana pokoleniowa i ten ciężar kadry spadł teraz na młodsze zawodniczki, co na ostatnich Mistrzostwach Europy mogło, choć nie musiało zaprocentować...
- Pojechałyśmy na mistrzostwa nowym, odmłodzonym składem i można było powiedzieć, że pojechało za mało doświadczonych zawodniczek. Ale ja osobiście cieszę się z danej mi wtedy szansy i wydaje mi się, że dobrze ja wykorzystałam.
Jednak masz już w swoim dorobku brąz starego kontynentu, więc należy ciebie traktować jako doświadczoną zawodniczkę?
- Doświadczenia nabieram cały czas będąc na boisku, ale mam nadzieję, że największe granie jeszcze przede mną.